Wzmocniony skręt włosów po balsamie do ciała??
Helo lo lo
Nie planowałam dziś posta, jednak stała się rzecz niesłychana, a że w moim otoczeniu już nikt nie chce słuchać o moich włosach - piszę do Was. Dawno nie eksperymentowałam i w związku z tym postanowiłam coś pokombinować... O kremowaniu włosów słyszałam, czytałam, nie interesowało mnie to zbytnio... Jakoś krem, to krem i nie służy moim włosom, jednak lekki balsam o wyjątkowo letnim zapachu to inna inszość.
Zapach „bodylotiona” mango od „Balei” jest kontrowersyjny... Dla jednych jest przepiękny, dla innych mdły i duszący – ja stosunkowo rzadko go używam, może dlatego mnie się jeszcze „nie przejadł” i bardzo mi się podoba. Szkoda więc mi było nie spróbować zadziałać tak, aby jego zapachem pachniały moje włosy. W wyniku eksperymentu odkryłam coś zaskakującego..
Po umyciu włosów i skóry głowy postanowiłam wgnieść we włosy owy lotion. Raz się żyje – pomyślałam – jednak zanim takie wariactwo, musiałam wszystko posprawdzać... I tak:
Skład lotiona:
Aqua, Ethylhexyl Stearate, Helianthus Annuus Hybrid Oil, Glycerin, Phenoxyethanol, Parfum, Polyglyceryl-3 Diisostearate, Benzyl Alcohol, Carbomer, Tocopheryl Acetate, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Sodium Hydroxide, Citronellol, Limonene, Geraniol, Bht.
Mamy wodę, emolient, emolient, substancję nawilżającą, konserwant łagodny, zapach, emulgator, silny konserwant, który także występuje w wartościowych maskach na włosy jak „BIOVAX” do włosów blond (mój ulubiony z biovaxów), emulgator, substancja nawilżająca, polimer, regulator pH, zapach i silny konserwant.
Z każdym składnikiem miałam przyjemność już zapoznać w przeszłości swoje włosy, więc wypisz wymaluj produkt do włosów... Fakt, że ma dwa silne konserwanty, ale który kosmetyk nie ma... Wiem, wiem są takie (na szczęście).
Tyle było teorii, a teraz praktyka.
Po zastosowaniu balsamu włosy się w sekundzie skręciły... Z taką intensywnością jak nigdy wcześniej... Skręciły się tak, że z mojej długości miałam je niewiele za ramiona, normalnie jakieś loki...! Były szorstkie jak po użyciu maski z naturalnych składników. Kusiło mnie żeby tak zostawić do wyschnięcia, w sumie balsam się wciera w ciało i zostawia... Jednak obawiałam się trochę obciążenia włosów i po 15 minutach zmyłam wszystko ciepłą wodą.
Myślę sobie czy to ten lotion tak podziałał na skręt, czy płukanka z l-cysteiny niedawno stosowana, czy faza księżyca... Nie wiem... Może to ten polimer, który "w preparatach do pielęgnacji włosów występuje jako substancja kondycjonująca - wygładza i zmiękcza, a także w preparatach do stylizacji - utrwala fryzurę i kondycjonuje włosy..." Nie wiem, wiem, że przez chwile byłam "lokowana"...
Być może czyta mnie jakaś osoba, która zna odpowiedź na pytanie co tak diametralnie wzmocniło skręt moich włosów?? Byłabym wdzięczna za oświecenie.
Efekty końcowe:
włosy nawilżone, bardzo, bardzo lekkie – nieobciążone nic, a nic. Zdefiniowane, przepięknie pachnące... i nico bardziej niż zwykle falowane.
Zdjęcie fatalnej urody (wiem), ale nie mam ani czasu, ani możliwości na lepsze. Włosy są tu jeszcze trochę wilgotne. Efekt uzyskany jest bez żadnego środka do stylizacji, ani zawet dyfuzora.
Może macie podobne doświadczenia jeśli chodzi o skręt włosów?? Czy to tylko ja mam tak dziwne włosy.
Pozdrawiam Was serdecznie.