Recenzja Serii "Balea More blond". Coś dla blondynek ;)
Cześć Dziewczyny,
być może są wśród Was osoby, które czytają mojego bloga od początku jego powstania, te osoby być może kojarzą, że krótko przed narodzinami mojej strony w internetowym świecie pomalowałam włosy ziołową farbą „Khadi” w odcieniu ciemnego brązu. Po miesiącu nastawiona psychicznie na kolejne farbowanie, gdyż tak czyniłam przez wiele lat zanim machnęłam włosy wspomnianą „henną”, zauważyłam – a raczej nie zauważyłam odrostu. Nie żeby mi włosy przestały rosnąć , po prostu kolor zafarbowany idealnie komponował się z kolorem naturalnym i właśnie dlatego miesiąc po „hennowaniu” postanowiłam wrócić do „swoich” włosów. Matka natura dała mi włosy w kolorze blond, nie wiem kiedy do takich całkiem swoich dojdę – bo póki co ścinać nie zamierzam- ale fakt jest faktem, że jaśnieją
, a odznaczającego się odrostu jak nie było tak nie ma. Pod każdym możliwym kątem padania światła był szukany przeze mnie i nie tylko, i nic – dla mnie jest to fenomen
. Ponieważ nawet mając prawie czarne włosy nadal czuję się blondynką, uwielbiam kosmetyki dedykowane właśnie takiemu kolorowi włosów
. Oczywiście, mając na głowie włosy ciemne ograniczam do zera takie kosmetyki, natomiast w obecnej sytuacji się na nie skusiłam i dziś Wam o nich trochę opowiem – trochę bo za jakiś czas będzie ciąg dalszy
Zapraszam
Bohaterami dzisiejszego posta są produkty z serii „Balea Professional More Blond”.
Na kilku blogach czytałam, że jest to tańszy odpowiednik kosmetyków podobnej serii od Johna Friedy - Sheer Blonde, Go Blonder. Nie miałam czasu na dokładne porównanie całej serii, ale zastanawiałam się, który sprej wybrać i według mnie ten z firmy „Balea” ma lepszy skład (nawiasem ten od Johna za granicą jest o połowę tańszy niż w Polsce, „Balea” niestety nie jest dostępna w Polsce stacjonarnie).
Zacznę od szamponu,
a skoro produkt, to musi być i skład
Aqua • Sodium Laureth Sulfate • Cocamidopropyl Betaine • Lactic Acid • Sodium Lauroyl Glutamate • Peg-4 Distearyl Ether • Laureth-2 • Glycerin • Distearyl Ether • Panthenol • Parfum • Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride • Chamomilla Recutita Flower Extract • Polyquaternium-7 • Citrus Limon Peel Extract • Isoamyl P-Methoxycinnamate • Dicaprylyl Ether • Butyl Methoxydibenzoylmethane • Propylene Glycol • Sodium Chloride • Limonene • Alpha-Isomethyl Ionone • Sodium Benzoate • Ci 47005.
Według mnie, jest to najlepszy szampon z SLS jaki testowałam do tej pory. Ma tylko jeden (całkiem delikatny) konserwant jest nim benzoesan sodu, sól ma daleko w składzie – co przy całkiem sporej ilości dobrych składników jak np. ekstrakcie z pestek cytryny, ekstrakcie z kwiatu rumianka, panthenolu i glicerynie wpływa głównie na to, że konsystencja szamponu jest bardzo przyjemna bo gęsta, a nie na wysuszenie włosa jak to zwykle bywa, gdy sól jest wysoko w składzie. Posiada filtr ochronny i dzięki temu, że ma wysoko kwas mlekowy idealnie nadaje się do mycia włosów po farbowaniu, ale także podczas „normalnego” użytkowania - dzięki kwasowemu środowisku - pięknie domyka łuski (prawdopodobnie lepiej średnio porowatych włosów niż wysoko). Dosyć wysoko jest zapach, ale za to śliczny :). Posiada substancje antystatyczne, kondycjonujące i barwnik, ale za to jest uroczo żółty. Osobiście silnego szamponu używam 2-3 razy w miesiącu, dlatego dla mnie jest wydajny. Bardzo, bardzo go polubiłam
.
Po szamponie musi być odżywka .
