DIY zafarbuj sobie ciuch sama :)
Witajcie Kochani,
Czasem tak się zdarza, że kupimy coś - po czym stwierdzimy, że „O matko...ale jak to teraz nosić??” Jakiś czas temu byłam ogromną fanką zakupów na allegro. Ogromną fanką... Przeważnie byłam bardzo zadowolona z kupionych bez przymierzenia ciuchów (zresztą ja nawet w stacjonarnym sklepie raczej nie przymierzam ubrań), czasem jednak zdarzyła się wpadka taka jak ta...
Na aukcji było zdjęcie przepięknej modelki z przepiękną fryzurą , a ja miałam akurat „fazę” na narzutki... Przysięgam, że zakupu dokonałam w aktualnej dekadzie .
Była to narzutka jakiejś włoskiej firmy i realnie taką narzutkę jakiejś włoskiej firmy otrzymałam. Rozmiar M. Niestety, aby narzutka wyglądała jak na zdjęciu z modelką o dziwnej fryzurze, musiałyby wejść w nią chyba cztery kobiety w rozmiarze „M”...
Tak więc była luźna, była biała – nie trzeba wiele myśleć, aby zauważyć podobieństwo do lekarskiego kitla... Pracowałam kiedyś w służbie zdrowia, więc tym bardziej jestem wyczulona na taki „dresscode” – nawiasem mój „uniform” był bardziej seksowny...
Postanowiłam więc wymienić guziki z białych na czarne... Niestety nie wyszło to na dobre, jedyne co się zmieniło to to, że przypominałam jakiegoś arlekina, a nie lekarza z "leśnej wioski"... Nic tylko domalować mi na buzi małe czarne serduszko i puścić „Pamiętnik”...
Trzeba było zacząć działać... W moim mniemaniu trudno było o stan gorszy niż aktualny (gdyby była dopasowana to bym nic nie zmieniała - problem był w tym, że nie była..).
Żeby nie wydawało Wam się, że moje eksperymenty zawsze mi wychodzą, przedstawiam Wam mój idiotyczny pomysł na pomalowanie ubrania farbkami do jajek wielkanocnych.
W zestawie miałam 6 – wybrałam więc żółty, różowy i pomarańczowy,
mieszając je ze sobą miał wyjść kolor pomarańczowy – i wyszedł. Kolor był fajny – taki ciepły grejpfrut. Ucieszyłam się bardzo. Do farbowania dodałam ocet, żeby barwniki się nie wypłukały i gotowałam jakiś czas. Gdy skończyłam narzutka była ładnie pomalowana, zabrałam ją do płukania i im dłużej płukałam, tym kolor był bledszy i bledszy, aż skończyło się tak:
Jednak skoro powiedziałam „A”, to powiem i „B”. Postanowiłam pofarbować ubranie w sposób prawidłowy...
Farbując tkaniny zawsze postępujemy zgodnie z instrukcją na barwniku. Wspomnę jedynie, że niezwykle ważne jest ciągłe mieszanie.... Powinno się też gotować materiał w garnku emaliowanym, ale nie miałam i w takim jakimś zwykłym też dało radę...
Podczas farbowania wpadłam na pomysł, aby mój „tetrowy Hair Wrap” także pomalować... A potem to już tylko schnięcie...
Kolor miał wyjść „dziki róż” i na narzutce wyszedł dokładnie taki jakiego koloru są dziko rosnące róże, niedaleko mojego rodzinnego domu, w środku których zawsze, ale to zawsze jest bąk!
Natomiast tetra złapała na mocniejszy kolor – tak czy siak mnie się podoba
Dawniej bardzo często farbowałam ubrania – teraz bardzo rzadko, niemniej czasem jest to genialne wyjście z sytuacji.
Farbujecie czasem ciuchy??
Pozdrawiam serdecznie.