My hair story

04PAŹ2012

Farby z amoniakiem czy bez?

Farby drogeryjne są łatwo dostępne, stosunkowo tanie i stosowane powszechnie w zaciszu domowym. Do wyboru mamy farby, które zawierają amoniak i te, które go nie mają. Zazwyczaj sięgamy po farby bez amoniaku, aby włosy mniej niszczyć podczas zabiegu. Ewentualnie, nieco naiwnie, decydujemy się farby zmywalne po 16 myciach głowy, aby mieć ciastko i zjeść ciastko. Czyli aby mieć włosy dokładnie pokryte kolorem ale z możliwością powrotu do naturalnego po owych 16 myciach głowy. Czy jest to jednak możliwe? Co dokładnie kryje się pod nazwą „farba bez amoniaku”.

Aby farba spełniała swoją podstawową funkcję, mianowicie pomalowała nam włosy musi ona zawierać produkty, które wprowadzą pigment do wnętrza włosa i umożliwią mu działanie. Funkcję taka pełni amoniak. Jak pisze fryzjer Sławek Stawarczyk, nie ma na świecie farby, która nie potrzebowałaby nośnika do pigmentu. Tak jak potrzebna jest woda utleniona mocna, słabsza ale zawsze, tak niezbędna jest jakaś substancja, amoniak, lub coś co go zastąpi. Tym czymś jest monoetyloamine, w skrócie MEA. 

Sporej większości z Was podejrzewam nic to nie mówi jak i mnie, czytam więc dalej...Jaka jest różnica między tymi dwoma substancjami? Otóż amoniak jest gazem, co oznacz, że ma główną wadę- śmierdzi, ale ma to też zaletę, szybko wyparowuje nie pozostawiając po sobie śladu. Działa ok 20-40 minut po czym znika. Drugą wadą jest to, że może powodować podrażnienia. Mitem natomiast jest, jak pisze dalej pan Sławek, że wnika przez skórę do krwiobiegu i dostaje się do dzidziusia u kobiet w ciąży. Z pewnością jednak jego stężenie, może zwielokrotnić mdłości.
Monoetyloamina z kolei to płyn. Głównym zagrożeniem jest jej nie prawidłowe wypłukanie po koloryzacji. Trzeba bardzo dokładnie umyć głowę dwukrotnie. MEA nie posiada samoistnej zdolności do znikania. Pozostając więc wewnątrz włosa do 24 dni, drąży go od środka. Dodatkowo potrzeba dużo większego stężenie MEA, aby uzyskać porównywalne do amoniaku efekty.

Tak rysuje się sprawa jeśli chodzi o farby permanentne (czyli koloryzację trwałą), a jak sprawa wygląda przy koloryzacji półtrwałej? Tu MEA ma swoje uzasadnienie. Zatrzymajmy się jednak na moment przy farbach półtrwałych. Jak zauważa pan Sławek, wbrew polskiej nazwie , nie są one mniej trwałe. Nazwa jest konsekwencją dosłownego tłumaczenia z angielskiego semi permanent, czyli w połowie wnikające do wnętrza włosa, a w połowie tuż pod jego łuskę. W ten sposób osadza pigment. Jest to bardzo ważna informacja dla nas konsumentek, że farba półtrwała nie jest mniej trwała niż farba trwała :) i różni się jedynie przeznaczeniem. Stosuje się ją główne do odświeżenia koloru, na już kiedyś farbowanych włosach. Farba półtrwała nie rozjaśnia włosów, ale od razu przechodzi do pigmentacji i pielęgnacji nie wyrządzając dodatkowych szkód. Co za tym idzie został obalony mit o zmywalności farb półtrwałych. Biorąc pod uwagę farbę do 16 myć, pisze w swoim artykule pan Sławek, zastanówmy się nad jej trwałością. Zakładając, że myjemy włosy co drugi dzień to kolejne farbowanie wypadnie po miesiącu, czyli wtedy kiedy pojawi się odrost i rzeczywiście trzeba farbować. Wyczytałam również, że na blondach odczucie przyciemnienia i tak bardzo znienawidzonego przeze mnie zżółcenia jest efektem otwarcia się łuski włosa...jest to jakiś trop po którym będę szła...



Artykuł powstał dzięki uprzejmości Pana Sławomira Stawarczyka, który jest doświadczonym stylistą fryzur i który to udostępnił mi niektóre zagadnienia w powyższym poście. Link do tekstu źródłowego jak i wielu innych cennych artykułów autorstwa Pana Sławomira znajdziecie TU.

Roulina Czeszę Się blog - Farby z amoniakiem czy bez? starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: