Recenzje

30WRZ2013

Recenzja profesjonalnego szamponu do włosów "Illumyna SoSmooth Shampoo" firmy Sens.Us Cz I

Witajcie Kochani,

nadszedł czas na kolejne spotkanie z firmą „SENS.USSmile. Niektórzy z Was wiedzą, że jest to firma, z którą podjęłam współpracę i właśnie w ramach owej współprace otrzymałam jakiś czas temu trzy produkty, aby je przetestować i wystawić im subiektywną opinię. Najbliższe trzy posty będą poświęcone tym profesjonalnym kosmetykom właśnie. Linia, którą testuję to „ILLUMYNA”, są to włoskie kosmetyki pielęgnacyjne do włosów. Firma „Sens.Us” ma jednak bardziej rozbudowana ofertę i obok pielęgnacyjnych produktów, znajdziecie również kosmetyki do stylizacji czy koloryzacji. Na dzień dzisiejszy jednak kosmetyki dostępne są tylko w wybranych salonach fryzjerskich, których np. w moim mieście nie ma (TU możecie sprawdzić listę współpracujących salonów). Jednakże być może wkrótce będę miała dla Was wieści odnośnie tego jak w inny sposób można zdobyć owe kosmetyki – jeśli cokolwiek będę wiedziała to na pewno dam Wam znać. Póki co te osoby, które mają dostęp do salonów i są zainteresowane produktem zapraszam do odwiedzenia, natomiast resztę zapraszam do zapoznania się z kosmetykamiSmile.

Paczka, która do mnie przyszła była bardzo obfitaSmile. Znalazłam w niej szampon i dwa fluidy oraz dwie próbki maski odbudowującej, którą testowałam ostatnio, a która bardzo mi pasujeSmile. Dlatego z radością od razu obdarowałam próbkami znajome mi włosy, które mam nadzieję będą z niej tak zadowolone jak jaSmile, a sama zabrałam się do testów.

Zanim przejdę jeszcze do tematu właściwego, odrobina historiiSmile.Pierwszym testowanym przeze mnie produktem od „Sens.Us” była odżywka nadająca objętość włosom - jej recenzję znajdziecie TU, a drugim odbudowująca maska, której recenzję znajdziecie TU. Przy pierwszym testowaniu zorganizowałam konkurs, w którym nagrodą był (poza maską Balei) szampon wygładzający, ten sam, który dziś Wam przedstawięLaughing. Karma?? No chyba KarmaLaughing

No to zaczynamySmile

Szampon dyscyplinujący włosy

Jak już we wcześniejszej recenzji podkreślałam, bardzo przypadła do gustu szata graficzna opakowania. Białe opakowania produktów „Illumyna” z nienachalnym dizajnem absolutnie są moim guścieSmile. Do tego kształt i materiał, z którego opakowanie jest wykonane jest także dla mnie bardzo na plus. Dociekliwych czytelników informuję, że opakowanie to oczywiście plastik, ale taki fajny plastikLaughing – ja widzę różnicę po prostu.

Zapach szamponu jest delikatny. Bardziej subtelny niż odżywki czy maski, które dotychczas stosowałam. Zapachy produktów „Ilumyna” są dla mnie przepiękne –  zawsze zostają na moich włosach do następnego mycia. Bardzo mi to odpowiadaSmile.

Co nam obiecuje „Sens.Us”?

Delikatne oczyszczenie, wygładzenie i prostowanie. Dodanie objętości i ochronę, dzięki czemu włosy mają stawać się elastyczne i lśniące.

A co nam mówi na ten temat skład?Smile

Aqua, Ammonium Lauryl Sulfate, Sodium Myreth Sulfate, Sodium Chloride, Sodium Cocoamphocetate, Cocos Nucifiera Oil (Cocos Nucifiera (Coconut ) Oil), Gardenia Tahitensis Flower, Citric Acid, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Coco-glucoside, Propylene Glykol, PEG-5 Cocomonium Methosulfate, Celendula Officinails Extract, Hydrolyzed Milk Protein, Hydroxypropyltrimonium Hydrolyzed Casein, Methylisothiazolinone, Benzyl Alkohol, Sodium Cocoyl Glutamate, Methylchloroisothiazolinone, Styrene/Acrylates Copolymer, Sodium Glutamate, Xantan Gum, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Parfum.

No to przyjrzyjmy się z bliska...

Na początku woda, a jakżeSmile. Producent zapewnia delikatne oczyszczanie, szampon nie ma SLS ani SLES, ale czym jest ALS i SMS?Smile

Ammonium Lauryl Sulfate – jest substancją myjącą i pianotwórczą. To substancja powierzchniowo czynna należąca do grupy siarczanów alkilowych, która wrażliwe skalpy jednak może podrażniać.

