Recenzje

09LUT2013

Olej z kiełków pszenicy

Cześć Dziewczyny!

Dziś Wam opowiem o oleju z kiełków pszenicy. Ponieważ już raz się przejechałam na dużym opakowaniu olejku do włosów o czym możecie przeczytać TU, postanowiłam być ostrożną przy zaopatrywaniu się w to dobro. Już kilkakrotnie w moim życiu okazało się, że ten sam produkt w dużym opakowaniu nie był taki sam jak w małym... Dlaczego tak się dzieje, nie wiem. Wiem natomiast, że inwestuję w małe opakowania. Dzięki takim właśnie małym dawkom potrzebnych produktów, sklep zróbsobiekrem.pl staje się moim nałogiem... Na szczęście dla mojego portfela mają dość ograniczony asortyment interesujących mnie dobrodziejstw. Być może się to zmieni, jeśli zdobędę więcej wiedzy i zacznę kombinować z konserwantami, maseratami (nie kojarzyć jak Kasia Zielińska z Maserakiem Wink ) i liposomami. Póki co kompletuję moje małe osobiste laboratorium i opracowuję receptury.

Widziałam ostatnio rozmowę z jakąś panią, chyba w roli eksperta, która bardzo negowała i piętnowała głupotę ludzką, która objawia się przy kupowaniu półproduktów i robieniu samodzielnie kremów. Nie będę jej poświęcała dużo czasu, gdyż według tej pani parabeny można porównać z gumą xantanową. W jednym się tylko zgadzam. Mianowicie trzeba uważać. Niezmiernie ważnym jest stosować się zgodnie do przepisów uzyskanych z wiarygodnych źródeł. Niebywale ważnym, aby dokładnie je czytać... Bardzo dokładnie. Kiedy jest napisane „łyżeczka” nie zakładajcie z góry, że chodzi o łyżeczkę od herbaty Smile. I chyba najważniejsze testujcie na minimalnym obszarze. Nigdy nie ma 100% pewności co do źródła pochodzenia, co do stężenia czy po prostu reakcji naszej np. cery na dany produkt. Tak więc uważam, że jeśli ktokolwiek ma chęci na tworzenie własnych mazideł, niech nie zgrywa ważniaka i niech pyta, szuka, prosi o pomoc mądrzejszych. Ja sama raczkuję w tej dziedzinie i na ten moment sama robię tylko to, co jest rekomendowane. Zresztą piszę to tylko dla zasady, wiem że moje czytelniczki są rozsądne Smile.

Wracając do moich zakupów. Zanim opowiem Wam o oleju z kiełków pszenicy, zachęcę Was do małego recyklingu. Nie jestem eko mamą, nie piorę w orzechach, nie sprzątam wyłącznie sodą i octem, używam pieluszki jednorazowe i kupuje wodę w plastikowej butelce. Wszystkich grzechów żałuję, a najbardziej pieluch, gdyż mam świadomość tego ile czasu moja wygoda będzie zanieczyszczała naszą planetę. Dlatego tym bardziej lubię recykling w drobnych sprawach. Takich, które nie wymagają żadnego praktycznie wysiłku jak te poniżej oraz takich, które wymagają, jak choćby przerabianie ubrań.

Nie każde opakowanie nadaje się do ponownego użycia np. opakowanie po paście do zębów albo batonie. Choć jedna projektantka zrobiła przepięknej urody, bogato zdobiony naszyjnik ze sreberek... Więc jak widać dla chcącego nic trudnego. Mnie najbardziej denerwuje kiedy mam opakowanie, które z powodzeniem mogę wykorzystać, ale naklejka jest niemożliwa do usunięcia, a jeśli jakimś cudem się to uda to opakowanie na wieki wieków zostaje klejące...

Są jednak opakowania, które idealnie nadają się do recyklingu i dobrze jest je sobie odkładać, jeśli się na nie natkniemy. Być może nam się przydadzą do sporządzenia jakiejś maski, a może odlejemy część genialnego szamponu przyjaciółce do przetestowania. Możemy też pojemniczki kupić.

Istnieją opakowania stworzone do przechowywania olejków. Są nimi buteleczki z ciemnego szkła. Kupione olejki w plastikach (bardzo nie eko bo trudno je powtórnie użyć) przelałam do szklanych flaszeczek. Jedna była po olejku awokado, a druga po witaminkach „cebion” Smile. Mogą być one z kroplomierzem lub bez. Mnie zależało, aby tylko jedna go miała.

Kiedy przelejmy olejek ważnym jest, aby go opisać. Możemy to zrobić za pomocą karteczki, kiedy jest to sama nazwa to wystarczy kawałek z samoprzylepnej, a kiedy chcemy zapisać skład można użyć gumki recepturki i pozawijać.

Czasem uda się oryginalną naklejkę „przekleić”.

Kiedy zostanie nam taki w zasadzie jednorazowy plastik

możecie go ponownie napełnić jedynie używając strzykawki z igłą.

Pamiętajcie, że są oleje, które po otwarciu powinno się przechowywać w lodówce. Podobnie jak wiele półproduktów. U mnie w domu jest już normą, że w pojemniku znajdują się lakiery do paznokci, latem pomadki, a teraz dołączyła taka radosna gromadka:

Równie ważne jest to, aby nie przeterminować produktów i tak jeśli nie używamy konserwantów zazwyczaj w chłodzie może być mazidło od paru dni do dwóch tygodni. Dobrze jest sobie zapisać datę sporządzenia lub otwarcia na opakowaniu.

Wracając do olejka z kiełków pszenicy. Co w nim siedzi?

Olej otrzymywany jest przez wytłaczanie na zimno kiełków (zarodków) pszenicy.

Koncentracja w kosmetyku:

Olej ten może być stosowany bezpośrednio na skórę, w tym celu należy 3-4 krople oleju wmasować opuszkami palców w oczyszczoną skórę twarzy. Masować skórę przez około 30 sekund aż do pełnego wchłonięcia. 

Postać:

Z kiełków pszenicy otrzymywany jest pomarańczowy, gęsty olej o  charakterystycznym, zbożowym zapachu. Ja nie przepadam za zapachami olejowymi, a ten mi się podoba Smile.

Skład:

- kwas linolowy;
- kwas linolenowy;
- kwas olejowy;
- kwasu palmitynowy;
- kwasu stearynowy;
- witaminy: A, D i E;
- lecytyna.

Zastosowanie:

Jest stosowany w kosmetykach do cery suchej i dojrzałej, a także do cery mieszanej. Używany jest również do suchych i łamliwych włosów. Działa ujędrniająco i opóźnia procesy starzenia się skóry. 
Jest olejem dość tłustym więc zalecamy mieszać go z olejem migdałowym, frakcjonowanym olejem kokosowym albo jojobą. W mieszaninie z olejem jojoba tworzy doskonałą mieszaninę uelastyczniającą zwiotczałą skórę albo zapobiegającą np. rozstępom.  Spośród olei roślinnych cechuje się największą zawartością witaminy E.

Wysokoaktywna biologicznie maseczka kosmetyczna to np. olej z kiełków zemulgowany ze świeżym chudym mlekiem.

Odżywka do włosów suchych i zniszczonych.

Wzbogacamy krem sklepowy. 

Przechowywanie:

Po otwarciu zalecamy przechowywanie oleju w lodówce .

Źródło opisu znajdziecie TU. Pragnę w tym miejscu zaznaczyć, że nie jestem w żaden sposób związana z niniejszą firmą i piszę o niej dobrze ponieważ jestem zadowolona z ich towarów oraz sposobu dostarczenia wybranych produktów.

Wydaje mi się, że olej z kiełków pszenicy jest z tych, które pasują więkoszości włosom, więc jeśli rozpoczynasz dopiero przygodę z olejowaniem myślę, że możesz zacząć od tego. Mnie 30ml kosztowało niecałe 6 zł. Jako olejomaniaczka stwierdzam, że jest to bardzo dobry olej na włosy. Powiem więcej wygląda mi to na poważne zauroczenie... Smile

Pozdrawiam!

Roulina Czeszę Się blog - Olej z kiełków pszenicy starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: