Valentine's day disaster...
Witam,
czerwony lakier do paznokci? Ulubiony, szczególnie u stóp, cały rok. Czerwona bielizna? Od czasu do czasu, tylko koronkowa. Czerwone usta? Nie moje. Walentynki? Eee... nie dziękuję.
Zaliczyliśmy półmetek lutego, a co za tym idzie sezonowy szał na udowadniania swoich uczuć uważam za otwarty... Wierzcie mi, wiem z doświadczenia zawodowego, że jest to istne wariactwo... Czasem nie mające nic wspólnego z rozsądkiem , ale czy miłość ma?? Czy można oczekiwać od zakochanych odrobiny racjonalizmu i trzeźwego spojrzenia, kiedy dla nich świat się kręci dużo szybciej, serce łupie tak, że całe ciało drży w momencie gdy „Kochanie” pojawia się w zasięgu wzroku, nogi miękną, tchu brakuje, ciarki po całym ciele przechodzą jak stada mrówek, a mięśnie mimiczne krzywią się na kształt błogiego uśmiechu, którego nijak nie potrafimy uspokoić . Kocham ten stan, kocham być zakochaną – ale co to ma wspólnego z 14 lutym?...