Sodium Myreth Sulfate – działanie ma podobne do ALS tylko jest silniejszym składnikiem. Do tego ma działanie emulgujące.

Kolejna jest sól – czyli substancja zagęszczająca nam produkt. Te trzy składniki sugerują, że nie jest to szampon dla wrażliwych głów.

Dalej mamy delikatny środek powierzchniowo czynny, olej kokosowy, ekstrakt z gardenii, Regulator pH, substancja antystatyczna, kolejny środek powierzchniowo czynny, glikol – rozpuszczalnik i nawilżacz. Mamy „PEGa” w roli antystatyku, mamy ekstrakt z nagietka, proteiny mleczne, mamy kazeinę, która zmiękcza i zapobiega elektryzowaniu, ale jest dość silną substancją, dalej dwa silne konserwanty, środek powierzchniowy, kolejny silny konserwant, substancja filmotwórcza - polimer, glutaminian sodu, guma ksantanowa, antystatyk i zapach.

W teorii moim zdaniem słowa producenta mają pokrycie w składnikach. Delikatne oczyszczenie, choć nie dla wrażliwej skóry głowy. Za wygładzenie i prostowanie mogą odpowiadać proteiny mleka i olej kokosowy, za ochronę polimer i tak dalej... A jak wyglądała praktyka..?

Aby mieć jasny obraz sytuacji używałam szamponu samodzielnie. Czyli przed myciem nie stosowałam olejów ani maski, mało tego nie stosowałam nawet odżywki po myciu włosów, ani nawet serum. Moim zdaniem tylko takie postępowanie może pokazać prawdziwe możliwości tego szamponu. Warto jeszcze zaznaczyć, że moje włosy nie akceptują oleju kokosowegoTongue Out. Dlatego szampon miał nie lada wyzwanie...

Już podczas nakładania produktu czuć, że włosy są miękkie i delikatne, dobrze się pieni i oczyszcza. Po myciu włosy nie sprawiały większych problemów, a po wyschnięciu wyglądały tak (z lampą):

(KLIK w obrazek, aby powiększyć)


Powiem Wam, że efekt mnie zaskoczył. Olej kokosowy nie spuszył mi piórek nic a nic. Włosy odpowiednio dociążone, ale puszyste i bardzo fajne do układania. Kiedy używamy samego szamponu, włosy mogą sterczeć na wszystkie strony po wyschnięciu, jednak nie w tym przypadku... (poza "babyhair" oczywiście - "babyhair" rządzą się innymi prawami Wink)

Nie ma jednak róży bez kolców i wszystko trzeba robić rozsądnie, wówczas działają produkty dobrze. Kiedy zaczynamy cudować może nas spotkać przykra niespodzianka… Dlatego przy okazji tego wpisu apeluję do Was nigdy nie przetrzymujcie szamponu na włosach. Ja się "zagapiłam" i za długo trzymałam produkt, oczywiście nie był to długi czas, być może 2 minutki być może 1,5... Za oknem wówczas lało co dodatkowo spotęgowało efekt. Po myciu moje włosy były jak miotła... Dokładnie takie jakie mam po użyciu oleju kokosowego... Dramat.

Piszę to tylko po to, abyście w przyszłości nie popełniły takiego błędu. Nie winię oczywiście za taki stan włosów szamponu tylko swoją durną fantazję...

Włosy po szamponie "Illumyna" użytym samodzielnie w sposób właściwy wyglądają takSmile (bez lampy):

(KLIK w obrazek, aby powiększyć)

Jak używam profesjonalnego szamponu?

Taki szampon mam na "specjalne okazje". Ma dużo dobroci w składzie, ale też cztery silne substancje dlatego okazjonalnie jest cudowny i bardzo mi odpowiada. Na co dzień używam bardzo prostego szamponuSmile. Wydaje mi się, że takie stosowanie profesjonalnych kosmetyków jest właściwe, ponieważ nie są one tanie, a działanie bywa spektakularneSmile. Na zwykły dzień niekoniecznie musimy tak olśniewać, ale na jakieś okazje jest to wysoce rekomendowane – dlatego ja jestem bardzo na takSmile.

Włosy po użyciu "nagietkowego szamponu" nie przetłuściły się szybciej niż, gdy używałam innych produktów do mycia. Włosy pozostały świeże dwa dni, czyli tyle ile świeżości dają mi delikatne szmpony, po szaponach z SLS włosy myję co drugi dzień.


Tak wyglądała moja przygoda z „szamponem nagietkowym”, jutro Wam opowiem o fluidzie do włosów puszących się i niezdyscyplinowanych z tej samej serii. ZapraszamSmile

Fakt otrzymania w ramach współpracy darmowych produktów nie ma żadnego wpływu na moją ocenę i treść tego posta.

 

Ściskam!Smile.

Roulina Czeszę Się blog - Recenzja profesjonalnego szamponu do włosów starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: