Zgrzeszyłam z "Castingiem"...
Witajcie Kochani,
zaczęło się od pierwszych listopadowych szarości... Niby wiem, że im mniej światła na zewnątrz tym moje włosy stają się ciemniejsze, a jednak z coraz większym smutkiem spoglądałam w lusterko.. Pomyślałam więc, że czas na moją „bananową maskę rozjaśniającą”, chciałam jednak wypróbować jak zadziała z balsamem aloesowym Mrs Potter's, który kupiłam aby wypróbować mycie nim włosów, ale mimo tego, że po takim zabiegu były czyste, mój mózg nie jest w stanie zaakceptować tego faktu... Nie dla mnie mycie odżywką... Wracając - jednak włosy po masce bananowej zamiast się rozjaśnić jak to zwykle mają w zwyczaju – pociemniały... Co zostało zauważone nie tylko przeze mnie... Równo z wysuszeniem włosów i zerknięciem do lusterka akceptacja koloru moich włosów spadła do zera, co dla mnie oznaczało męczarnie wewnętrzne odnośnie dysonansu między tym co dobre dla włosów, a tym co dobre dla mnie... Szarówka listopadowa hulała na całego...