Ja - mama

15PAŹ2012

Czym się różni sok od napoju?

Do napisania tego postu skłonił mnie fakt, że zaobserwowałam zjawisko nabijania moich bliskich w butelkę przez producentów soków, napojów czy nektarów. Poświęciłam trochę czasu na ich uświadomienie co, na szczęście, przyniosło wspaniały rezultat w postaci kolejnych świadomych konsumentek i konsumentów. Niemniej jednak, skoro wśród moich bliskich są osoby, które nie znają producenckich sztuczek, to wielce prawdopodobne, że i Wy takie osoby znacie. Dlatego zbierzmy informacje w całość i uświadamiajmy osoby nam bliskie.

O co takie halo? Zewsząd zawsze nam trąbiono, że soki są zdrowe, że trzeba ich pić dużo itd. Kiedy to, w końcu stworzyliśmy sobie nawyk picia soku, zaś ktoś zaczyna trąbić, że to złoooo WTF??

Okazuje się więc, jak zwykle. Dobre jest to co wiemy, że jest dobre. Jeśli same sobie zrobimy sok z jabłek, pomarańczy, buraków czy marchwi to wiadomo, że jest dobry bo wiemy co jest w środku. Natomiast żyjemy szybko, często nie ma kiedy się podrapać, a co dopiero udać się do sklepu ze zdrową żywnością czy do okolicznych rolników (ewentualnie na targowisko, jeśli wiemy, kto co ma skąd) po owoce i warzywa. Następnie przygotować je do przetworzenia... i jak znam życie na to jeszcze mogłoby wystarczyć czasu... ale przychodzi czas mycia sokowirówki. Jeśli nie macie tyle szczęścia aby być w posiadaniu zmywarki do naczyń to wizja mycia sokowirówki skutecznie oddala pomysł „sokotwórstwa” w bliżej nie określoną przyszłość. Wiem co mówię... Dlatego sięgamy na półkę sklepową i wybieramy kartonik, na którym jest piękny owoc, napis „100%”, napis „bez konserwantów” i mamy wewnętrzny spokój. Tymczasem okazuje się, że być może bezpodstawnie...

Weźmy pod lupę jeden z soków dla dzieci. W składzie ma on marchew, cytrynę, miód i maliny. Tak historia rysuje się z przodu opakowania. Wydaje nam się, że super skład, super witaminy i na pewno super smak. Czy tak jest? Oczywiście jest to pytanie retoryczne... Kiedy zagłębimy się we właściwy skład tego produktu, a nie jego reklamę na przodzie, okazuje się, że miodu mamy 0,5%, maliny to 1%, cytryna to 2%, resztę stanowi woda z sokiem z marchwi plus syrop glukozowo-fruktozowy, który zasłużył na osobnego posta i na pewno taki się pojawi. Na razie, powiem tylko tyle, że jest on odpowiedzialny za falę otyłości i cukrzycy typu 2, nie wnosi nic dobrego i unikajmy go jak ognia. Producent tego soku dodatkowo kusi informacją, że sok ten podnosi odporność. Niby z prawdą się nie mija bo sok zawiera aż 1% cytryny, a jak wiadomo witamina C zawarta w cytrynie służy zdrowiu. Jednak ten jeden procent łatwo się zagubi w syropie glukozowo-fruktozowym i bilans nie wyjdzie dla nas (lub o zgrozo! dla naszych dzieci) na plus...

Czyli, kiedy jest na opakowaniu słowo „sok”, nie traćmy czujności, gdyż po lekturze składu, może się okazać, że ten sok nie jest dobrym sokiem.

A jak wygląda sprawa napoju?
Jeśli producent zamieszcza słowo „napój” na opakowaniu, to wiemy że w środku jest coś poza sokiem z owoców, aby się dowiedzieć co, trzeba zerknąć na skład. Jednak gdyby producenci byli tak uczciwi to moje wypociny tu nie miałyby sensu... Okazuje się bowiem, że na przodzie pudełka z "sokiem" może być nazwa własna produktu plus obrazek owocu i o tym, że jest to napój możemy się dowiedzieć dopiero zaglądając na tył opakowania. Czujecie się już troszkę oszukiwane? A to dopiero początek...

Producenci również manipulują nami, wykorzystując fakt, że widzimy to co chcemy widzieć. Do tego wystarczy duży napis „100%”, my zakładamy, że 100% soku, a tymczasem może to być 100% smaku, 100% zadowolenia, 100% manipulacji... Aby przekonać się czego mamy 100% trzeba poczytać opakowanie. Dla rozeznania, omawiany napój ma 20% owocu i jest to niezły wynik, jak na napój... gdyby nie popatrzeć co jest dalej... w 80% znajdujemy wodę i trzy słodziki (których nie powinno się nadużywać) E950 - acesulfam K, E952 - kwas cyklaminowy i jego sole: sodowe i potasowe, E954 - sacharyna i jej sole sodowe, potasowe i wapniowe. Dzienne spożycie tych substancji powinno być ograniczone. Gorzej jeśli nieświadomie polubimy ten sok i ich spożywanie będzie całkiem spore.

Znajdujące się w sokach witaminy, czyli tzw. soki multiwitaminowe, na które jakiś czas temu był spory bum, owszem zawierają witaminy, jednak warto wiedzieć, że dobrze ustawiona dieta dorosłego człowieka zarówno jak i dziecka nie wymaga dodatkowej suplementacji. Najważniejsze jest prawidłowe odżywianie - jako ciekawostkę dodam, że moją ciążę prowadziło dwoje lekarzy ginekologów, z dwóch różnych miast i żaden z nich, nie kazał mi zażywać witaminek dla kobiet w ciąży, a wręcz zostało mi to odradzone, gdy o nie zapytałam. Ja byłam zdrowa i moje dziecko też, a kobieta w ciąży ma zwiększone zapotrzebowanie na witaminy. Zastanówmy się więc czy suplement diety jest nam potrzebny zanim sięgniemy po kolejną reklamowaną w telewizji pastylkę „szczęścia”. Jednak wracając do tematu... Na początku przygody z rozszyfrowywaniem składów produktów spożywczych, na czerwono lampka nam się zapala gdy widzimy w składzie „E”, więc jeśli czytamy skład i owego „E” nie zlokalizujemy, to wydaje nam się, że jest ok... plus jeszcze przecież te wszystkie witaminy, które mamy dodatkowo... Okazuje się, że spryt producentów nie zna granic i tak między innymi:

guma arabska to E414
estry glicerolu i żywicy roślinnej to 445
sorbinian potasu to E202
benzoesan sodu to E211
kompleks miedziowy chlorofilu to E141
kwas askrobiniowy to E300

Uwaga na barwniki!
Lubimy kiedy sok...napój...nektar czy cokolwiek to jest, ma ładny kolor. Jednak naiwnością jest myślenie, że w świecie, gdzie na pierwszy rzut oka nie wiadomo czego 100% jest, w trzymanym przez nas kartonie, będzie naturalny kolor tego czegoś. Wiadomo, że są barwniki sztuczne i o tym pisać nie będę. Jednak zajmijmy się barwnikami naturalnymi, których być może świadomie, nie wzięłybyśmy do ust... Ładny kolor różowo-czerwony dają sproszkowane mszyce.

Został nam ostatni czort, jakim jest nektar. Nektar, czyli rozcieńczony sok. Są owoce, z których nie da się zrobić soku i dlatego występują tylko w postaci nektaru jak np. banany. Jednak jak to w życiu są lepsze nektary i gorsze. Minimalna zawartość owoców w nektarze jest ściśle określona:
50% dla jabłek, pomarańczy, brzoskwiń oraz ananasów,
40% dla jeżyn, malin, truskawek, czereśni, moreli,
35% dla wiśni,
30% dla śliwek, argestu oraz żurawiny,
nie mniej niż 25% dla czarnej i czerwonej porzeczki, cytryny, bananów, granatów, guawy, mango i papai...
...a dalej sprawa wygląda podobnie jak w sokach...

Tak więc co robić, aby nie zwariować i nie myć tej sokowirówki... Jeśli decydujemy się na zakup soku w kartoniku czy butli, zwracajmy uwagę na skład. Im jest krótszy tym lepiej. Można znaleźć sok tylko z jednym składnikiem np. jabłkowy. Zwracajmy uwagę na to, czy jest 100% soku, czy czegoś innego w opakowaniu, które zamierzamy kupić. Miejmy na uwadze, że najwięcej witamin mają soki mętne, które nie zostały ich pozbawione podczas obróbki. Są też dostępne super ekologiczne soki, z najlepszych bo świeżych jabłek, poddane delikatnym procesom konserwującym. Miejmy nadzieję, że niedługo ich dostępność będzie lepsza, na razie można je zamówić. Pamiętajmy, że kolejność wymienionych składników na liście nie jest przypadkowa. Najwyżej jest składnik, którego jest najwięcej. Na końcu znajduje się ten, którego jest najmniej. I ostatnia rzecz, ale bardzo ważna - unikajmy syropu glukozowo-fruktozowego, który znajduje się nie tylko w sokach ale i w jogurtach, suplementach diety, produktach dla dzieci...

Tak więc, po raz kolejny, czytajmy składy i cieszmy się smakiem jak najbardziej naturalnym. Życzę Wam nabycia nawyku sprawdzania co kupujemy i zmywarki dla każdego Laughing.

PS
Na zakończenie dodam tylko, że zdrowe soki są zdrowe, ale to nie znaczy że trzeba je pić litrami dziennie. Soki mają dużo cukru, dlatego trzeba je spożywać rozsądnie, jako osobny posiłek lub jego dodatek. Najlepiej nie pić soku i nie jeść owoców po godzinie 18 - jeśli dbamy o figurę Smile.

Roulina Czeszę Się blog - Czym się różni sok od napoju? starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: