Małe zakupy
Witajcie Kochani,
dziś przychodzę do Was z koszykiem zakupów. Nie są one z ostatniego tygodnia, ani nawet miesiąca, ale na tyle wydają mi się być ciekawe, że postanowiłam o nich wspomnieć. A nie ma to jak zakupowy post po tak długim weekendzie.
Bez zbędnego pitolenia zacznę więc od bardzo popularnej wody różanej.
Wielozadaniowa zarówno w pielęgnacji jak i w kuchni (!). Ja używam jej po myciu buzi w celu zminimalizowania działania wody kranowej, jako część wodnistą płynu dwufazowego, przy tworzeniu rozmaitych serów (od serum nie od cheddara), a także jako mgiełkę po umyciu włosów. Działa bardzo przyzwoicie (lekko koi skórę i tonizuje) i ślicznie pachnie. Kosztowała 5 zł na Allego, a przesyłka (bez względu na ilość) 10zł. Przy takich kosztach trudno jest się na nią nie skusić. Żałuję tylko, że sprzedawca miał (jak dla moich potrzeb) średni towar więc dorzuciłam do przesyłki tylko balsam ochronny o jakże uroczej nazwie i opakowaniu...
Balsam nakłada się palcem lub pędzelkiem – nie przepadam za taką formą aplikacji, jednak działa fajnie.
Chłodzi usta podobnie jak „Carmex”, trochę faktycznie regeneruje – kosztował ok 2zł i za tą cenę myślę, że warto jest go wypróbować. U mnie szału nie robi, ale go lubię - moje usta są bardzo wymagające. Mam na myśli to, że prawie nic nie umie ich nawilżyć, szybko tworzą się „skórki” i generalnie mimo peelingów i regularnego nawilżenia nie są takie jak powinny być Dlatego może u innych ust balsam sprawdzi się znakomicie.
Skoro przy ustach jesteśmy to przedstawiam Państwu moją jedyną pomadkę w kolorze czerwonym...
Jestem z tych, co to wolą pomalować oko niż usta - z reguły tylko tuszem. Tradycyjnej czerwonej szminki nie odważyłam się założyć na usta poza domem jeszcze nigdy. Wydaje mi się, że wyglądam w niej jak „Joker” z „IT CROWD”...
W każdym razie czuję się bardzo nienaturalnie. Dlatego moją uwagę przykuł balsam do ust od Miss Sporty w kolorze 03...
Nie jest to klasyczna strażacka czerwień, a czerwiem powiedziałabym retro – i taki odcień bardziej mi odpowiada.
Pomadka występuje z tego co pamiętam w 4 kolorach... Kolor 03 na moich ustach prezentuje się tak w pomieszczeniu,
a tak oświecony przez słoneczko.
Efekt bardzo naturalny, usta nawilżone (nie jakoś spektakularnie, ale nie gorzej niż robią to inne kolorowe pomadki) – generalnie warto spróbować bo takiego odcienia pomadki ja osobiście jeszcze nie spotkałam...
Ostatnia „smyrkałaka” jest z Avonu - to "Plumping Lip Conditioner" (Pomadka powiększająca usta z retinolem, kolagenem i witaminami), kosztuje ok 30 zł, ale można ją dostać w promocji.
Szalenie podoba mi się jej opakowanie. Doskonałe.
Pomadka jest o zapachu chyba waniliowym (?), aksamitna, lekka, odżywia i chroni, bardzo ją lubię i często używam.
Pozostawia na ustach bardzo lekki połysk, ale czy je powiększa? Chyba nieee
Jakiś czas temu przestałam pić kawę, piję za to codziennie zieloną herbatę. W wielu sklepach, delikatesach, zielarniach szukałam takiej z Indonezji, która jest bardziej polecana od chińskiej – na próżno jednak. Kupowałam więc chińską – zazwyczaj „gun powder”. Bardzo się zdziwiłam, gdy sięgnęłam po herbatę ze względu na uroczą puszeczkę
i czytając kraj pochodzenia ujrzałam „Indonezja" – oczywiście od razu się w nią zaopatrzyłam.
Herbata owa jest w torebkach
trochę szkoda, bo w tym wypadku filtr nie jest potrzebny (podobno), niemniej smakuje wyśmienicie A znalazłam ją w biedronce - kosztowała ok 10 zł.
Ostatnią rzeczą na dziś są nawilżane chusteczki dostępne tylko w Kauflandzie.
Kiedy moja córeczka była noworodkiem i niemowlakiem w ogóle nie używałam tego typu „umilaczy przewijania”. Przemywałam delikatną skórę zawsze płatkiem (takim większym) zanurzonym w ciepłej wodzie (milion razy przyjemniejsza forma dla dziecka niż zimna i mokra chusteczka) czasem z płynem myjącym, wycierałam do sucha, nakładałam kremik i gotowe. Ostatnio jednak dostrzegłam dobry skład w takowych chusteczkach co według mnie jest fenomenem.
Mimo wszystko do pupy dziecka na co dzień zawsze będę polecała ciepłą, przegotowaną wodę, są jednak sytuacje gdy użycie takowej jest utrudnione jak np. wizyta u lekarza i wówczas ze wszystkich chusteczek nawilżających jakie znam, polecam Wam tylko „Wickies'y”. Poza składem mają piękny zapach.
I to by było na tyle. Może coś komuś się przyda, a może Wy macie jakieś swoje niedawne odkrycia i zechcecie się nimi podzielić?
Pozdrawiam serdecznie i udanego tygodnia.