Alterra handcreme Granatapfel & Aloe Vera krem do rąk
Jakiś czas temu postawiłam na naturalność. W żywieniu (staram się, choć to nie jest tak proste jakby się wydawało), w pielęgnacji, nawet próbuję wrócić do naturalnego koloru włosów. To wszystko po to, żeby nie psuć tego co jest dobre, nie szkodzić i żyć w ogólnopojętej zgodzie. Stąd mój pomysł na testowanie produktów Alterry, gdyż są stosunkowo tanie, mają fajne składy – porównując do innych kosmetyków, bardzo naturalne. Po kolei będę robić recenzje produktów, które testuję, na koniec zrobię podsumowanie – niestety już teraz wiem, że nie wszystko podoła testowaniu, a szkoda.
Krem do rąk, na ten moment mojego życia nie musi działać spektakularnie. Jeszcze 2 lata temu byłoby to konieczne natomiast dziś musi mi po prostu pasować. Zaznaczyć muszę, że krem do rąk to jest chyba najczęściej zapominanym przeze mnie kosmetykiem ever! O wielu kosmetykach zapominam, ale bardzo bym chciała wyrobić w sobie nawyk częstego aplikowania kremu, noszenia go w torebce i używania... Nie potrafię. Kremu do rąk używam jak sobie przypomnę, mimo tego, że mam go postawionego tak, że o niewiele myjąc żeby okiem nie zahaczę – dosłownie i w przenośni. Jednak kiedy już go użyję, to działa bardzo fajnie. Rozcierając go na dłoniach nie klei się, co jest ogromnym plusem, w ogóle nie lubię żadnych substancji, które się kleją, lepią yyyh! Szybko wsiąka w skórę i efekt końcowy jest bardzo przyjemny, bardzo. Dłonie są pokryte bardzo miłą w dotyku warstwą. Do niedawna miałam problem z określeniem, czy jakiś produkt regeneruje, czy tylko wizualnie poprawia stan skóry, czy też włosów. Odkąd czytam składy, lepiej lub gorzej potrafię dostrzec tę różnicę, zanim zacznę używać kosmetyku. Otóż krem ten potrafi zregenerować skórę. Moje dłonie nie wymagają cudów, ale od lat miałam problem ze skórkami na ustach. Żadna pomadka, carmex, miodzik (tender care balsam), tisane, inne kremy, balsamy ani nawet miód w czystej postaci nie zlikwidował mi problemu. Oczywiście produkty te pomagają w pielęgnacji ust, sama używam ich wszystkich i polecam, ale tylko ten krem do rąk zregenerował mi usta tak, że problem skórek już nie wrócił – a tak jak mówię, nie używam go systematycznie. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia zanim zregenerowałam usta, ale nie przypuszczałam, że krem do rąk może tak zadziałać. Przygotowałam Wam fotkę przed kremem i po. Nie widać cudów, ale naprawdę jest kolosalna różnica.
Tak więc myślę, że jest to mój ulubiony krem do rąk i takim pozostanie. Jeszcze raz gorąco go polecam osobom, które mają spierzchnięte -tak to się chyba nazywa- usta. W moim idealnym świecie nakładam go najmniej dwa razy dziennie i przed każdym wyjściem na zewnątrz, pod pomadkę ochronną. Dobrze jest go stosować systematycznie, gdyż jego trwałość nie jest powalająca, ale dla mnie to akurat nie jest żaden problem -jeśli już sobie o nim przypomnę .
skład:
Demineralisiertes Wasser, Sojaoel*, pflanzliches Glycerin, Weingeist*, Fettalkohol, Olivenoel*, Cellulose, Glycerinfettsaeureester, Disteloel*(olej szafranowy), Granatapfelkernoel*, Xanthan, Sheabutter*, Aloe Vera Extrakt*, Beerenwachs, Granatapfelextrakt*, Ginkoextrakt, Jojobaoel*, Sonnenblumenoel, Vitamin E, Vitamin C, Mischung aetherischer Oele
*z kontorolowanej biologicznie uprawy
analiza:
demineralizowana woda, substancje odżywcze, rozpuszczalnik, nawilżacz, alkohol, alkohol tłuszczowy, celuloza, ester kwasu tłuszczowego i gliceryny, substancja wiążąca, jakiś wosk(?), olejki eteryczne