My hair story

29MAR2013

Jak czesać fale?

Część kobietki,

dziś kolejny raz przychodzę do Was z informacjami na temat pielęgnacji włosów falowanych. Zdaję sobie sprawę z tego, że ten temat nie dotyczy każdego, dlatego myślę że dam Wam na jakiś czas od niego odpocząć – chyba, że coś odkryję, coś diametralnie zmienię i uznam, że inne falujące muszę to wiedzieć Smile. Dziś jednak jeszcze będzie post dotyczący pielęgnacji włosów falowanych.

Włosy kręcone i falowane nie należą do prostych (haha) w pielęgnacji. Odkąd dokładniej słucham swoich włosów i staram się o nie dbać tak, aby ich pierwotną naturę wyeksponować, a nie zagłuszyć, zauważam że nawilżanie jakie stosowałam jest zdecydowanie za słabe, a fale nie zawsze wychodzą takie o jakich marzę. Ale o tym po kolei.

Największa zmiana jaką wprowadziłam do pielęgnacji włosów, to zaprzestanie czesania ich szczotką i na sucho. Zrezygnowałam nawet z idealnego przedziałka. Przy falowanych włosach i tak nie ma to większego znaczenia czy jest idealnie równy, czy jest krzywy.

Ponieważ zaprzestanie czesania włosów na sucho jest moim - jak dotąd - największym wyzwaniem, poświęcę temu zagadnieniu odrobinę miejsca.

Dlaczego nie powinno się czesać włosów kręconych i falowanych na sucho?
Są dwa powody. Czesanie takich włosów na sucho spowoduje, że zamiast ładnie zdefiniowanych fal/loków otrzymamy mało estetyczną lwią grzywę i choć jest to mój znak zodiaku – nie ciągnie mnie do takiego wyglądu nic, a nic Smile. Drugi powód, myślę że nawet ważniejszy, jest taki, że każde włosy czesane na sucho są narażone na uszkodzenia mechaniczne. Loki i fale są delikatniejsze i bardziej kruche od prostych włosów, dlatego takie włosy powinno się czesać wyłącznie na mokro.

Nie jest to jednak koniec wytycznych... Najlepiej jest to robić po nałożeniu odżywki tak, aby grzebień (z szeroko rozstawionymi zębami) miał dobry poślizg. Kiedy ostatnio pisałam Wam o falach, włosy rozczesywałam w trakcie olejowania, przed myciem i po myciu. Raz bez odżywki b/s, a raz z już nałożoną odżywką. Na dzień dzisiejszy rozczesuję włosy raz. Jedynie (po umyciu włosów szamponem i ) po nałożeniu odżywki (w moim przypadku „Latte” - ale już mam innym plan, o którym przeczytacie na dole). Byłam przekonana, że postępując w ten sposób będę miała kołtun na kołtunie, gdyż mam takie podatne na kołtunienie włosy. Okazuje się, że byłam w błędzie. Włosy potraktowane w ten sposób, wiem że były mi wdzięczne Wink. Co Was może zaskoczyć to ilość włosów „wylecianych”. Mnie w pierwszej chwili odrobinę to zmroziło... Jednak pamiętajcie, że włosów nie czeszemy parę dni, czyli podczas tego jednego czesania wyleci wszystko czemu byśmy pomogły wylecieć, czesząc włosy częściej. Jeśli macie wątpliwości, to odsyłam Was do ciekawej rozmowy na „Wizażu” odnośnie właśnie czesania fal i loków – LINK. Warto jeszcze zauważyć, że jeśli włosy kręcą się z natury, to nie przeszkadzając im, a odrobinę pomagając, szybko się nauczą swojego skrętu - podobno są bardzo pojętne Smile. Moje włosy pielęgnuję w ten sposób dopiero dwa mycia, a widzę różnicę w skręcie między jednym, a drugim. Ciekawostką może być to, że po drugim myciu włosy zaczęły się falować blizej nasady. Czyli im dłużej stosuję metodę CG, tym skręt idzie wyżej. 

Włosy beż żadnej pomocy przy uzyskaniu skrętu - wysuszone naturlanie bez szczotkowania.

Tak wyglądały moje włosy po pierwszym myciu metodą CG – włosy są jeszcze wilgotne.

Tak wyglądały po drugim myciu metodą CG – włosy suche. Zdjęcie z użyciem lampy

i włosy suche bez użycia lampy.

Włosy suche są po całym dniu, kilkukrotnym ich spinaniu i macaniu paluchami Smile. Mimo to skręt jest dość mocno zdefiniowany.

Pozostaje jeszcze problem opiekowania się falami. Ja moje włosy na noc muszę zabezpieczać, do tej pory stosowałam skarpetowego koczka i było git. Jednak dopiero uczę moje włosy skrętu i dlatego nie zostawiam ich na noc zawinięte (najpewniej) odwrotnie do tego, do czego same dążą. Postawiłam zatem w nocy na luźnego warkocza na boku i tak na razie jest w porządki (nawiasem mówiąc, fale w warkoczu wyglądają uroczo Laughing).

Następnego dnia włosy są jednak spuszone, szczególnie na tylnej części głowy. Wówczas zwilżam dłonie i delikatnie je układam, po czym wgniatam w nie odrobinę odżywki b/s. Odżywkę podaję im za każdym razem w ciągu dnia, gdy widzę że trzeba by je rozczesać... Po odżywce już nie trzeba Wink. Kolejnego dnia spinam włosy. Jeżeli w ciągu któregokolwiek dnia od mycia zdarzy się tak, że włosy szybciej się przetłuszczą trzeba je koniecznie umyć, nie przetrzymywać. Gdyż przetrzymywanie wzmaga wypadanie, nie mówiąc już o efekcie wizualnym – to tak przy okazji Wink.

Mam dla Was jeszcze jeden pomysł, który dla mnie okazał się strzałem w dziesiątkę. Do stylizacji moich włosów używam żelu lnianego, jednak nie przepadam za jego nakładaniem. Kamila – czytelniczka mojego bloga oraz również kobietka falująca – podsunęła mi świetny pomysł rozrobienia 1/4 żelu z 3/4 wody i przelania do flaszeczki z atomizerem. Nie umiałam połączyć żelu z wodą za pomocą potrząsania, ale przelałam całość do miseczki i „masując” mazidło dłońmi uzyskałam jednolity, rozcieńczony żel.

Psikam nim włosy bez żadnych już nieprzyjemnych doznań – mnie ten glut lniany zawsze jakoś spadł na panele... Dzięki Kamila Smile. Sam żel lniany przechowujemy w lodówce nie dłużej niż 2 tygodnie. 

Z racji falowania postanowiłam też dać szansę kolejnemu waxowi. Ponownie regularnie stosuję metodę OMO przy myciu włosów i pierwszym „O” będzie „Latte” drugim „O” właśnie WAX. Mam nadzieję, że taki zestaw odpowiednio nawilży mi włosy – do tego odżywka b/s, ale to już moje must have. Co do Waxa to jestem pełna nadziei, choć z jego brązowo zielonym bratem nam się nie udało stworzyć dobranego duetu. Wax dla blondynek jest polecany przy metodzie CG,

a jeśli do tego odrobinkę rozjaśni włosy, to ja się na pewno nie obrażę Smile.

A propos rozjaśniania... Zobaczcie, kogo wczoraj udało mi się wytropić...

Pojawiła się nadzieją, którą dzisiejszy poranek wysmiał, wyszydził -ech zobaczcie same jaki obrazek zastałam za oknem...

_____________________________

Dziewczyny znalazłam bardzo ciekawą stronkę Smile, pomocną przy określaniu rodzaju skrętu włosów - jest na niej test (HAIR TYPES =>TAKE THE QUIZ), który Wam powie co nosicie na głowie Smile. Kiedy sama określałam rodzaj sktrętu wydawało mi się, że mam 2a -tymczasem okazuje się, że jest to 2b Smile

Oto LINK

Ściskam Was serdecznie i udanych przygotowań do Świąt Wielkanocnych życzę Kiss - mimo tej fatalnej pogody...

Roulina Czeszę Się blog - Jak czesać fale? starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: