My hair story

06KWI2013

DIY wspaniała aloesowa mgiełka na włosy plus olejowanie włosów falowanych

Witam Was moi drodzy,

Odkryłam ostatnio hand made mgiełkę i jestem nią zachwycona. Jeszcze zanim zaczęłam dbać o moje włosy przetestowałam kilkanaście tego typu produktów dostępnych w drogerii. Nigdy żadnej nie zużyłam do końca bo nigdy z żadnej nie byłam zadowolona. Nawet nie wiedząc do końca czego oczekuje po kosmetyku działał on tak, że mi uświadamiał czego nie oczekuję... A to włosy się sklejały, a to mierzwiły, a to zaś się przetłuszczały – kiedyś nie miałam pojęcia jak wyglądają suche włosy, gdybym miała tą wiedzę na pewno mogłabym stwierdzić, że niejedna mgiełka drogeryjna włosy wysuszała.

Jakiś czas temu zrobiłam zakupy na zrobsobiekrem.pl, parę półproduktów mam i mam postanowiłam więc zrobić z nich użytek. Ciągle nie mam czasu na płukankę z l-cysteiny, dlatego postanowiłam zrobić fajniejszą w aplikowaniu mgiełkę na włosy.

Połączyłam taką recepturę z taką i wyszedł super produkt Smile. W głowie już mam kilka innych możliwości, ale to muszą być nowe zakupy Smile. Z tego co akurat miałam stworzyłam cudny środek do włosów, a dokładnie jak to było? Zapraszam do lektury Smile.

Czego użyłam do stworzenia mgiełki:

5 kropli d-panthenolu
5ml aloesu zatężonego 10 krotnie
10 kropli keratyny
1ml witamina B3
0,30ml kwasu hialuronowego wielocząsteczkowego
2 krople olejku arganowego
3 krople olejku eterycznego eukaliptusowego (ze względu na smrodek arganowego)

Wszystkie produkty dostaniecie między innymi na zrobsobiekrem.pl tam też są ceny jednostkowe, jakby kto pytał.

Potrzebna jeszcze przegotowana woda Smile 50ml

oraz flaszeczka najlepiej taka, która ma atomizer.

Bardzo ważne jest, aby nie odmierzać składników „na oko” Laughing. Możecie użyć specjalnych miareczek, albo zwykłej strzykawki.

Łączymy ze sobą wszystkie składniki i bardzo bardzo dokładnie mieszamy. Gotowe Smile.

Czego możecie się spodziewać po tej mgiełce?

Nieprawdopodobnej miękkości włosów. Nigdy wcześniej moje włosy nie były aż tak przyjemne w dotyku. Niestety nie mogę Wam pokazać tego namacalnie, jedynie mogę próbować mniej lub bardziej nieudolnie opisać słowami zjawisko. Ja osobiście odczułam niemal kultowy już „efekt wow”.

Moje włosy - odkąd wiosną spadł śnieg - mają dużo delikatniejszy skręt niż ten, który jaszcze niedawno Wam z dumą prezentowałamFrown, dlatego trudno jest mi powiedzieć czy mgiełka podkreśli skręt, czy rozprostuje włosy – na mój „skręt” nie wpłynęła wcale.

Jak stosuję mgiełkę?

Po całej rutynie związanej z myciem głowy i wywoływaniem fal na głowie niczym Indianin, który tańcem chce przywołać deszcz – zanim nałożę żel lniany, psikam właśnie ową mgiełką włosy Smile.

Mgiełkę polecam wszystkim, prostowłosym, falowanym i kręciołkom. Natomiast następne zagadnienie tradycyjnie już musi zahaczyć o falowane włosy Smile.

Mianowicie, jeśli ktoś czyta nie tylko posty, ale także i komentarze na moim blogu wie, że razem z dziewczynami toczymy dyskusje jak w miarę gustownie ogarniać te nasze "brand new" fale. Ponieważ nie tylko ja je u siebie odkryłam – ku mojej radości jest nas coraz więcej Smile.

Pomyślałam więc, że trzeba napisać o najważniejszym (dla wielu) włosowym rytuale jakim jest olejowanie – w odniesieniu do fal.

Kiedy prostowałam swoje fale, zawsze nakładając olej rozczesywałam włosy szczotką . Dzięki temu olejki się równomiernie rozprowadzały i przy okazji skóra głowy otrzymywała solidny masaż. Falowanych i kręconych włosów nie powinno się rozczesywać na sucho. Ja moje włosy rozczesuję tylko po umyciu szamponem i kiedy jest na nich odżywka, jeśli są tylko zmoczone zanim je rozczesze to połowę powyrywam, dlatego nie stosuję takich praktyk. Co więc robię?

Przede wszystkim przekonałam się do odżywki pod olej. Abym zmieniła zdanie na temat swojego przyzwyczajenia muszę mieć ku temu logiczne argumenty. Za odżywką pod olej opowiadały się takie fakty jak to, że trzeba łączyć humektanty, proteiny z emolientami. Składniki pielęgnujące są jak yin i yang, muszą działać razem dla wyższej równowagi, w tym wypadku na głowie. Natomiast im dalej w las tym bardziej wiem, że nic nie wiem... Pielęgnacja włosów to jest niebywałe wyzwanie...

Tak więc oleje stosuję z odżywką bez spłukiwania plus na samym początku włosy traktuję także powyższą mgiełką. Efekt bomba. Natomiast czego nie robię – nie rozczesuję włosów. Wgniatam we włosy kolejne porcje produktu, po czym zawijam jak zawsze w koczka na czubku głowy. Tylko pamiętajcie aby unikać efektu liftingu, nie nadwyrężać cebulek, kok powinien być w miarę luźny.

Co ciekawe zauważyłam, że moje włosy łatwiej łapią skręt przy takich praktykach...

Na zdjęciu moja "mina nr 3" pod tytułem „będziesz ostre czy rozmyte?!” -Nieważne. Ważne, że włosy (po mgiełce, odżywce i olejku -przed kokiem) złapane.

Jest jeszcze jedna rzecz, o której już dawno dawno miałam pisać i jakoś nigdy nie było okazji. Podczas olejowania, jeśli spinamy włosy używane gumki nam się tłuszczą i często przejmują zapachy naszych olejków. Proponuję Wam zamiast prać gumki i się denerwować kiedy nadal czuć od nich np „Sesę”, zrobić sobie takie ze ściągaczy starych swetrów czy skarpetek, a po olejowaniu wyrzucić do kosza bez żalu Smile.

To tyle na dziś, pozdrawiam Was serdecznie i mam nadzieję, że coś Wam się z dzisiejszego pisiadła przyda Smile. Jeśli macie swoje pomysły i patenty, zapraszam do podzielenia się w komentarzu lub mailowo Smile.

Pamiętajcie też, że to co służy moim włosom niekoniecznie niestety musi służyć Waszym, każde włosy to indywidualność - tak samo jak nasza osobowość Wink.

Ściskam!

Roulina Czeszę Się blog - DIY wspaniała aloesowa mgiełka na włosy plus olejowanie włosów falowanych starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: