Recenzja profesjonalnej odżywki do włosów "Illumyna Volume Amplifier" firmy "Sens.Us" - w ramach rozpoczętej współpracy. Część I
Witajcie Kochani,
dziś będzie post, na który sama długo czekałam. Jednak, aby był on rzetelnym sprawozdaniem musiało to trochę potrwać – dziś będzie recenzja kosmetyków, które otrzymałam od firmy Sens.Us w ramach współpracy.
Do wszelkiego rodzaju partnerstwa podchodzę jak pies do jeża, trochę nieufnie, trochę węsząc podstęp, trochę bojąc się o końcowe relacje, na których zawsze zależy mi najbardziej.
Nie inaczej było i z firmą Sens.Us z tą różnicą, że podjęłam wyzwanie i postanowiłam „wejść do tej rzeki”. Na pewno wpływ na moją decyzję miała filozofia firmy, która jest bliska mojej własnej. Do tego bardzo profesjonalne podejście do tematu i dopracowanie graficzne (na które zawsze zwracam uwagę) zarówno strony jak i pięknie ozdobione listy elektroniczne – no cieszy oko, a ja lubię jak moje oko się cieszy.
To jednak na marginesie, ważne jest zupełnie co innego.
Przejdźmy do konkretów. Opowiem Wam o produktach, które miałam przyjemność testować w ostatnim czasie.
Zacznijmy od odżywki „Illumyna Volume Amplifier”...
Produkt znajduje się w innym - niż większość dostępnych odżywek do włosów – opakowaniu, które jest moim zdaniem bardzo estetyczne i wygodne w użyciu. Zapach odżywki na początku wydawał mi się zbyt chemiczny, jednak po dłuższym stosowaniu działa uzależniająco... Na włosach utrzymuje się do następnego mycia, nie jest nachalny, a delikatnie wyczuwalny – jak perfumy.
Konsystencja jest dokładnie taka, jaką moim zdaniem powinna mieć odżywka. Czyli nie jest gęsta jak krem, ale mimo to treściwa. Nie spływa i bardzo dobrze nakłada się ją na włosy. Wystarczy bardzo niewielka ilość produktu, na włosy mojej długości - wydajna.
Odżywka jest z rodzaju nadających objętość. Wzbogacona wyciągiem z ostrej papryki i tymianku – wzmacnia cebulki i tu pojawił się mój pierwszy znak zapytania... Jak część z Was na pewno wie, prawie żadnej maski, czy odżywki nie stosuję od ucha w górę... Jednak, aby dać szansę produktowi zadziałać poprawnie trzeba zaaplikować tak, jak mówi napis... Inaczej nawet nie damy jej możliwości, aby pokazała czy naprawdę umie odbić włosy od nasady...
Zanim jednak nałożymy coś na skórę głowy trzeba się z tym czymś zapoznać. Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, jednak tu chodzi o skórę mojej głowy, więc...
Skład:
aqua, cetyl alkohol, cetrimonium chloride, glyceryl laurate, amodimethicone, capsicum annuum extract, thymus vulgaris extract, silicone quaternium-18, trideceth-10, trideceth-12, trideceth-6, citric acid, propylene glycol, methylchloroisothizolinone, Benzyl alkohol, methylisothiazolinone, perfum
A tu miła niespodzianka, składniki są w większości bardzo przyjazne.
Jak zawsze woda, delikatny środek powierzchniowo czynny i jednocześnie emolient, drugi środek powierzchniowy i delikatny konserwant, dalej mamy emolient, amodimethicone – przyjazny silikon, któy usuniemy delikatnym szamponem, ekstrakt papryczki i tymianku, dalej silikon zmywalny łagodnym szamponem, który pełni funkcję emolientu, dalej mamy emulgator i dwa środki powierzchniowo czynne – łagodne. Regulator pH, glikol ( czyli rozpuszczalnik i nawilżacz), trzy silne konserwanty (bardzo często spotykane w składzie kosmetyków do włosów), zapach (na swoim miejscu).
Z taką wiedzą mogłam już nakładać odżywkę na skalp. Producent sugeruje, aby na włosach pozostała 2/3 minuty, więc się słucham grzecznie.
Efekt? Włosy bardzo ładnie odbite od nasady, puszyste (nie mylić ze „spuszonymi), mięciutkie, bardzo, bardzo ładne . Nie obciążone – śliczniutkie. W mojej subiektywnej oczywiście opinii, każdy z Was może mieć co do nich inne zdanie -jasna sprawa. Jednak ja znam ich możliwości i wierzcie mi, że takie „cuś” na mojej głowie to jest efekt „wow” .
Zresztą po co gadać – zobaczcie sami:
Tyłem:
(KLIK) w zdjęcie, aby powiększyć
Przodem – zwróćcie uwagę na odbicie włosów przy skórze głowy...
(KLIK)
(KLIK)
Producent obiecuje, że włosy po zastosowaniu odżywki będą się łatwo rozczesywać, będą miały większą objętość i nie będą obciążone. Z przyjemnością potwierdzam – teoria jest zgodna z praktyką.
Powyższe zdjęcia były robione podczas słonecznej pogody, a tak włosy wyglądały gdy badał deszcz i naokoło w powietrzu unosiła się wilgoć:
Przepraszam za fatalną jakość zdjęcia - ale nie miałam szans na lepsze..
A tak po spacerze tego samego dnia, po spacerze z parasolem (Kochani post był przygotowywany na przestrzeni czasu i te końcówki już dawno zostały podcięte):
Bardzo mi się ten efekt podoba. Możecie zauważyć wygładzenie mojej wiecznie niesfornej "falki". Więcej o wygładzaniu przy opisie maski.
Jest to dopiero część recenzji, a ponieważ wyszła taka długa nie będę Was zamęczać i zapraszam na dugą część jutro. Z niej też dowiecie się o szczegółach konkursu, w którym będziecie mogli wygrać profesjonalny produkt firmy Sens.Us.
Serdecznie zapraszam.