My hair story

03PAŹ2013

Dwunasta aktualizacja moich włosów oraz podsumowanie pierwszego roku blogowania...

Witajcie Kochani,

o tym wpisie myślałam od dawnaSmile... Zastanawiałam się jak zrobić to podsumowanie, aby pokazać Wam jak bardzo wszystko może się zmienić w ciągu jednego roku, jeśli trochę popracujemy i przestaniemy sobie szkodzićWink. Tak naprawdę nie wiem od czego zacząć tego posta, jest tyle aspektów, które chciałabym poruszyć, a tak szybko człowiek zaczyna się nudzić czytającSmile. Może zaczniemy od samego początku...

Po co w ogóle zakładałam bloga...

Zanim powstała moja strona bardzo dużo czytałam na temat pielęgnacji włosów, alternatywnych rozwiązaniach i nietypowych pomysłach, a że moje zakładki w komputerze mają już kilometry postanowiłam sobie zrobić takie miejsce, gdzie będę mogła wszystko przechowywać, a w razie potrzeby wystarczy zerknąć i wiem co jak na mnie działa... Tak powstałą idea „Czesze się”. Nie miałam wówczas jeszcze ambicji powrotu do naturalnego koloru włosów, chciałam tylko przez jakiś czas ich nie farbować, aby regeneracja nie szła na darmo, a po tym czasie (naiwnie sądząc, że będzie to kilka miesięcy..) planowałam zafarbować włosy na jakiś odpowiadający mi kolor.

Miałam problem, aby powiesić pierwsze fotki moich włosów na blogu, gdyż nie było się czym chwalić, w ogóle mi się nie podobały. Wielokrotnie zaznaczałam, że są takie bo to faza przejściowa i zdaję sobie sprawę, że nie są ładneSmile. Jednak zawsze jest to jakiś dyskomfort. Moje włosy zresztą nadal nie są takie jakie mają być. Połowa jest do ścięcia – jeśli chciałabym mieć tylko naturalne włosy. Co za tym idzie nie są (całe) zdrowe, ani ładne. Mimo to nie zdecyduję się póki co na drastyczne cięcie, gdyż bez głębokiej filozofii – lubię długie włosy kropkaSmile. Idealnie by było, aby były długie i zdrowe... Grunt, że się nie rozdwajająWink.

Przez ostatni rok mogłyście obserwować to jak zmieniają się moje włosy, jednak prawie nikt nie wiedział, że w tym czasie miałam dużo bardziej upierdliwe zjawisko... Przez ostatni rok nie tyle moje włosy mnie irytowały co ostatnie ścięcie grzywki i to ona była moim frustratem numer jeden. Od lat zawsze gdy najdzie mnie chęć na lekką ( haha!) zmianę, decyduję się na grzywkę, a potem tego żałuję i tak działo się w kółko.. Na bok, równa, duża, mała... Chyba wszystkie rodzaje przerabiałam – poza ultrakrótką i jakąś bardziej udziwnioną... Równo z założeniem bloga po jednym zdaniu mojego męża stwierdziłam, że koniec z grzywkami (i nieSmile nie powiedział, że mu się nie podobają – to wiedziałam od zawszeLaughing). Niestety jak zawsze, gdy na grzywkę nie zwracałam uwagi odrastała w mgnieniu oka, tak teraz gdy na to czekałam z utęsknieniem ledwo ledwo odrosła mi parę centymetrów poniżej linii żuchwy... Tak więc pierwszy sukces to odrośnięta grzywkaSmile Cichy bohater drugiego planu...

Zanim jeszcze przejdę do włosów właściwych, muszę wspomnieć o tym, że dzięki blogowaniu odkryłam jak powinnam zajmować się moją cerą. Jest to dla mnie wiedza na wagę złota i choćby tylko dlatego warto jest pisać posty. Kiedy czymś się interesujemy, zbieramy różne informacje i czasem przypadkowo odkrywamy coś co zmienia całkowicie rzeczywistość. Jak pewnie część z Was wie, moja cera jest bardzo wymagająca, szybko się zanieczyszcza i nie toleruje większości kremów i mazideł – reagując na nie zapchaniem. Na dzień dzisiejszy jeśli pojawi się jakiś "pryszczol" to szybko znika, cera jaśnieje, mogę nałożyć na nią bardzo konkretną ilość kremu, a nawet stosuję olejowanie twarzy i nic złego się nie dzieje. Jestem tym faktem zaskoczona i zachwyconaSmile. W październiku podam Wam parę wypróbowanych przeze mnie „hand made” przepisówWink.

Ok wszystko wszystkim, ale przecież to blog o włosach... Tak więc jeśli chodzi o włosy... Przede wszystkim bardzo gorąco namawiam Was – jeśli dążycie do jakiegoś celu w pielęgnacji włosów – do dokumentowania swoich poczynań. Może to być w formie pamiętnika włosowego, w folderze, czy na blogu – ważne, aby to robić bo gdyby ktoś się mnie zapytał to ja nie widzę większej różnicy między moimi włosami teraz, a tymi sprzed roku ( no poza tym jakie są w dotyki i baby hair) natomiast porównując zdjęcia, niemożliwym jest nie dostrzec różnicy... Zapraszam was na motywującą do działania podróż w czasie...

Pażdziernik

Początek bloga "Czesze się"

Listopad

Kolejne miesiące blogowania...

Fale, ale jeszcze nieodkryte...

Grudzień

Styczeń

Luty

Tu juz coś mi zaczynało świtać, że może moje włosy nie są całkiem proste - ale to jeszcze nie moment odktycia fal Smile

Marzec

Kwiecień

Odkrycie falowanych włosów Laughing

Maj

Czerwiec

Lipiec

Sierpień

Ulubione urodzinowe fale...

Wrzesień

Październik


Warto?

(KLIK w obrazek, aby powiększyć)

Warto!

Jak niektórzy z Was wiedzą, raczej częściej zmieniam kosmetyki pielęgnacyjne niż do nich wracam. Mam jednak kilka takich, które są wyjątkiem od tej reguły i myślę, że warto o nich wspomnieć, choć są Wam doskonale znane..

Delikatny szampon (o niskim pH - do informacji)

Szampon mocno oczyszczający

Maska 

Maska

Odżywka - dla mnie bez spłukiwania

Seum silikonowe zabezpieczające włosy

Olej arganowy

Olej awokado

Oczywiście to jest taka moja baza... Do której dołożyć można tuzin innych kosmetyków, które lubię, ale o tym możecie przeczytać w zakładce „recenzjaSmile.

Wspominając miniony rok mogę Wam z czystym sumieniem napisać, że najgorszym czasem było dla mnie przetrwanie ze spieraniem się z włosów henny... Absolutnie nie mam nic przeciwko rudym włosom, ale na mnie wyglądają koszmarnie – szczególnie coś co się zowie „kolor kasztanowy”...

Męczyłam się z nim jakiś czas i w zasadzie jeśli miałabym wskazać na najtrudniejszą rzecz w walce o zdrowe włosy przez ostatnich 12 miesięcy było nią na pewno pokonanie chęci farbowania włosów..

Aby pokazać Wam różnicę między tym "kasztanem", a stanem aktualnym porównam zdjęcia, które były zrobione w najbardziej zbliżonych warunkach. Nie znalazłam niestety dwóch takich, które by były w identycznych – jak widać z lewej jest mimo wszystko całe bardziej czerwone..

(KLIK w zdjęcie, aby powiększyć)

Efekt rudego koloru włosów jest spotęgowany ciepłym, sztucznym światłem, do tego zielone wnętrze nijak nie pomaga zrobić ładnego zdjęciaLaughing Dlatego zdjęcie służy jedynie porównaniu – kolor moich włosów jest (i był) inny w naturalnym świetle.

Najmilszą rzeczą natomiast było, gdy pierwszy raz zobaczyłam blask na moich włosach - było to po płukance lipowejSmile.

 

gdy się okazało, że są one falowaneSmile


oraz wszelkie na nich pojaśnieniaLaughing.

Czego się nauczyłam w ciągu ostatniego roku.

Mąż mój mówi, że robię dużo lepsze zdjęciaLaughing, a jeśli chodzi o włosy to przede wszystkim, że trzeba poznać swoją czuprynę i określić sobie cel. Moje włosy są cienkie, jest ich dużo, a nawet bardzo dużo i wciąż rosną nowe, ale są cieniutkie. Wiem, że są osoby, które uważają, że cienkie włosy nie powinny przekraczać linii łopatek i uściślając – prostej linii... Znacie mnie już i wiecie, że w nosie mam wszelkie szufladkowania... Dlatego ja zapuszczam do kości ogonowej - a coSmile może się uda.. Wracając jednak do tematu– mam włosy cienkie, nie znam się na porowatości, wydaje mi się, że wszelkie testy na podstawie tak/nie, tak/nie nie dadzą nam prawidłowego obrazu, a zrobić to może jedynie badanie łusek włosa – ja takiego nie przeszłam i o porowatości moich włosów wiem niewiele... Jednak wiem, że dążę do tego, aby moja pielęgnacja dociążyła włosy. Unikam produktów, które sprawiają, że włosy fruwają, a końcówki wydają się być prawie przezroczyste... Kiedy tak się dzieje, wizualnie wydaje się, że jest na głowie mniej włosów niż w rzeczywistości – a tego nie chcę. Dlatego w mojej pielęgnacji stawiam na odżywienie, dociążenie i fajnie jakby jeszcze dzięki temu zjaśniałySmile - albo przyciemniły się w zależności od tego co mi w danym momencie w duszy gra...Laughing

Co zawdzięczam blogowi.

Przede wszystkim ograniczenie szkodzenia samej sobie... Jestem typem człowieka, który najpierw robi potem myśli – potem myśli nawet bardzo dużo i intensywnie, ale jest już i tak po ptokach. Jak łatwo się domyśleć, takie postępowanie nie działa na korzyść zapuszczaniu włosów... Kiedyś często poddając się chwili, brałam nożyczki w dłoń i na własnych włosach sprawdzałam triki odnośnie obcinania włosów – jednych używam do dziś, inne.. Ech.. lepiej nie wspominać... Powracająca grzywka – nęka mnie nawet w tym pościeLaughing

Prawdopodobnie gdybym nie rozpoczęła „blogowania” prędzej czy później użyłabym farby do włosów w kolorze blond – a na moim (wówczas) indygo strach myśleć jaki potwór z bagien by powstał...

Ponadto w ciągu ostatniego roku przetestowałam bardzo wiele produktów spożywczych w reakcji z moimi włosami i wiem, że można naturalnie i wcale niedrogo zadbać o włosy, trzeba tylko zorientować się co dane piórka lubią...

Moje lubią:

-banany,
-kawę parzoną (włosy i skóra głowy),
-miód,
-olej (serio, serio Laughing),
-awokado,
-ocet jabłkowy,
-siemię lniane,
-ziołowe płukanki (ostrożnie) i pewnie coś jeszcze o czym w tym momencie nie pamiętam...

Tak więc blogowi zawdzięczam głównie ochronę i rozwój – choćby dlatego warto (jeśli się wahasz) prowadzić blogaSmile.

Co mogę jeszcze dodać... jeśli jakimś cudem czujesz niedosyt treści to zapraszam do wędrówki po postach, wszystko co w ostatnim roku się działo na mojej głowie, jest w nich udokumentowane. Może jeszcze warto napisać jakie cele stawiam sobie na przyszły rok?

1. Chciałabym nie farbować włosów – ale nie wiem czy mi się to uda... W każdym razie nic na siłęSmile
2. Chciałabym też zmniejszyć fakt, iż wciąż je niszczę (a jak je niszczę? Czasem zbyt szybko je rozczesuję, czasem na mokro, czasem zbyt często używam suszarki, bywa też, że za mocno je myje – wszystko to dzieje się gdy o nich nie myślęWink)
3. Chciałabym, aby ich długość za rok sięgała pasa – tak żebym już mogła ze spokojem podcinać systematycznie końcówkiLaughing
4. Bardzo bym chciała pozbyć się wszelkich rudości z włosów.
5. Byłoby super gdyby się tak samo zagęściły jak w zeszłym roku
6. I żeby mi się podobałySmile

To tyle, może za rok uda mi się wrócić do tego posta i sprawdzimy co się udało osiągnąć, a co nie... Tymczasem bardzo serdecznie Wam dziękuję za to, że odwiedzacie moją stronę. Cieszę się niezmiernie, gdy piszecie do mnie z informacją tudzież podziękowaniem bo oto właśnie to, co sprawdziło się u mnie, również spasowało WamSmile. Dziękuję za wszelkie przejawy sympatiiSmile. Tak nietypowo kończy się aktualizacja więc na koniec tradycyjna fotkaWink - włosy nie są, aż tak jasne niestety, był to bardzo pogodny dzień, a wcześniej spożądzona na nich maska z miodemWink.

(KLIK w obrazek, aby powiększyć)

Dziękuję Wam za ostatni miesiąc i za cały rokLaughingniech nam rosną piękne i zdrowe włosy w następnym „Czeszącym się” rokuLaughing. Czeszmy się i cieszmy się tymCool

Ściskam!

PS

Haloooo?Foot in Mouth Jest tu jeszcze kto???Laughing

Roulina Czeszę Się blog - Dwunasta aktualizacja moich włosów oraz podsumowanie pierwszego roku blogowania... starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: