DIY Zrób sobie tonik do cery, który działa :)
Witajcie Kochani,
dziś mam dla Was kolejny post z cyklu „moja buzia”. Jak część z Was wie, nie należę do szczęśliwców, którzy nic nie muszą robić, a i tak lico mają śliczne, gładkie i różowiutkie. Moje lico wymaga dużej pracy, a szczególnie dbałości o to, aby jak najmniejsza liczba zarazek miała z nim kontakt. Źle reaguje na większość drogeryjnych kosmetyków i trudno jest utrzymywać jego nienaganny wygląd - mimo włożonego wysiłku często jest to niemożliwe...
Tonik od zawsze był dla mnie kosmetykiem z rodzaju tych które się kupuje, gdy coś by się kupiło, ale się nie wie co... Przynajmniej ja w ten sposób zaopatrzyłam się we wszystkie toniki. Używałam ich sporadycznie, nie dawały mi absolutnie nic – nie wiedziałam czy mam je zmyć po zastosowaniu bo została taka dziwna warstwa na skórze, czy zostawić jak sugeruje producent... Generalnie kosmetyk dla mnie zbędny. Do czasu...
Szukając rozwiązań dla mojej wymagającej buzi przewertowałam internetowe stronice wydawałoby się od „A” do „Z” i znalazłam idealne rozwiązanie dla delikatnego oczyszczania skóry mojej twarzy, dekoltu, ramion czy pleców.
Na początku znalazłam informacje, że zamiast myć buzię wodą lepiej jest to robić solą fizjologiczną.
Jak to robimy?
Zwyczajnie – kilka kropli na wacik i przemywamy buzię. Testowałam i nie jest to zła metoda. Sól fizjologiczna kosztuje gorsze, więc patent na pewno wart wypróbowania.
Drugim tonikiem przeze mnie testowanym był tonik rumiankowo-cytrynowy. Z potrzeby serca dodałam do niego 3 krople pantenolu i szczyptę (1,8ml) kwasu hialuronowego w celu nawilżenia, ale nie było to - jak się okazało - niezbędne.
Co potrzebujemy do przygotowania mieszaniny?
Zaparzonego rumianku, olejku naturalnego cytrynowego lub cytryny opcjonalnie kwas hialuronowy i pantenol.
Jak się parzy rumianek każdy wie, gdy wystygnie przelewamy go do flaszeczki (ja mam taką 30ml), zakraplamy olejkiem (10-20 kropli) lub sokiem z połowy cytryny (wówczas przygotowujemy tonik w większym naczyniu i przelewamy, gdy już skończymy tworzyć), dodajemy resztę składników. Bardzo intensywnie mieszamy tak, aby wszystkie składniki się połączyły (mieszmay przed każdym użyciem).
I gotowe.
Możecie użyć dowolnej flaszki – dla mnie z pompką jest najwygodniejsza. Tonik przechowujemy w lodówce maksymalnie 5 dni. Ja go jednak używałam kilka razy w ciągu dnia i dlatego wystarczył mi na 3 dni – tym lepiej!.
Działanie:
Rumianek działa odkażająco i kojąco, cytryna odświeżająco i także odkażająco, a kwas i pantenol nawilżająco.
Tonik używałam podczas upałów i nie powstały u mnie żadne przebarwienia na skórze. Myślę, że jest to najistotniejsza informacja – jednak zawsze (!) przetestujcie najpierw na malutkim obszarze skóry. Olejki eteryczne są bardzo mocno skoncentrowane i mogą poparzyć (!), zawsze ale to zawsze kupujcie naturalne olejki eteryczne. Tonik wyrównał koloryt skóry i nie rozjaśnił opalenizny. Niektóre zmiany skórne się uspokoiły, inne zniknęły całkiem. Skóra się nie przesuszyła (ale była nawilżana kremem) i nabrała ładnego blasku. Moja buzia lubi się z kwasami owocowymi, niestety nie każda się lubi dlatego musicie być ostrożni.
Podsumowując:
Bardzo fajny – milion razy lepszy od każdego sklepowego, gdyż widać działanie.
Drugim moim odkryciem był olejek z drzewa herbacianego. Nie od dziś wiadomo, że ten olejek jest polecany przy zmianach trądzikowych oraz jest składnikiem wielu preparatów, które mają z nim walczyć. Zaopatrzyłam się więc w taki olejek.
Tonik z olejkiem herbacianym wykonałam używając jedynie zielonej herbaty, która ze względu na swoje bardzo bogate właściwość wydaje się być to tego zadania idealna.
Zielonej herbaty nie zalewamy wrzątkiem (!), tak samo jak kawy rozpuszczalnej BTW.
Do 30 ml zielonej herbaty dodajemy 10-20 kropli olejku herbacianego. Jeśli stężenie będzie za wysokie zmniejszamy ilość kropli – nierozcieńczony olejek herbaciany jest stosowany jednak nawet punktowo na pryszcze, dlatego myślę, że 10 kropli na 30 ml płynu nikomu nic złego nie zrobi – ja daję 20.
Mieszamy i tak uzyskanym tonikiem przemywamy twarz tak często jak tylko mamy możliwość (wstrzsając flaszką przed każdym użyciem w celu wymieszania składników).
Ze względu na zawartość polifenoli (antyoksydanty) w zielonej herbacie, tonik ten aby działał optymalnie można używać max 4 dni trzymając w lodówce.
Działanie:
Magiczne. Zmiany skórne znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różczki. Blask odzyskany, skóra miękka (krem), nie zaobserwowałam żadnych efektów ubocznych. Zapach olejku jest dość specyficzny, ale albo się go kocha, albo nie – mnie się podoba bardzo.
Podsumowując:
Mój tonik! I już ze mną zostanie...
Toników nie zmywamy już wodą.
Jeśli więc chodzi o pielęgnację mojej buzi to:
krem mam,
tonik mam,
szukam jeszcze idealnego środka do mycia buzi z silniejszych zabrudzeń jak np. podkład czy puder i gdy znajdę to „będę zrobiona”. Na razie podkładu nie używam (jupi) i co drugi dzień oczyszczam buzię delikatnym szamponem. Próbowałam kilku, ale do mojej cery póki co najlepszy jest ten:
Niestety niedostępny w Polsce. Nic się jednak nie martwcie na pewno znajdziemy coś polskiego.
Jeśli interesują Was naturalne olejki eteryczne, to pomocnym przy walce z trądzikiem jest także:
Bergamotowy,
Cedrowy,
Geraniowy,
Jałowcowy,
Lawendowy,
Manuka,
Paczuli,
Pichtowy,
Szałwiowy,
Ylang Ylang.
Na wypadanie włosów:
Cedrowy,
Geraniowy,
Jałowcowy,
Lawendowy,
Pichtowy,
Rozmarynowy,
Sandałowy,
Tymiankowy,
Ylang Ylang.
A afrodyzjakami są np. olejki:
Cyprysowy (nie mylić z cytrynowym),
Geraniowy,
Goździkowy,
Paczuli,
Rozmarynowy (sama nazwa jest taka... Rozmarynowy...),
Sandałowy,
Ylang Ylang.
Czyli jak widać czasem można mieć dwie pieczenie na jednym ogniu, a czasem nawet trzy i więcej.
PS
Zapomniałabym
Helfy organizuje konkurs, w którym można wygrać koszyk kosmetyków do włosów z serii Sesa oraz 10 olejków Sesa. Wystarczy napisać recenzję olejku Sesa i wysłać, aby wziąć udział w konkursie. Szczegóły TU.
Pozdrawiam Was serdecznie i udanego popołudnia.