Jedenasta aktualizacja moich włosów oraz plan pielęgnacyjny na wrzesień....
Witajcie Kochani,
zleciał nam sierpień jak zawsze za szybko... Na pocieszenie jednak dodam, że nadchodząca jesień to jeszcze nie zima. Ja osobiście bardzo lubię jesień, gdyż jest to czas na noszenie swetrów, których wierną fanka jestem od lat. Nie o swetrach jednak będę Wam dziś pisać, a o podsumowaniu zeszłego miesiąca. Jak zwykle na jego początku zapraszam do włosowej aktualizacji.
Na początku sierpnia moje włosy prezentowały się tak jak obrazuje to fotka poniżej, z lewej. Był to miesiąc fal i skrętów. Natomiast foto po prawej to stan z dnia wczorajszego.
(KLIK w zdjęcie, aby powiększyć)
Całą letnią pielęgnację niedawno podsumowałam. Zainteresowane nią osoby odsyłam TU, nie ma sensu, abym się powtarzała – i tak robię to nazbyt często. W letnim podsumowaniu wspominałam Wam, że znalazłam idealny dla mnie szampon oczyszczający. Znalazłam go w spożywczym, do którego akurat wstąpiłam po bułki. Pamiętam to dobrze bo był to jeden z tych rzadkich dni, kiedy ustąpiono mi miejsca w kolejce będąc z dzieckiem (takich względów w ciąży nigdy nie doświadczyłam... Oj przepraszam - raz bardzo młoda dziewczyna przepuściła mnie w kolejce do badań), przechodni odwzajemniali uśmiech, a starsze małżeństwo siedzące na ławce, dało mojej córeczce balon. To był bardzo udany dzień. Szampon, nad którym się zachwycam to „Bambi” od „Polleny-Savony”.
Skład:
Aqua, Sodium Laureth Sulfate, Sodium Chloride, Laureth 3, Cocamidopropyl Betaine, Propylene Glycol, Matricaria Chamomilla Extract, Parfum, Allantoin, Citric Acid, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, CI 19140
Na początku zamiast chaosu mamy tradycyjnie wodę, SLS – siarczan silnie oczyszczający włosy i składnik pianotwórczy, sól, która ma za zadanie zagęścić produkt – jednak wrażliwą skórę głowy może podrażniać. Drugi środek powierzchniowo czynny i trzeci. Mamy glikol – czyli rozpuszczalnik oraz jednocześnie substancję nawilżającą, która także wrażliwe skalpy może podrażnić. Ekstrakt z rumianku, zapach, alantoina, regulator pH, dwa silne konserwanty i pigment.
„Bambi” to "szampon przeznaczony dla dzieci, o naturalnym pH, nie podrażniający spojówek i błon śluzowych, przebadany dermatologicznie i klinicznie, posiadający dwa certyfikaty „ISO”, zdobywca nagrody „Laur Konsumenta 2011”".
Skład jak widać nie jest najdelikatniejszy, jednak produkt jest przeznaczony dla dzieci dlatego ja osobiście myjąc nim skórę głowy i włosy w ogóle się tym nie przejmuję... Na moich włosach sprawdza się fantastycznie. Świetnie je oczyszcza – w zasadzie w tej kwestii nie ma sobie równych, włosy są po nim przyjemne – oczywiście stosuję go w towarzystwie masek czy odżywek.
Ma rumianek - co mi bardzo odpowiada i nim nawet pachnie, a nie płynem do mycia naczyń jak większość tego typu szamponów dla dorosłych. Poza tym uwielbiam tą flaszeczkę. Dla mnie Nr 1. Do tego cena jest powalająca bo za 150 ml płacimy 2,50.
Nikogo nie namawiam, ani nie zachęcam jednak ja na pewno z nim pozostanę na długo.
W sierpniu sporo się działo, jednak nie będę Wam tym razem tego streszczać, w tym celu zapraszam do „drzewka postów” po prawej. Opowiem Wam za to, co planuję na wrzesień...
Moja pielęgnacja w nadchodzącym miesiącu ulegnie pewnej zmianie...
Jeśli chodzi o maski, to jednak zmian nie ma. Przed myciem jedna, a po myciu druga – ta pierwsza może być z olejem.
Mycie włosów i skóry głowy poniższymi produktami – od najdelikatniejszego do najsilniejszego.
Pierwsza zmiana, którą zamierzam wprowadzić do mojej pielęgnacji to olejek rycynowy, który jest chyba najbardziej tłustym olejkiem oraz przyciemniającym. Dokładnie co, po co i dlaczego opiszę w osobnym poście. Dziś jednak zdradzę, że dwa olejki po lewej będę stosować na włosy, a olejek rycynowy na skórę głowy...
Moja „Balea”, którą używam na wszystkie możliwe sposoby, także we wrześniu mi będzie towarzyszyć,
a także serum silikonowe z tej samej firmy, które używam kilkakrotnie każdego dnia
i przy takim używaniu pozostanę - bo mi służy.
Na koniec produkt, który mam od kilku miesięcy, ale nie umiałam się do niego przekonać na tyle, aby go użyć... Nadszedł w końcu właściwy moment i przedstawiam Wam moją „Naftę kosmetyczną z biopierwiastkami”.
Również o niej napiszę obszerniej w osobnym poście.
Kończy się powoli lato, a co za tym idzie wysokie temperatury... Co to oznacza dla naszych włosów? Wilgotne powietrze będzie nam włosy puszyło, włosy falowane mogą się brzydko definiować, a umyte schnąć w nieskończoność... Wraz z przykładaniem się do pielęgnacji moich włosów, maleje ich porowatość, co wpływa na czas ich schnięcia. Na początku „włosomaniactwa” moje włosy schły 30 minut... Aktualnie schną nawet trzy godziny (!!!!!!) Dlatego w miesiącach kiedy jest chłodno, zimno i mokro używam suszarki „i nie wstydzę się tego”.
Suszarka do włosów nie jest złem wcielonym i czasem robi więcej pożytku niż szkody...
Skracając czas schnięcia włosów, skracamy czas kiedy łatwiej mogą się uszkodzić mechanicznie. Wybierając suszarkę warto natomiast mieć na uwadze to, aby miała regulowany poziom ciepła nawiewu. Ja gorącego nie używam w ogóle, rozpoczynam suszenie włosów od ciepłego strumienia, kończąc na chłodnym.
Suszarka może mieć także przycisk automatycznego schłodzenia oraz funkcję jonizacji, która zapobiega elektryzowaniu – są to także przydatne opcje, jednak najistotniejszą jest regulacja temperatury powietrza.
Pamiętajcie, że każdy rodzaj włosów potrzebuje innego traktowania także suszarką. Dlatego do fal i loków używamy dyfuzora. Do włosów prostych możemy użyć koncentratora, ale nie jest to konieczne. Proste włosy nie wymagają specjalnej końcówki do suszarki.
Myślę, że to tyle na dziś. Dziękuję Wam za maile, komentarze i lajki. Wspaniale jest mieć interakcję z osobami, do których piszę – cieszę się z każdej Waszej inicjatywy.
Tradycyjnie już dziękuję Wam, że byliście ze mną w sierpniu i zapraszam do września, w którym będziemy „naftować i rycynować” włosy.
Pozdrawiam.