Recenzja szamponu Fructis Siła i Blask - czerwony
Witajcie w Nowym Roku!!
Poszalały?? Głowa boli, a może dopiero będzie boleć? Mam nadzieję, że wspomnienia ubiegłej nocy na długo zostaną w pamięci, powodując uśmiech na Waszych twarzach .
Dziś powinna być aktualizacja, ale dajcie spokój.. Kogo dziś obchodzi to, czy włosy urosły 1 cm czy 2 . Nikomu szyć się nie chce... O jedzeniu nie wspominając. Ale jest coś co dziś zrobić trzeba . Mianowicie po brokatowych szaleństwach było, nie było trzeba umyć głowę – tym bardziej jeśli ktoś w przypływie uczuć oblał nam włosy szampanem .
Mam dziś dla Was recenzję nowego Fructisa.
Nie będę cudować z analizą składu... Nie dziś Szampon zawiera SLS – nie jest delikatny i tyle .
Nowy Fructis dostępny jest w trzech wariantach, każdy z nich niesamowicie pachnie. Zapach również, jakiś czas po myciu pozostaje na włosach. Świetnie się pieni i jako szampon, który ma porządnie oczyszczać, sprawuje się nienagannie. Ja go używam raz, maksymalnie 2 razy w tygodniu. Jeśli chodzi o sam produkt to według mnie ma same plusy.
Minus jest w opakowaniu... Ja wiem, że się czepiam, ale wybitnie nie podoba mi się ten zielony dodatek, odcień tej zieleni... Wiem, że mam jeszcze dwa inne do wyboru, ale żółty ma kokos w składzie (nie dla mnie), a zielonego nie było. Moim zdaniem, gdyby ten czerwony Fructis był fioletowy (ciemny) z żółtą (pastelową) kulką, to byłby moim ulubionym szamponem z SLS. A tak nie pozostaje mi nic innego, jak wypróbować jeszcze ten zielony.... Choć najbardziej podoba mi się żółty i kto wie, czy nie skończę z tym kokosem na głowie... O matko... nikt nie zrozumie kobiety ... W każdym razie, jeśli macie mniej zryte niż ja, a wierzę głęboko, że tak właśnie jest , to sam szampon godny polecenia .
Życzę Wam Kochane, aby rok 2013 był ciekawy i sobie też tego życzę .