Skrobia ziemniaczana na włosy?? Tak! :) Maska DIY
Witajcie,
bardzo lubię „kosmetyki” które można wykonać samodzielnie, jednocześnie nie używając specjalistycznych półproduktów – mam na myśli takie kosmetyki, które nie wymagają od nas składania zamówienia w sklepie internetowym w celu ich wykonania – i dziś mam dla Was taką właśnie propozycję. Pokaże Wam jak tworzę maskę na włosy o bardzo dobrym działaniu – porównałabym ją nawet z produktami profesjonalnymi z tą przewagą, że nasza wersja nie musi mieć silikonów, które przeważnie występują w drogich, markowych kosmetykach do włosów.
Bazą do mojego mazidła będzie maska „Gloria”
Kupiłam ją za ok 5zł w Auchan, pojemność 240ml, skład:
"Oldschoolowe" zabezpieczenie
Odpowiednia konsystencja,
zapach – typowy dla „Glorii” - moim zdaniem wartościowy produkt i świetna baza do wzbogacenia maski. Skład jest na tyle neutralny, że można do niej dodać to co Wasze włosy akurat lubią.
Dla włosomaniaczek użycie skrobi w pielęgnacji włosów to żadna nowość, ja również używam jej już od przynajmniej dwóch lat i w sumie nie wiem dlaczego o niej wcześniej nie wspomniałam... A może wspomniałam...?
Moim ulubionym przepisem na maskę z użyciem mąki ziemniaczanej jest:
2 łyżeczki maski (od Was zależy jakiej – ja użyłam tym razem „Glorie””)
2 łyżeczki odpowiedniego olejku (ja dodałam migdałowy ale wolę efekt po lnianym)
1,5 łyżeczki skrobi ziemniaczanej
Możecie dodać także kapsułki z witaminami czy inne składniki – to co wiecie, że służy Waszym włosom (miód, cukier, kawę, mleko, żółtko....itd)
Wymieszane składniki mają super gęstą (ale nie „tępą”) konsystencję - kremową, którą idealnie pokrywa się włosy.
Maskę z użyciem olejków zawsze nakładamy przed myciem głowy – ja pokrywam maziajką mokre (odciśnięte z nadmiaru wody) włosy. Maskę jest dobrze trzymać pod folią (aby nie wyschła) i zawiniętą w turban (żeby w cieple składniki lepiej zadziałały) minimum 30 minut. Ja ją nakładam obficie na końce i im wyżej tym mniej produktu – kończę nakładanie na wysokości ucha.
To wszystko. Po określonym czasie zmywam maskę ciepłą wodą oraz myję włosy i skórę głowy szamponem bez SLS, aby nie wypłukać wszystkiego czym starałam się nakarmić włosy.
Na koniec odżywka i pozostawiam do naturalnego wyschnięcia.
Efekt:
Moje włosy są bardzo mięknie, przyjemne w dotyku, lekko dociążone, dość podatne. Przy użyciu olejku migdałowego bardziej podoba mi się efekt na drugi dzień. Natomiast używając lnianego zaraz po wyschnięciu są odpowiednie.
To jaki uzyskacie rezultat zależy przede wszystkim od kondycji Waszych włosów, ich rodzaju oraz użytych dodatków – wystarczy zmienić tylko olej i już końcowy wynik będzie całkiem inny nawet na tych samych włosach. Warto więc eksperymentować .
Lubicie takie „kuchenne” kosmetyki czy wolicie gotowe produkty z drogerii?
Ściskam serdecznie i pięknego dnia życzę