Oczywiście ja ją trzymałam na włosach, tak jak się trzyma maskę, czyli sporo produktu i dość długo. Zajrzyjmy jednak najpierw w chaszcze składników:
Aqua • Cetearyl Alcohol • Behentrimonium Chloride • Dipropylene Glycol • Dicaprylyl Ether • Citric Acid • Panthenol • Chamomilla Recutita Flower Extract • Hydroxyethylcellulose • Citrus Limon Peel Extract • Parfum • Glycerin • Tocopheryl Acetate • Lauryl Alcohol • Cetrimonium Chloride • Isoamyl P-Methoxycinnamate • Butyl Methoxydibenzoylmethane • Tocopherol • Limonene • Sodium Benzoate • Ci 19140.
Odżywka nadal utrzymuje kwaśne środowisko jakie uzyskaliśmy dzięki użyciu szamponu „More Blond”, jest to ważne. Wysoko - na trzeciej pozycji - mamy konserwant, jednak jest on delikatny, mamy panthenol ekstrakty, filtr podobnie jak w szamponie. Składowo uważam, że jest fajnie, a włosy po tej odżywce są miękkie, ławo się rozczesują, przez chwilę utrzymuje się zapach odżywki. Jedyny minus jest taki, że się szybko kończy
.
Szampon i odżywka nie rozjaśnia włosów, jedynie może podkreślać kolor blond.
Powinien natomiast rozjaśniać włosy sprej „Balea More Blonde Afhellungs Spray”
Wszystko co rozjaśnia włosy „chemicznie” posiada wodę utlenioną, która niszczy włosy dlatego niebywale istotną rzeczą jest, aby przy wyborze takiego spreju sprawdzić ilość składników ochronnych, inaczej wylądujemy z sianem na głowie i rozdwojonymi końcówkami, a nie o to przecież chodzi.
Jak więc jest w składzie naszego spreju?
Aqua • Hydrogen Peroxide • Panthenol • Cetrimonium Chloride • Phytantriol • Vp/Va Copolymer • Cocoglucoside • Parfum • Chamomilla Recutita Flower Extract • Glycerin • Citrus Limon Peel Extract • Salicylic Acid • Laurtrimonium Chloride • Disodium Edta • Limonene • Alpha-Isomethyl Ionone.
Jest dobrze. Taki produkt nie może być delikatny jak odżywka czy maska, aby był skuteczny zazwyczaj na drugim miejscu ma wodę utlenioną. Co jest istotne „Balea” na trzecim ma panthenol, który silnie nawilża, potem lekki konserwant, wysoko zapach, ma ekstrakty i glicerynę, ale także kwas salicylowy i silny konserwant. Ma również popularną jakiś czas temu „Edtę” dlatego kobiety w ciąży i karmiące powinny uważać i nie stosować produktu na skórę.
A jak działa?
Delikatnie. Za jakiś czas pokaże Wam zdjęcia do porównania, tymczasem powiem może jak ja go stosuję. Psikam sprejem tylko włosy zafarbowane „Khadi”. Omijam (na oko) włosy naturalne i staram się nie psikać po końcówkach, choć czasem jest to silniejsze ode mnie. Nie dotykam nim skóry ani na głowie, ani na palcach - dlatego mnie nie podrażnia, nie przesusza też moich włosów. Mimo wszystko trzeba pamiętać, że taka akcja to dla włosów niezły hard core i dlatego koniecznie trzeba je po „rozjaśnianiu” solidnie nawilżyć, a ewentualne zniszczenia podciąć. Na szczęście (odpukać
) moje końce nie uległy rozdwojeniu, połamaniu czy pogorszeniu po użyciu tego produktu, więc nie jest źle
. Co jest dla mnie bardzo istotne - sprej ten nie spowodował rudości
, ani plam, włosy są w bardzo, bardzo naturalnym kolorze. Sprejowi „Balea” poświęcę oddzielny post, gdzie postaram się wszystko dokładnie o nim opowiedzieć, póki co cała seria „Balea More Blond” zdobyła moje serce...
„Balea” ma taką serię nie tylko dla blondynek, podobnej dla brunetek używała moja siostra i również była bardzo zadowolona – nie wiem jak z rudościami.... Zawsze można zmiksować blond z brązem
Powyższa seria jest "bezsilikonowa" .
Pozdrawiam.
