Co zrobić z włosami nocą?
Cześć Dziewczyny,
Odkąd zaczęłam interesować się pielęgnacją włosów, szukałam sposobu na to, co zrobić z nimi w nocy. Ponieważ w moim przypadku to nie jest tak, że jak się wieczorem położę, to tak się rano obudzę... . Szczególnie teraz, kiedy śpimy „w stadzie”, jedno mi włosy przygniecie, drugie pociągnie i po moim dbaniu. Do tego długie są i nie chcę, żeby znalazły się w czyjejś buzi. Dlatego szukałam, szukałam i szukałam. Wiadomo, że czasem w nocy włosy rozpuszczone, rozmierzwione są mile widziane i o tym nie ma co dyskutować. Jednak kiedy noc służy nam do tego, aby się wyspać, wtedy dobrze jest zabezpieczyć włosy przed mechanicznymi uszkodzeniami.
Każda prostowłosa istota o cienkich włosach wie, że wszędzie proponowane rozwiązanie na noc jakim jest luźny warkocz - albo tradycyjny koczek, pozostawi jej na włosach piętno na cały następny dzień w postaci załamań. Pół biedy kiedy jej się taki efekt podoba. Moje włosy po warkoczu - albo tradycyjnym koku są wygięte dokładnie odwrotnie do tego, jakbym chciała żeby były. Jednym słowem wszystko sterczy i jedynym wyjściem jest je spiąć. Jeśli więc myję włosy co 2 dni (ostatnio mogę sobie na to pozwolić -włosy są o jeden dzień dłużej świeże!), to i tak na drugi dzień po myciu trzeba by wiązać... Dlatego szukałam czegoś co mi zabezpieczy szczególnie końcówki oraz ewentualne fale będą do zaakceptowania... I wymyśliłam .
U mnie super działa zawijany kok, o którym już pisałam tu, ale tam była to propozycja na dzień , w nocy sprawdza się równie genialnie . Co robimy?
Wiążemy włosy w koński ogon jak najwyżej, tak abyśmy miały komfort, gdy położymy głowę na poduszce, żeby nie leżeć na gumce i nie ciągnąć włosów. Zawijamy gumkę w miarę luźno.
Wykorzystujemy skarpetkę (nową/czystą ), odcinamy palce w skarpecie i zawijamy w oponkę. Można użyć kupnego „donata”, ale wg mnie on gorzej działa... Ta gąbeczka wyłazi...a przy skarpetce nie wyłazi nic. Dajemy więc rulon z tej skarpetki na końcówki (bez wypełnienia kok nie będzie się tka trzymał).
Wywijamy końce zawijając na rulon... „Turlamy” włosy ze skarpetką wywijając na zewnątrz, ku nasadzie.
I Tyle. Żadnych spinek, a końcówki bezpiecznie schowane. Na noc zawijam włosy luźniej niż na dzień, a i i tak się trzyma.
Po całej nocy koczek prezentuje się tak:
czyli całkiem nieźle
I najważniejsze... po rozpuszczeniu uważam, że fale do zaakceptowania.
Zwróćcie uwagę na to jak zabezpieczacie (i czy w ogóle to robicie) włosy na noc, gdyż jest to czas kiedy bardzo się łamią i nasza ciężka praca włożona w ich pielęgnację, może się mijać z celem.
Oczywiście nikomu nie proponuję takiej fryzury co noc... Nie o to chodzi, żeby zostać singielką , ale dobrze jest wiedzieć, że można zaradzić niszczeniu się włosów nocą .
Pozdrawiam.