Ostre cięcie
Cześć Kochani,
Chciałam zrobić Wam wpis podsumowujący, nieco wzruszający, trochę edukacyjny i w ogóle rozpisany na 8 kartek a4 – jednak życie mnie weryfikuje kiedy tylko próbuję usiąść przy klawiaturze. Wygląda na to, że najlepiej byłoby wstawić same zdjęcia – ale nie poddam się. Będę pisać chocby po jednym zdaniu...
Moi Drodzy, mam zatem do ogłoszenia nowinę taką, jak w temacie i w zasadzie tyle. Stali Czytelnicy mojego bloga wiedzą, że mimo iż jestem miłośniczką włosów, nigdy nie stawiałam ich wyżej niż własną wygodę no i złożyło się tak, że długie włosy przestały być dla mnie najwygodniejsze... Czas kiedy nosiłam je rozpuszczone spadł praktycznie do zera, upinanie osłabiało cebulki, podobnie ich ciężar oraz rozczesywanie. Generalnie nie znalazłam argumentu, który by przemawiał za tym, aby włosów nie obcinać.
Pozwolę sobie na przeplatanie słów zdjęciami tego, co udało mi się wymodzić z tych moich cienkich kosmyków.
Mimo, że nie lubię stereotypów jednym cięciem wpisałam się w aż dwa naraz Mianowicie ścinanie włosów po 30-tce oraz po porodzie – co prawda drugim, ale zawsze.
Jednak wciąż nie widzę związku między wiekiem, czy byciem mamą a długością włosów... Życie jest zbyt krótkie żeby się przejmować takimi rzeczami.
Przed pójściem do salonu włosy porządnie wymyłam silnym szamponem, nie nakładałam odżywki ani serum - wysuszyłam jedynie suszarką.
Końcówki są krzywe, ponieważ nie podcinałam ich od dwóch miesięcy z myślą właśnie o ścięciu włosów. Ułożone też byle jak, bo jak mama robi zdjęcie to nagle świat się wali...
No to idę..
(W windzie, idąc do fryzjera - ostatnia fotka długich włosów )
Fryzjera wybrałam najlepszego w moim mieście i się nie zawiodłam. W końcu miałam z kim porozmawiać na włosowe tematy.
Nawet w wielu kwestiach mieliśmy to samo zdanie, a jeszcze mnie porządnie doedukował – nie robiłam zdjęć na fotelu, bo jestem tym typem człowieka, którego takie rzeczy bardziej krępują niż sprawiają radość. BTW wciąż jest dla mnie tajemnicą skąd cały ten blog...
Pierwsze zdjęcie zrobiłam w windzie wracając do domu
Z cięcia jestem bardzo zadowolona, włosy powoli przyzwyczajają się do nowej formy, nieśmiało szukają swojej linii. Jestem jeszcze ciągle przed moimi typowymi zabiegami kosmetycznymi (mycie moim szamponem – na razie zmylam tylko salonowe cuda SLSem, odżywianie, nawilżanie no i na pewno będzie próba wydobycia fal). Jest fajnie.
(Jeszcze wilgotne po pierwszym myciu - bez zadnej stylizacji)
Najprawdopodobniej był to mój pierwszy i zarazem ostatni raz, kiedy moje włosy sięgały pasa.. uważam, że było warto
Czas jednak zmienia nas i czuję, że moja maksymalna długość jest do połowy pleców. Teraz jednak cieszę się krótkimi .
W mojej rodzinie stało się już chyba tradycją oddawanie włosów do fundacji, najpierw zrobił to mój mąż, potem moja siostrzenica Natalia
(która ma imponujące włosy - ale ten kto ją zna dobrze wie, że przewyższa je jej osobowość Pozazdrościć )
w nadziei, że trafią one do peruki dla osoby, która takiej potrzebuje.
Ja swoje wysłałam do fundacji "WeGirls", która zbiera włosy na peruki dla chorych dzieci – nie wiem czy uda im się coś z tych moich stworzyć, ale może akurat...
Przy okazji powiem, że decyzja o oddaniu włosów jest osobistą i nikogo do tego nie namawiam, a już kategorycznie jestem przeciwniczką, aby wzbudzać poczucie winy w osobach, które tego nie robią, mając długie włosy – z czym niestety (nie osobiście) się zetknęłam...
BYE BYE LONG HAIR
Tak wygląda teraz moja głowa i bardzo się z tego powodu cieszę.
Cieszy się może mniej moja córeczka, której do tarmoszenia pozostały już tylko poliki i nos, ale myślę, że jakoś to przeżyje..
(Moje Słodkie Drugie Cudo )
Samo cięcie jest bardzo ciekawe.. Nie potrafię go jednoznacznie określić..włosy są pocieniowane przy koncówkach, przód jest nieco dłuższy niż tył, a końce przystrzyżone zostały maszynką.
Fryzura układa się bardzo przyzwoicie i jest wrażenie gęstszych włosów - a juz do mnie leci pianka "TIGI BED HEAD" - nie mogę się doczekać...
Tak więc Kochani mam teraz włosy już całkowicie w swoim naturalnym kolorze i zdrowe, zaczynam nowe .
COŚ SIĘ KOŃCZY I COŚ SIĘ ZACZYNA
Buziaki i dziękuję Wam bardzo za wszystkie maile, komentarze, „lajki” - całą uwagę jaką poświęciliście wchodząc na czeszesie.pl. Jestem pewna, że bez Was aż tak bym się nie zapuściła, byłabym też o wiele uboższa jeśli chodzi o rozwój osobisty - ślicznie Państwu dziękuję za uwagę :*
PS
Zdjęcie we wstępie jest oczywiście żartem