Do it yourself

11KWI2014

Naturalny dezodorant - wersja finalna (!) Obiecuję :)

Cześć Kochani,

dziś mam dla Was coś, co absolutnie zrewolucjonizowało moje podejście do dezodorantów drogeryjnychSmile.

Jest spora liczba osób, które towarzyszą mi w blogowaniu od dawna i te osoby na pewno pamiętają posta o naturalnym antyperspirancie.

Byłam nim oczarowana, gdyż w odróżnieniu od tych dostępnych w sklepach był w zasadzie stworzony z produktów spożywczych – używałam go dość często, jednak tylko w sytuacjach gdzie nie obowiązywał mnie żaden określony sposób ubioru – dlaczego? Ponieważ w przepisie zawarty był olej kokosowy i to w sporej ilości, który (nie zawsze ale czasem) lubił zostawić tłustą plamę na bluzeczce, co dość konkretnie mogło popsuć wrażenie o naturalnym dezodorancieUndecided – nie byłabym sobą, gdybym nie wymyśliła na to radyWink Jesteście ciekawi? ZapraszamSmile

W pierwszych słowach powinnam w ogóle napisać, że jest to propozycja tylko dla osób, które szukają bezpiecznego dezodorantu, które są otwarte na nowe i lubią eko produktySmile. Należy nadmienić, iż owy dezodorant nie jest blokerem – to znaczy, że nie zatyka porów skóry, a co za tym idzie nie zmniejsza potliwości ciała (znacząco). Natomiast zawodowo zabezpiecza przed przykrym zapachemSmile – używam go podczas bardzo solidnego treningu i podczas biegania. Możecie mi więc uwierzyć choć wcale nie musicie - czyli jak zawszeWink Ok tyle pitolenia, co jest więc nam potrzebne, aby sobie zrobić takie „eko-deo”?

Składniki:

1. Skrobia ziemniaczana – pochłania w pewnym zakresie wilgoć w związku z tym nasz „deo” może wykazywać nieznaczne właściwości pochłaniania potu. Skrobia także koi skórę, goi podrażnienia, odparzenia i otarcia.

2. Soda oczyszczona – ma działanie antybakteryjne, niweluje brzydkie zapachy, oczyszcza i zmiękcza.

3. Witamina E – regeneruje, odmładza skórę ale także jest delikatnym konserwantem.

4. 100% naturalny olejek z drzewa herbacianego - przeciwbakteryjny, przeciwwirusowy, antyseptyczny, przeciwzapalny, przeciwgrzybiczny, przeciwdziała poceniu się oraz niweluje brzydkie zapachy – pod warunkiem, że ktoś lubi jego zapachLaughing (ja należę do tych co lubią bardzo, ale jeśli Ty nie lubisz to możesz próbować stworzyć swoją kompozycję zapachową miksując go z innym olejkiem np pomarańczyWink)

5. Ostatni składnik jest największą zmianą, którą wymyśliłamSmile – największą i najprostszą mianowicie zamiast olejku który tłuści wykorzystuję krem/balsam/lotion – cokolwiekSmile 

Tu akurat mam swój „hand made lotion” ale może to być wszystko inneSmile – krem do rąk, do twarzy, dla dzieci – coś co się nie sprawdziło albo czego jest dużo i nie umiecie tego wykończyćSmile

Bardzo dokładnie mieszamy i gotoweSmile Proporcje trzeba jednak dobrać indywidualnie, gdyż wszystko zależy od balsamu, który jest bazą. Ja robię mniej więcej tak:

1/4 mąki, 1/4 sody i 2/4 balsamu. Do tego dwie kapsułki witaminy E i 1020 kropli olejku z drzewa herbacianego (tylko naturalnego) – otrzymuję 30 ml produktu.

Cały „myk” w dobieraniu proporcji jest taki, aby krem nie pozostawiał śladu charakterystycznego dla mąki ziemniaczanej czyli takiego jakby zastygniętego kremu (nie wiem jak to lepiej opisać) ani też, aby nie było żadnej wyczuwalnej grudki sody – jeśli jest ślad lub są grudki to składnika jest za dużo – można to zniwelować dodając więcej balsamuSmile. Po kilku próbach na pewno dojdziecie do wprawy i perfekcji w przygotowaniu swojego „deo”, który prawidłowo wykony wygląda na skórze tak:

Czyli nie wyglądaSmile. Nie widać go zupełnie – skóra jest matowa, zmiana jest tylko taka, że jest nawilżona i mięciutkaSmile.

Polecam serdecznie, choć tak jak wspomniałam na początku nikogo nie namawiam – po prostu dzielę się swoim odkryciemSmile.

Jeśli macie wybitnie wrażliwą skórę soda zawarta w „deo”, mimo wielkiej ilości „neutralizatorów”, może Was podrażnić, dlatego zawsze przed każdą pierwszą aplikacją nowego produktu wykonajcie próbę na uczulenie/podrażnienie.

PS
Do Waszego „deo” możecie dodać inne półprodukty, które wiecie, że Wam służą – ja dodaję kilka kropli olejku – nie wpływa to w żaden sposób na ubranie, "deo" lepiej się emulguje, a i skóra się cieszyWink.

PS2
Powyższego „produktu” możecie używać nie tylko pod pachami ale także wsmarowując w stopy czy inne miejsca na cieleSmile.

 

Buziaki i do napisaniaSmile.

Roulina Czeszę Się blog - Naturalny dezodorant - wersja finalna (!) Obiecuję :) starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: