Różności

21LUT2013

Maska - lifting

Cześć Kobietki,

do tego wpisu zbierałam się chyba ze dwa miesiące... Zawsze było coś ważniejszego, a ostatnio moje myśli ogarnięte były przeprowadzką, a raczej powrotem z trzy miesięcznego pobytu z dala od najgłośniejszych sąsiadów ever... Dziś już wszystko wróciło do normy, sąsiad napierdziela jakimś dziadowskim techno, a ja podziwiając moje dziecko, które przy tym czymś potrafi spać, ogarniam myśli i piszę do Was posta wyciszając się przy voo voo...

Jak wspomniałam długo zbierałam się, aby napisać o tej maseczce na twarz. Wiedziałam, że chcę ją przetestować, ale przypisywano jej tak niesamowite działanie, że skutecznie to mnie opóźniało. Paradoks reklamy, jestem tak bardzo bombardowana producenckimi fantazjami na temat działania danego produktu, że wszelkie zachęty działają u mnie dokładnie na odwrót... O tej masce czytałam, że działa jak lifting (oczywistą oczywistością jest to, że nie ma takiej opcji), natomiast taka informacja powoduje wysunięcie moich czułek-radarów i zaczynam proces wyłapywania... Gdy przeczytałam, że stosują ją modelki bo jest tak genialna pomyślałam o świstaku zawijającym w te sreberka, no ale dobra... Skoro tak namawiają, to trzeba wypróbować... Smile

Co było mi potrzebne?

Cytryna i żółtko – można też dodać witaminę A+E mnie się akurat skończyły.

Wbijamy żółtko do miseczki i dodajemy odrobinę soku z cytryny. Moja buzia lubi się z kwasami owocowymi dlatego wcisnęłam więcej niż odrobinę. O innej maseczce z użyciem kwasu owocowego możecie przeczytać TU.

I mieszamy...

Ponieważ dodałam więcej niż odrobinkę soku z cytryny, maska wyszła mi nieco za rzadka. Dlatego postanowiłam dodać, słynącą ze wspaniałych właściwości pielęgnacyjnych skrobię kukurydzianą.

Powstała masa o odpowiadającej mi gęstości.

Wobec tego, za pomocą pędzelka do podkładu nałożyłam maskę na buzię. Sam proces nakładania uważam za jeden z najbardziej przyjemnych jeśli chodzi o maski na twarz.
Kiedy skończymy wyglądamy trochę tak jakbyśmy miało jajko na twarzy Smile.

Natomiast kiedy maska zastyga, mnie osobiście bardzo dobrze się ją nosi... Jeśli wiecie, co mam na myśli – czasem jak się robi maski na buzię, to nie może się człowiek doczekać kiedy to zmyje. Przy tej masce nie ma czegoś takiego, ciągle dotykałam polików bo miały taką inną fakturę Smile. Trzeba pamiętać, że maska jest ściągająca i dobrze jest się powstrzymać od mimiki twarzy – mnie się nie udało bo mój husband, chyba celowo włączył takie brazylijskie rytmy, przy których moja córeczka zaczęła tak wymiatać, że cała maska ze śmiechu mi popękała Laughing, ale to nic - i tak zadziałała Smile.

Przy okazji „wymyśliłam” świetne upięcie włosów pomocne przy zmywaniu masek z twarzy...

Maskę na buzi zostawiamy ok 15 min i spłukujemy cieplutką wodą. Efekt zaskoczył mnie bardzo... Skóra bardzo sprężysta, elastyczna, bardzo przyjemna w dotyku, doskonale odżywiona. Nie będę Wam nie wiadomo czego tu pisać – składniki są tanie i ogólnodostępne, więc jeśli chcecie, to spróbujcie – dla mnie ta maseczka działa lepiej niż glinkowa, którą ostatnio pokochałam. Koniec końców po użyciu, już nie jestem taka pewna, czy te modelki faktycznie jej nie stosują...Wink

Z użytej ilości produktów wystarczyło mi na dwie porcje maski na twarz lub jedną na twarz, szyję i dekolt. Przechowywać ją można max jeden dzień w lodówce, a najlepiej zużywać na bieżąco Smile.


Pozdrawiam Was dziś w kolorze yellow  Smile

Roulina Czeszę Się blog - Maska - lifting starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: