Hejka,
Mam go... Znalazłam winowajce mojego słabszego skrętu... Te z Was, które śledzą moje poczynania na blogu wiedzą, że coś się stało, coś zawiniło, coś się spierniczyło i fale na mojej głowie się odrobinę wyciszyły... Nie byłabym sobą, gdybym nie wykryła co zawiniło, ale po kolei...
Za oknem taka pogoda, że właściwie można na nią zwalić wszystko... Ból głowy, spadek nastroju, niezdecydowanie, rozdrażnienie, PMS no i oczywiście mniejszy skręt włosów. O ile zimy mam już tak dość, że bez wyrzutów sumienia mogę na nią zwalić wszystkie plagi egipskie, to jednak nie jest winna temu, że miałam luźniejszy skręt włosów...