Recenzja - "Lekki krem rokitnikowy od Sylveco"
Witajcie Kochani,
dziś mam dla Was ostatnią recenzję z serii lekkich kremów od „Sylveco”. Dotychczas opisałam krem brzozowy i nagietkowy, w linku brzozowego znajdziecie wszystkie informacje odnośnie tego, gdzie dostaniecie kremy i za ile. Dziś napisze Wam o lekkim kremie rokitnikowym.
Krem otrzymujemy w poręcznym opakowaniu z moja ulubioną formą wydobywania produktu, mianowicie pompką.
Tak jak wszystkie kremy od Sylveco które używałam, produkt posiada dogłębna i szczegółową analizę składu, co jest ogromnym ukłonem producenta w stronę konsumenta – i szalenie to doceniam.
(KLIK w obrazki, aby powiększyć)
Dzięki temu ja mam mniej pracy, ale co ważniejsze każda osoba, które nie czuje się silną w rozszyfrowaniu składów nie musi się z tym męczyć – moim zdaniem przynajmniej kosmetyki, których producenci reklamują je jako naturalne, powinny takie wyjaśnienia posiadać.
Wiele też o produkcie możemy się dowiedzieć czytając samo opakowanie...
(KLIK w obrazki, aby powiększyć)
Moje wrażenia po używaniu lekkiego kremu rokitnikowego
Przede wszystkim po raz kolejny nie to ładne/pachnące co się komu podoba/pachnie... Zanim kupiłam krem, przeczytałam wiele recenzji na jego temat, kilka autorek absolutnie odrzuciły go ze względu na zapach – nie będę przytaczać do czego był porównywany, ale absolutnie się z tym nie zgadzam. Dziewczyny przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że jak produkt jest naturalny to kompozycja zapachowa (i tak prawdopodobnie przez część osób źle odebrana) może wszystko zepsuć, gdyż bardzo często się zdarza tak, że to właśnie zapach podrażnia...
Kremy „Sylveco” są dedykowane wszystkim rodzajom skóry – dlatego nie ma w nich składników potencjalnie drażniących. Jeśli chodzi jednak o sam zapach (powiedziałabym masła shea z olejami – nic śmierdzącego....) nie jest intensywny, moim zdaniem dużo słabszy niż w kremie nagietkowym. Trzeba pamiętać, że kosmetyki naturalne są specyficznymi kosmetykami dla których, mam wrażenie, zapach nie jest kwestią najważniejszą i dla osób które takie kosmetyki wybierają. Od pięknych zapachów mamy perfumy i wody toaletowe, ewentualnie inne kremy i balsamy.
Stosowanie
Krem rokitnikowy musiałam rozpracować.... Na początku stosowania był ogromny entuzjazm, gdyż krem jest w pięknym ciepłym kolorze, który zawdzięcza olejowi z owoców rokitnika.
Z czasem zauważyłam jednak, że moja skóra reaguje zapchaniem, cera bardzo się pogorszyła i był to początek ogromnej zmiany w moim programie pielęgnacji skóry twarzy (o którym mam nadzieję, że wkrótce Wam napiszę). Nie wiem, czy krem się do tego przyczynił jednak entuzjazm nieco opadł.
Zaczęłam używać go tylko raz dziennie. Zauważyłam, że po nałożeniu kremu na twarz i rozsmarowaniu na dłoniach resztek są one super, wypróbowałam go więc w ten sposób. Dłonie po kremie rokitnikowym są bardzo miękkie i dobrze nawilżone, ale mam wrażenie, że bardzo krótko... Idąc tym tropem zaczęłam używać kremu w dużo mniejszej ilości i na kwas hialuronowy. Aktualnie w celu nawilżania używam paru produktów niemniej dzięki takiemu działaniu zużyję krem zgodnie z przeznaczeniem.
Podsumowując
Lekki krem z rokitnika jest dla mnie zbyt bogaty, moja cera akceptuje go w maleńkiej ilości (czasem częściej niż raz dziennie).
Jest to wartościowy produkt, ale trudno jest mi powiedzieć komu bym go mogła polecić. Sucha skóra nie dostanie wystarczająco dużo nawilżenia, a dla cery tłustej może się okazać zbyt hojny.. Dobrze się sprawdza (moim zdaniem) w połączeniu z innymi produktami nawilżającymi.
Na tym zakończyłam poszukiwania lekkiego kremu. Posiadając doświadczenie używania trzech kremów od Sylveco dla siebie wybieram pierwszy – czyli brzozowy.
Używałam kremów na skórze normalnej albo mieszanej (?już sama nie wiem?) ze skłonnością do trądziku, zanieczyszczeń i zapychania – bardzo upierdliwej
Pozdrawiam serdecznie.