Recenzja "Wasch und"Duschcreme" w roli szamponu
Witajcie Kochani,
dziś przedstawię Wam bliżej krem do mycia ciała od „Babydream” w roli szamponu.. Jak owy produkt sprawdził się w roli „myjadła” buzi możecie przeczytać TU, tam też znajdziecie jego skład . Dziś o tym jak „Wasch und Duschcreme” myje włosy...
Gdy kupowałam „Wasch und..” jego przeznaczeniem było mycie ciałka mojego dziecka, potem pomyślałam o swojej buzi, że może... Poczytałam opinie, że jak najbardziej... Okazało się, że faktycznie. Rzeczą więc niemożliwą byłoby, gdybym nie przetestowała produktu pod kątem mycia włosów.
Jego konsystencja jest bardzo kremowa i gęsta... Gdy zaaplikowałam ją w zagłębienie dłoni zawahałam się czy taka konsystencja w ogóle może dobrze umyć włosy, no ale raz kozie..
Zacznijmy od najaktualniejszego razu...
Przedwczoraj albo dwa dni temu...? Padał deszcz i była bardzo duża wilgotność w powietrzu.. Jak wiadomo w takie dni pielęgnacja włosów jest utrudniona ze względu na ich tendencje do puszenia się. Wówczas powinnyśmy unikać kosmetyków bogatych w humektanty o dużej zdolności higroskopijnej, ze względu na ich umiejętności do pobierania wody z otoczenia. Gdyż takie cząsteczki pobierając wilgoć uchylą nam łuski włosów co poskutkuje stworzeniem na głowie „gustownej” szopy..
Postawiłam więc tego dnia na taki zestaw:
Przed myciem maska (o której Wam niedługo napiszę – jest dość kontrowersyjna) w duecie z oliwką „Babydream”, której składu chyba jeszcze nie podałam, więc proszę:
Helianthus Annuus Seed Oil, Cetearyl Isononanoate, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Simmondsia Chinensis Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Chamomilla Recutita Flower Extract, Bisabolol, Calendula Officinalis Flower Extract, Tocopheryl Acetate, Tocopherol, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Parfum.
- ma ekstrakt z rumianku, dlatego jest bardzo fajną oliwką do blondów.
Bardzo dobrze mi się „olejuje” włosy tą oliwką i polecam stosowanie maska/odżywka + olej (wówczas konsystencja maski jest taka treściwa, że aż miło ją nakładać na włoski) + aplikowanie wymieszanych składników na wcześniej zmoczone i odsączone z nadmiaru wody włosy = w efekcie otrzymamy włosy bardzo nawilżone, odżywione i niebywale gładkie.
Następnie mycie i odżywianie:
Myłam je oczywiście „Wasch und..” i zastosowałam odżywkę, która jest moim absolutnym „must have”. TU znajdziecie jej przeciętny skład, ale działanie na moje włosy jest fenomenalne... Mimo tego, że na trzecim miejscu w składzie jest gliceryna i gdzieś tam na końcu sok z aloesu moje włosy nie „spuszyły się”. Myślę, że może to być zasługa zastosowanej wcześniej silnie emolientowej maski lub serum silikonowego.
Cały dzień chodziłam po dworze w tą deszczową pogodę, gdyż miałam rozmaitą listę zakupów i jedną rzecz kupiłam tu, a po drugą szłam na koniec miasta – no może przesadzam, ale chodzi mi o to, że włosy w tej wilgoci były długo – związane w kitkę. Pod wieczór włosy były nadal niebywale mięsiste i dociążone... Kiedy patrzyłam do lusterka to tak mi się nasuwały na myśl włosy Małgosi Rozenek – choć wiem.. wiem.. – wiem! No ale troszeczkę podobne były - jeśli chodzi o dociążenie właśnie. Musiałam więc zdobić zdjęcie, które niestety w ogóle tego nie oddaje. Jeśli chcecie to możecie mi uwierzyć na słowo.
Przed wyjściem na dwór oczywiście serum silikonowe na kitkę w celu zabezpieczenia.
Innym razem testowałam „Wasch und” w takiej kombinacji: Maska (również świetny produkt „Balei” o przeciętnym składzie, który znajdziecie TU) z oliwką „Babydream”.
Mycie włosów naszym dzisiejszym bohaterem plus odżywka „Gloria”. Skład odżywki.
Włosy idealnie domyte, miękkie, ale nie fruwające na wszystkie strony – fajne.
Ostatnia dzisiejsza prezentacja. Maska + oliwka
„Wasch und..” oraz odżywka Sens.Us, o której możecie przeczytać TU i tym razem fale....
Na koniec skorzystałam z pianki. Użyłam jej dokładnie tak samo jak używam żelu lnianego czy "Isany" (oczywiście bez łączenia z odżywką). Pianka ta ma alkohol po zapachu i cztery parabeny - generalnie zuuuooo...
Cały sierpień upłynął mi na „falowaniu”, wyjątkiem były tylko te dwa dni powyżej zilustrowane – raz bo padał deszcz i raz bo użyłam odzywki z szałwią, która prostuje moje włosy.
Były to akurat moje urodziny i włosy dały mi piękny prezent w postaci fal, które mi się najbardziej podobały ze wszyskich jakie uzyskałam od momentu odkrycia innej struktury moich włosów... Teraz już wiem, że nie chodzi mi o silniejszy skręt, a o bardziej zdefiniowany... W urodziny moje włosy pofalowały się jak u jakiegoś Elfa, celtyckiej panienki - wiecie o co chodzi..??. Nawet mój mąż to zauważył, że to są inne fale niż zwykle. Były idealnie dociążone jednocześnie układając się w piękne „eSy”. Bardzo, bardzo podobał mi się ten efekt – nie było tego czego najbardziej nie lubię w moich falowanych włosach, mianowicie - poplątania... Być może to dzięki silikonowej odżywce, a może dzięki piance?? Nie wiem.
Oczywiście zdjęcie nie oddaje w pełni...
Podsumowując:
Ilekroć myłam włosy „Wasch und...” były one domyte (!) i dobrze się układały. Warto go wypróbować, gdyż nawet jeśli nam nie spasuje na włosach to przecież możemy go użyć zgodnie z jego przeznaczeniem – czyli do mycia ciała.
Na koniec mój ulubiony „wzorek” na wakacyjnych paznokciach - „Polka dot”! A nie jakieś tam kropki.
Pozdrawiam Was serdecznie i zachęcam do korzystania z ostatnich dni wakacji w sposób jak najbardziej zwariowany.