DIY maski drożdżowe - szaleństwa panny R.
Witajcie
Jeśli myślicie, że próbowałyście już wszystkiego na swoich włosach, to mogę się założyć, że Was zaskoczę . Swoją drogą ciekawa jestem, czy jest wśród Was jakiś taki ekstremalny ekperymentator jak ja
. Ale przechodząc zgrabnie do tematu dzisiejszego posta, zaznaczyć trzeba, iż od dawna wiadomo, że drożdże na włosy dobre są... Tyle, że większość z amatorek drożdży raczej je używa wewnętrznie... Wiele czytałam o tym niecodziennym rytuale... Trzeba je najpierw zabić (
), żeby nie zrobiły nam krzywdy... Jest to jakaś wiedza tajemna, której nie zgłębiłam z wyboru. Nie jestem w stanie nawet pomyśleć o smaku jaki to może być... Tak więc pozostaje mi jedynie podziwiać odważne kobiety, zdolne do takich poświęceń dla pięknych włosów.
Żeby jednak nie było, że ja do tchórzy się zaliczam, postanowiłam drożdże przetestować zewnętrznie... O tym jak to wyglądało, co mnie przeraziło i jaki był efekt będzie dzisiejszy post ...