Wasza strefa

15MAR2013

"Hennowanie" włosów Moni

Cześć Dziewczyny,

Dziś przychodzimy do Was we dwie Smile. Ja i moja przyjaciółka Monia Smile. Monia zawitała w moje skromne progi, gdyż odezwała się potrzeba gadulstwa, wspominania, wspólnej kawy wypicia no i przy okazji postanowiłyśmy odświeżyć kolor włosów Smile.

Można by powiedzieć, że znamy się z Monia jak łyse konie, beczkę soli razem zjadłyśmy i takich trzech jak nas dwóch nie ma ani jednego... Wszystko o sobie wiemy, znamy nasze najsłabsze strony, najpiękniejsze cechy, czasem mam wrażenie, że wiem o czym Monia myśli, zanim zacznie o tym myśleć Laughing. Nie jest to jednak tak, że mam przyjaźń bo mam szczęście, (na pewno też ale) głównym fundamentem jest ciężka praca. Praca rozpoczęła się w wieku 6 lat. Siedziałyśmy w jednej ławce od pierwszej klasy podstawówki do ostatniej liceum. Na studiach drogi nam się rozjechały i ten rozjazd po ich skończeniu rozjechał się jeszcze bardziej... Na szczęście dzieliła nas jedynie odległość. Koniec końców Monia była świadkową na moim ślubie i jest bardzo ważną osobą w życiu Smile. Po co o tym piszę? Po pierwsze, żeby się pochwalić Laughing , a po drugie bo warto doceniać to, co w życiu mamy dobre.

Post jednak dziś nie będzie o przyjaźni, a o hennowaniu Smile. Monia jako początkująca włosomaniaczka dba o swoją czuprynę i zdecydowała się zamienić farbę chemiczną na farbę naturalną... Tak jej włoski prezentowały się zanim się za nie zabrałyśmy. Skręt spowodowany uwolnieniem włosów od gumki.

Zdecydowała się na kolor orzechowy brąz. Użyłyśmy farby ziołowej „Khadi”, jest świetna jeśli chodzi o „hennowanie” włosów, ponieważ ma skład całkowicie naturalny. Jeśli interesuje Was temat farbowania włosów przy udziale henny, to zapraszam również do TEGO posta.

W pudełeczku „Khadi” znajdziemy sproszkowane zioła, rękawiczki (za duże), czepek (za mały), instrukcję (po niemiecku) i instrukcję (po polsku – wyrzuconą przez Monię, aby uczynić życie trudniejszym Smile).

Zawartość paczuszki przesypujemy do naczynia (nie metalowego) i rozdrabniamy ewentualne grudki...

Zalewamy ciepłą wodą (dałyśmy 250 ml wody o temperaturze ok 50 stopni i okazało się odrobinę za dużo) i bardzo, bardzo dokładnie mieszamy, aby nie wyszły nam dwu kolorowe włosy Smile.

W międzyczasie Monia umyła włosy szamponem bez silikonów. Była to „Joanna”, która ją także zaskoczyła miodowym zapachem – tak jak pisałam Wam w aktualizacji, naprawdę ma niesamowicie mocny zapach i pachnie jak najprawdziwszy miód...

Na osuszone ręcznikiem włosy zaczęłam nakładać zielone błoto wypisz wymaluj rodem spod Shrekowej samotni... Po raz pierwszy należy dać farby bardzo obficie, nakładać należy jak masę kremową na tort... Należy też wziąć pod uwagę, że prawdopodobnie się naciapra wokoło Smile.

Gdy skończymy nakładanie zawijamy oblepione błotkiem włosy w folię, podgrzewamy suszarką, nakładamy zimową czapę i układamy turban, gdyż obie z Monią go kochamy, więc nie było opcji na inne zakończenie hennowania Smile. Tak przyodziana spędziła ze mną następne 2 godziny przy kawie, rozmowach, śmiechach, podglądaniu znajomych na portalach społecznościowych, PITach i zupie. Dobrej. Pomidorowej.

Po ustalonym czasie zmyłyśmy błotko z włosów – bez najmniejszego problemu. Nałożyłam też na nie dosłownie kropelkę odżywki „Latte”. Efekt mnie osobiście powalił na kolana, włosy lśniły z każdej strony, chodziłam za nią i nie mogłam przestać ich dotykać. Cudo! Monia nie miała zniszczonych włosów dlatego henna pięknie i bardzo widocznie je odżywiła. Kiedy ja hennowałam swoje włosy, dopiero co zaprzestałam używania jasnych/bardzo jasnych farb chemicznych i na moich włosach po użyciu henny, nie było nawet połowy tego blasku co u niej. Ach jaka zazdrość!! Wyszedł równiutki brązik. Zrobiłyśmy fotkę, jednak nie oddaje ona tego, co było na żywo:

Pamiętajcie, że henna wiąże się z keratyną włosa i dlatego właściwy kolor ustala się mniej więcej po dwóch dniach. Dlatego też przez dwa dni nie zaleca się myć włosów.

Tak wyglądało nasze hennowanie. Nabrałam ogromnej ochoty na ciemny brąz „Khadi”, choć chodzi mi po głowie również "Cassia"... Tak czy siak zioła po raz kolejny pokazały swoją niebywałą moc... Uwielbiam! Laughing

Serdeczny buziak dla Moni – dziękuję za wspólne hennownanie i polecam się zawsze Smile.

Ściskam Was i życzę miłego dnia Smile.

Roulina Czeszę Się blog - starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: