Naturalny dezodorant - wersja finalna (!) Obiecuję :)
Cześć Kochani,
dziś mam dla Was coś, co absolutnie zrewolucjonizowało moje podejście do dezodorantów drogeryjnych.
Jest spora liczba osób, które towarzyszą mi w blogowaniu od dawna i te osoby na pewno pamiętają posta o naturalnym antyperspirancie.
Byłam nim oczarowana, gdyż w odróżnieniu od tych dostępnych w sklepach był w zasadzie stworzony z produktów spożywczych – używałam go dość często, jednak tylko w sytuacjach gdzie nie obowiązywał mnie żaden określony sposób ubioru – dlaczego? Ponieważ w przepisie zawarty był olej kokosowy i to w sporej ilości, który (nie zawsze ale czasem) lubił zostawić tłustą plamę na bluzeczce, co dość konkretnie mogło popsuć wrażenie o naturalnym dezodorancie – nie byłabym sobą, gdybym nie wymyśliła na to rady Jesteście ciekawi? Zapraszam
W pierwszych słowach powinnam w ogóle napisać, że jest to propozycja tylko dla osób, które szukają bezpiecznego dezodorantu, które są otwarte na nowe i lubią eko produkty. Należy nadmienić, iż owy dezodorant nie jest blokerem – to znaczy, że nie zatyka porów skóry, a co za tym idzie nie zmniejsza potliwości ciała (znacząco). Natomiast zawodowo zabezpiecza przed przykrym zapachem – używam go podczas bardzo solidnego treningu i podczas biegania. Możecie mi więc uwierzyć choć wcale nie musicie - czyli jak zawsze Ok tyle pitolenia, co jest więc nam potrzebne, aby sobie zrobić takie „eko-deo”?
Składniki:
1. Skrobia ziemniaczana – pochłania w pewnym zakresie wilgoć w związku z tym nasz „deo” może wykazywać nieznaczne właściwości pochłaniania potu. Skrobia także koi skórę, goi podrażnienia, odparzenia i otarcia.
2. Soda oczyszczona – ma działanie antybakteryjne, niweluje brzydkie zapachy, oczyszcza i zmiękcza.
3. Witamina E – regeneruje, odmładza skórę ale także jest delikatnym konserwantem.
4. 100% naturalny olejek z drzewa herbacianego - przeciwbakteryjny, przeciwwirusowy, antyseptyczny, przeciwzapalny, przeciwgrzybiczny, przeciwdziała poceniu się oraz niweluje brzydkie zapachy – pod warunkiem, że ktoś lubi jego zapach (ja należę do tych co lubią bardzo, ale jeśli Ty nie lubisz to możesz próbować stworzyć swoją kompozycję zapachową miksując go z innym olejkiem np pomarańczy)
5. Ostatni składnik jest największą zmianą, którą wymyśliłam – największą i najprostszą mianowicie zamiast olejku który tłuści wykorzystuję krem/balsam/lotion – cokolwiek
Tu akurat mam swój „hand made lotion” ale może to być wszystko inne – krem do rąk, do twarzy, dla dzieci – coś co się nie sprawdziło albo czego jest dużo i nie umiecie tego wykończyć
Bardzo dokładnie mieszamy i gotowe Proporcje trzeba jednak dobrać indywidualnie, gdyż wszystko zależy od balsamu, który jest bazą. Ja robię mniej więcej tak:
1/4 mąki, 1/4 sody i 2/4 balsamu. Do tego dwie kapsułki witaminy E i 10 - 20 kropli olejku z drzewa herbacianego (tylko naturalnego) – otrzymuję 30 ml produktu.
Cały „myk” w dobieraniu proporcji jest taki, aby krem nie pozostawiał śladu charakterystycznego dla mąki ziemniaczanej czyli takiego jakby zastygniętego kremu (nie wiem jak to lepiej opisać) ani też, aby nie było żadnej wyczuwalnej grudki sody – jeśli jest ślad lub są grudki to składnika jest za dużo – można to zniwelować dodając więcej balsamu. Po kilku próbach na pewno dojdziecie do wprawy i perfekcji w przygotowaniu swojego „deo”, który prawidłowo wykony wygląda na skórze tak:
Czyli nie wygląda. Nie widać go zupełnie – skóra jest matowa, zmiana jest tylko taka, że jest nawilżona i mięciutka.
Polecam serdecznie, choć tak jak wspomniałam na początku nikogo nie namawiam – po prostu dzielę się swoim odkryciem.
Jeśli macie wybitnie wrażliwą skórę soda zawarta w „deo”, mimo wielkiej ilości „neutralizatorów”, może Was podrażnić, dlatego zawsze przed każdą pierwszą aplikacją nowego produktu wykonajcie próbę na uczulenie/podrażnienie.
PS
Do Waszego „deo” możecie dodać inne półprodukty, które wiecie, że Wam służą – ja dodaję kilka kropli olejku – nie wpływa to w żaden sposób na ubranie, "deo" lepiej się emulguje, a i skóra się cieszy.
PS2
Powyższego „produktu” możecie używać nie tylko pod pachami ale także wsmarowując w stopy czy inne miejsca na ciele.
Buziaki i do napisania.