My hair story

02MAR2013

Piąta aktualizacja włosów i moja pielęgnacja

Hejka,

luty jest najkrótszym miesiącem w roku i jak zawsze mnie zaskakuje gdy się kończy, tak jak zima drogowców. Z planu jaki sobie założyłam na zeszły już miesiąc niewiele wyszło, gdyż aby wykonać 100% musiałabym myć głowę chyba codziennie... Wezmę więc to pod uwagę przy założeniach na ten miesiąc... Możliwości realne, a nie codzienne mycie głowy Wink. Mimo tego, uważam luty za miesiąc bardzo udany pod względem nowych odkryć.

Bardzo trudno jest mi wybrać największe z nich. Ponieważ jedne dotyczy włosów, inne skóry twarzy, a i w takim podziale trudno jest mi się zdecydować na jedno... Dlatego nie będę wybierać, a po prostu opiszę, co mnie powaliło na kolana w zeszłym miesiącu Smile.

Jedziemy chronologicznie od najstarszego Smile. Naturalny puder jest już moim stałym kosmetykiem. Nie zapycha, matuje, nawet goi – dla mnie fantastyczny jako delikatne wykończenie makijażu.

Rozpoczęłam też walkę o długość i gęstość włosów. 6 lutego zaczęłam łykać CP

i staram się stosować wcierki w miarę regularnie. O ile z regularnością CP nie jest źle (kończę drugie opakowanie), to z wcierkami różnie bywa... Póki co nie mierzę włosów, gdyż chcę to zrobić po zakończeniu kuracji, ale mam wrażenie, że jest ich więcej, paznokcie rosną tak szybko jak przed zajściem w ciążę (a to była niezła prędkość Smile). Włosów na ciele tam, gdzie ich nie miałam, nowych też nie zauważyłam uf Smile.

Stosowałam również kozieradkę w roli płukanki, a nie tylko wcierki.

W zasadzie cały miesiąc zleciał mi na płukance z l-cystiną i kozieradkowej. Obie mogę polecić. Z l-cysteiną również w tym miesiącu planuję bliższe spotkanie sam na sam w łazience. W lutym również rozpoczęłam testowanie korzenia rzewienia, jednak eksperyment nadal jest w toku dlatego nic na razie nie powiem poza tym, że l-cysteina to przy nim "perfuma"*....

Moja twarz w lutym dostała dwa prezenty. Co jest godne uwagi, gdyż zazwyczaj nie dostaje absolutnie nic – poza maseczkami naturalnymi i sprawdzonym kremem. Mianowicie sprawdził się u mnie na buzi krem babydream

oraz dwie krople olejku arganowego, który jest kolejnym moim (niebywale śmierdzącym) ulubieńcem. Ja nie wiem czemu to wszystko tak cuchnie... Może w smrodzie siła... Ale idąc tą drogą boje się myśleć dokąd zajdziemy....Smile

Wspaniałym włosowym tym razem odkryciem był też olejek z kiełków pszenicy. Według mnie olejek uniwersalny, który pachnie (!) orzechowo. Rozpoczęła się także moja miłość do rosyjskich kosmetyków pielęgnacyjnych, którą zawdzięczam tej oto masce do włosów.

Numerem jeden wśród maseczek na buzię okazała się być - bezkonkurencyjną - ta.

Za każdym razem kiedy ją stosuję czuję się wizualnie (bo stanem ducha nie jest tajemnicą, że zatrzymałam się na 23 wiośnie) młodsza Smile. A tu mnie się narodziła ciekawa myśl... Macie tak może jak ja? Metryka swoje, a serce swoje, czy raczej harmonia w każdym calu??

W lutym było tylko jedno DIY tekstylne, ale za to bardzo je lubię Smile.

To tyle jeśli chodzi o moje lutowe perełki, oczywiście polecam Wam każdy post, gdyż wkładam w nie sporo pracy i ciesze się kiedy Wam służąSmile.

Zaczęłam tego posta w sumie od środka, więc teraz będzie o mojej pielęgnacji w miesiącu lutym Smile.

Na początku lutego moje włosy „nadmuchane” l-cysteinową płukanką versus włosy na początku marca po serum, które zapożyczyłam od koleżanki blogerki, o którym (i której) na pewno Wam napiszę.

W lutym, jak w każdym innym miesiącu starałam się olejować włosy przed każdym myciem. Używałam do tego celu głównie tych dwóch olejów (arganowy i z kiełków pszenicy),

choć zdarzyło mi się również olejować sesą i mahabhringaraj-em.

Zmywam olejej za pomocą delikatnego szamponu,

a co drugi tydzień (ponieważ w zasadzie nie używam kosmetyków do stylizacji, ani żadnych kosmetyków z substancjami nadbudowywującymi się) szampon z SLS. Tym razem po raz drugi dałam szansę „Joannie”, gdyż ten szampon naprawdę silnie pachnie miodem... Nie twierdzę, że to zapach z zawartego ekstraktu tak daje po nosie, ale efekt placebo całkiem miły – mimo, że nie lubię zapachu miodu – nieważne, szkoda czasu na zrozumienie... Smile

Istotną informacją jest to, że wczoraj natknęłam się na metodę mycia włosów, o której słyszałam, ale nigdy nie było mi pod drodze się nad nią pochylić. W marcu zamierzam to dziwne coś przetestować i oczywiście o wszystkim Wam opowiem Smile.

W lutym nie stosowałam „OMO” regularnie, dlatego nie będę się produkować, natomiast w końcu poszłam po rozum do głowy i kupiłam stare sprawdzone „Latte” i to 1500 ml! Laughing. Wiadomo więc, że po każdym myciu ląduje ona u mnie na włosach (2 cm od nasady) i nadal uważam, że nie ma sobie równiej...

W lutym byłam zajęta stosowaniem wszelkich płukanek, dlatego na Hand Made maski na włosy zabrakło czasu. Obawiam się, że podobnie może być w marcu, gdyż nadal sporo płukanek czeka na test... Ale dobrze dobrana płukanka do włosów również działa cuda, dlatego warto pokombinować i w tej dziedzinie Smile.

A po myciu normą w mojej pielęgnacji jest już odżywka b/s od „Aśki” również. Nie było akurat mojej pięknej z lnem i rumiankiem, dlatego nabyłam już nie tak piękną, ale tak samo działającą z miodem i cytryną...

Bystre oko Czytelniczki na pewno już zauważyło, że zbliża się wiosna i podświadomie, czy też całkiem rozmyślnie kombinujemy jakby tu nieinwazyjnie rozjaśnić czuprynę... Stąd miody,  cytrusy i wspomniany wyżej korzeń rzewienia nam się w poście przewijają... Dopóki nie przewija się woda utleniona myślę, że nie błądzimy Smile.

Z technicznych niusów na pewno zauważyłyście, że na blogu pojawiły się reklamy. Na szczęście nie ma to większego wpływu na szybkość poruszania się po blogu oraz w dalszym ciągu moje posty nie są w żaden sposób sponsorowane, nikt nie ma wpływu na to co w nich umieszczam, są rzetelne i zawsze będą. Reklamy, które wiszą na nim w teorii mają kiedyś umożliwić mi zakup produktów potrzebnych do tego, aby ten blog funkcjonował, gdyż jest na tyle duży, że może próbować sam zarabiać na swoje utrzymanie. Oczywiście jako dobra matka nieustannie go wspieram, dokładam i tłumaczę, że początki trudne...Żeby się nie zniechęcał... Ech Smile Jeśli macie ochotę, to możecie mu pomóc klikając w interesującą Was reklamę, w ten sposób wspieracie jego samodzielność, za co na pewno Wam się odwdzięczy dobrym postem i starannym zdjęciem Smile.

Tyle ogłoszeń parafialnych Smile, gorąco dziękuję Wam Kochani moi za to, że minął nam wspólnie kolejny miesiąc. Witam serdecznie te osoby, które niedawno odnalazły blog czeszesie.pl. Zapraszam do kolejnego miesiąca i radujmy się bo wiosna tuż tuż Laughing. Dziękuję Wam bardzo, za to że jesteście Smile

________________

słowo "perfuma" zapożyczone od osła ze Shreka.... Doprawdy dziewczyny, żeby nie kojarzyć... Smile

 

Serdeczne pozdrowienia 

Roulina Czeszę Się blog - Piąta aktualizacja włosów i moja pielęgnacja starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: