Przepis na domowe bułeczki
Witajcie,
czasem tak jest, że odkryję świetny przepis i w niedługim czasie trafia on na bloga, dzisiejszy jednak przeszedł bardzo długą próbę czasu ale ponieważ jego fenomen nie maleje a wzrasta uznałam, że dłużej już nie mogę go trzymać nie dzieląc się nim z Wami
. Zapraszam was więc dziś na pyszne, ciepłe, domowe bułeczki o poranku
...
Bardzo lubię domowe pieczywo, moja mama robi najlepszy na świecie chleb graham na zakwasie, ja poszłam nieco na skróty i podam Wam przepis na bułeczki.
Problem ze sklepowymi bułkami jest taki, że są one niezbyt naturalne, często puste w środku, nadmuchane i po zjedzeniu jednej za trzydzieści minut nachodzi mnie myśl pt. „Coś bym zjadła....”
Po zjedzeniu jednej bułki z dzisiejszego przepisu moje myśli skupione są wokół wszystkiego innego niż jedzenie przez przynajmniej trzy godziny i za to je kocham poza smakiem, który kocham jeszcze mocniej.
Zaczynamy zatem.
Potrzebne składniki:
3 szklanki mąki pszennej (ja mam duże szklanki )
3/4 szklanki ciepłej wody
25 g drożdży (ja używam takich w kostce...)
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka cukru
1 jajko (raz daję raz nie)
25 g masła (czasem daje olej, czasem margarynę, czasem oliwę...)
Co robimy...
zaczynamy od przesiania maki przez sitko – warto poświęcić na to czas, wówczas bułeczki będą bardziej puszyste. W wodzie rozpuszczam drożdże i cukier. Do przesianej mąki dodaję sól, jajko (opcjonalnie), tłuszcz i rozpuszczone drożdże.
Zagniatam składniki dość długo i bardzo dokładnie. Trzeba wyrabiać ciasto do momentu kiedy będzie bardzo elastyczne, gładkie, jednolite i odchodzące od ścianek miski i palców. Tak wyrobione ciasto odstawiam w misce przykrytej ściereczką na 30 min – godzinę (nigdy nie pilnuję czasu... )
Po wyrośnięciu ciasta, wyrabiam je ponownie, dłońmi lekko rozwałkowuje tak, aby powstał dość gruby rulon (jeśli robię akurat kajzerki), pomaga to formować bułeczki. Kroję kawałki mniej więcej o grubości 4cm i nadaję im "kształt bułeczkowy"
Na blachę wyłożoną papierem do pieczenia układam bułeczki, smaruję je oliwą i nacinam nożem – nie trzeba tego robić.
Bułeczki piekę przez ok 20 minut w temperaturze 225 stopni Celcjusza.
I gotowe!
Przepis na bułeczki można wykorzystać w rozmaity sposób – można dać do środka marmoladę czy czekoladę (najlepiej własnoręcznie robione) i zawinąć w rogaliki. Ja robiłam z nich zapiekanki, hot dogi i hamburgery (domowe oczywiście
) i powiem Wam, że nie można ich porównać z żadnymi – nie jest to tylko moje zdanie
, ani nie jest tylko moje i mojego męża
.
Warto też wiedzieć, że zawsze wychodzi ich za mało... Niezależnie czy się trzymamy przepisu, czy dajemy potrójną ilość składników – zawsze przy ostatniej jest :„Jak to? Już..?”
Piekłam je z mąki pszennej jak i w połączeniu z razową w różnych proporcjach – choć mnie bardziej smakują z samej pszennej te z połączenia z razową są także wyśmienite.
Bułki można (nawet trzeba – jeśli robimy większą ilość) mrozić. Przechowywane w zamrażalce przez dwa tygodnie na pewno po rozmrożeniu nie stracą nic ze świeżości – nie wiem jak po dłuższym czasie, ja testowałam taki.
Ostatnie słowo odnośnie właśnie świeżości. Bułeczki z dzisiejszego przepisu, spożywane następnego dnia od zrobienia nie tracą jej – w odróżnieniu od sklepowych
Gorąco polecam i smacznego
Źródło przepisu oraz wile innych ciekawych receptur znajdziecie TU.
Pozdrawiam serdecznie
