Recenzje

13LUT2013

Rosyjska maska na włosy z mięta pieprzową, jarzębiną i nagietkiem

Witajcie,

dziś przychodzę do Was z recenzją mojej pierwszej rosyjskiej maski. Zdecydowałam się na jej zakup, ponieważ chciałam maskę inną niż proteinowa oraz jakiś czas temu byłam bardzo zainteresowana olejkiem z mięty pieprzowej -niestety nie dostałam go. Poniższa maska ma miętę pieprzową na szóstej pozycji. Maska jest podobno do wszystkich rodzajów włosa, nie zawiera silikonów, zawiera za to owoce jarzębiny, mięte pieprzową i nagietek. Tyle podobno mówi producent, ja nie mam pojęcia bo rosyjskiego pisanego nie znam ani jednego słowa. Domyślam się tylko, że „macka” to maska i wsio Smile.

Dlaczego zależało mi na mięcie pieprzowej? Ano dlatego, że podobno ma świetny wpływ na pobudzenie cebulek do wzrostu, poprawiając krążenie wpływa na porost włosów, a na tym nam przecież bardzo zależy. Ponadto mięta pieprzowa łagodzi skórę głowy i wygładza wierzchnią warstwę włosów. Nagietek wzmacnia cebulki włosów, a owoce jarzębiny nasycają włosy bogactwem witamin. Jak byłam mała, mama opowiadała mi bajkę o „Jarzębince” i tak też czasem nazywała Laughing, jasną sprawą jest więc, że babuszka Agafia podbiła moje serce, ale po kolei....

Produkt jest w (moim zdaniem) bardzo fajnym opakowaniu, nawiązującym do konfitur, co według mnie harmonizuje z całą filozofią babuszki Smile. Po otwarciu uderza mnie bardzo silny zapach świeżości, osobiście dla mnie wypisz wymaluj czekoladki „after eight”. Nie daj się jednak zwieść, to tylko moje skojarzenie, zapach jest miętowy i nie ma w nim nuty czekolady Wink. Zapach jest tak mocny, że w zasadzie można nim inhalować nos, co niniejszym czynię Smile. Sama maska jest bardzo rzadka,

ma konsystencję jakby żelu, jednak nie ciągnie się nie klei wcale. Mimo tego, że jest to 250 ml, a ja jej nie oszczędzam, jest wydajna. Mam ją od dawna, a nie przeszłam nawet połowy.

Nie jestem w stanie ocenić, czy rosną konkretnie po niej nowe włoski, gdyż musiałabym odstawić na czas testowania wcierki, soki, masaże głowy, oleje, a zależy mi bardziej na efekcie niż na określeniu tego jednego działania. Powiem tak, przy mojej pielęgnacji używając tą maskę pojawiło się bardzo dużo nowych włosów. Warto też zaznaczyć, że jest to jedyna maska, którą daję na skórę głowy także.

Na tyle jestem nią oczarowana, że używam jej jedynie tak, jak prawidłowo używa się maski. Nie zastępuję nią odżywki, a nakładam na umyte włosy i trzymam w cieple na ile mi czas pozwoli, po czym spłukuję. Po użyciu na palcach zostaje warstwa jakby woskowa, a włosy po niej są przyjemne, sypkie, miękkie i lekkie. Jest to przyzwoita, nie proteinowa odżywka bez silikonów i parabenów. Dla mnie jest to miłe zaproszenie do świata rosyjskich kosmetyków. Polecam.

Skład:
aqua, cetearyl alkohol, dipalmitoylethyl hydroxyethylmonium methosulfate, ceteareth – 20, citric acid, mentha piperina, pyrus sorbus, calendula officinalis, parfum, benzyl alkohol, benzoic acid, sorbic acid.

Analiza:
woda, środek powierzchniowo czynny, substancja antystatyczna, regulator pH, ekstrakty roślinne, zapach, konserwant

Jedyny minus to to, że jest trudno dostępna. 

Pozdrawiam 

Roulina Czeszę Się blog - Rosyjska maska na włosy z mięta pieprzową, jarzębiną i nagietkiem starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: