Pielęgnacja włosów falowanych jesienią, 40%-owa zniżka i afrykańskie zioła.
Witajcie Kochani,
jesień już się chyba całkiem zadomowiła, powoli straszą śniegami, zamieciami i zawiejami, a ja coraz więcej dostaję od Was listów odnośnie pielęgnacji falowanych włosów jesienią. Temat jest na tyle indywidualny, a moje osiągnięcia w nim na tyle mizerne, że myślałam o przemilczeniu „pluchowych” pór roku i odrodzeniu się jak falowany feniks z popiołu na wiosnę
. Jednak wywołana do tablicy opowiem Wam o moich perypetiach z zakresu ujarzmiania falowanych włosów jesienią, jeśli kogoś to interesuje to zapraszam
.
Jesienna pogoda płata nam figle we włosach i to nie tylko z powodu otwarcia sezonu noszenia czapek, negatywny wpływ pogody na włosy jest u mnie widoczny zarówno wtedy, gdy nie wyściubiam nosa spora mojej dziupli. Są pewne zasady pielęgnacji, które moje fale lubią i jeśli ich przestrzegam to ze mną jako tako współpracują. Problem w tym, że w kółko o nich zapominam...
Albo też mam ochotę pójść na łatwiznę i rozczesać włosy, nie doszukując się w nich skrętu, a wręcz go eliminując.
Moje fale lubią:
Maski proteinowe,
Cięższe oleje jak np. awokado,
Delikatne szampony bez SLS,
Odżywkę „Nivea Long Repair” - gdy siedzi na włosach rozczesuję je (wtedy i tylko wtedy – jeśli chcę mieć fale),
„Ugniatanie”,
Żel lniany i piankę „Balea” (muszę poszukać jakichś wartościowych kremów do loków...)
Dyfuzor,
Niedotykanie.
Stosując się do powyższych wytycznych mogłabym rozwijać skręt swoich włosów, ku osobistej uciesze. Tymczasem nakładam serum silikonowe, czasem jakiś inny produkt z oblepiaczami, później trzeba włosy myć silnym szamponem, a one się rozprostowują mimo z mojej stony chęci falowania i ogarnia mnie irytacja
– czasem chwytam za szczotkę w akcie desperacji i już jest puch nad puch – pozamiatane...
Dlatego nie czuję się na siłach, aby radzić komukolwiek jak pielęgnować falowane włosy jesienią. Jednak mogę Wam napisać co ja zamierzam stosować...
Poza powyższą litanią chcę się na jakiś czas przerzucić z serum silikonowego na kroplę olejku oraz wiązanie włosów przed wyjściem w celu ochrony końcówek. Na stosowanie cięższych odżywek, ale niezawierających wosków czy silikonów. Jeśli uda mi się przejść na pielęgnację „pro fale” to dobrze by mi było wrócić do żelu lnianego...
Aktualnie moje włosy potraktowane odwrotnie do tego co lubią wyglądają tak:
Jak widać nie jest imponująco i chyba zachciało mi się to zmienić
.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Zmieniając temat, zapewne macie już za sobą „rosmanowskie” grzechy i Wasze kolekcje zostały wzbogacone Ja również nie mogłam się oprzeć 40% zniżce i już Wam pokazuję co skradło moje serce
:
Bibułki matujące – świetna sprawa latem, a jestem ciekawa czy mogą współgrać z filtrami...? Wie ktoś coś? Cena 3,39
Mój ulubiony tusz do rzęs. Na zapas Cena 5,39
Jakiś czas temu pisałam Wam o pomadce czerwonej „Miss Sporty”, urzekły mnie jej siostry – jasnoróżowa nr 01 – dająca delikatny perłowy połysk
oraz ciemnoróżowa nr 02 – dająca kolor bardziej intensywny - fan ta sty czny! Każda za 4,79
I to tyle – jak widać nie mam zbyt wielu potrzeb jeśli chodzi o kolorówkę, natomiast każdą z tych rzeczy mogę polecić, u mnie sprawdzają się świetnie
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Na koniec mam dla Was moje odkrycie sprzed paru tygodni, a mianowicie afrykańskie zioła zakupione chyba w Kauflandzie, w dziale herbat
Szukałam czegoś ciekawego i tak natknęłam się na Rooibos, niewiele myśląc zapakowałam do koszyka dopiero w domu poczytałam o niniejszych ziółkach i okazało się, że są bardzo, bardzo wartościowe:
„Rooi (czerwony) bos (krzew) to roślina uprawiana w RPA. Rooibos to napój nietypowy, niespokrewniony z tradycyjnymi herbatami. Napar ma specyficzny, miodowy smak. Wyróżnia się łagodnością i brakiem typowego w herbatach zielonych lub czarnych posmaku goryczy - nie zawiera garbników, będących jego przyczyną. Nie zawiera także kofeiny, dlatego może być pity bez ograniczeń przez dzieci oraz przed snem. Zalecany jest także kobietom w ciąży, ponieważ obfituje w żelazo i zapobiega mdłościom. Bogaty jest także w przeciwutleniacze, dzięki czemu ma pozytywny wpływ na układ odpornościowy, obniża ciśnienie krwi, spowalnia proces starzenia i hamuje produkcję komórek nowotworowych. Rooibos goi również swędzące rany i może być używany w formie okładu, a dzięki zawartości kwasów fenolowych korzystnie wpływa naprzewód pokarmowy ."*
Mnie w pierwszym łyku napar skojarzył się z "henną khadi", jednak to skojarzenie po drugiej filiżance zniknęło i pojawiło się coś intrygującego dzięki czemu trwam przy tych ziółkach
Jak można przeczytać wyżej, obfituje w dobroci dla naszego organizmu, nie znalazłam informacji na temat ewentualnego działania wychładzającego, sama też takowego nie zaobserwowałam dlatego myślę, że na czas chłodów może być wspaniałym zastępstwem dla zielonej herbaty. Według mnie ziółka godne przetestowania
.
Tym miłym (i ciepłym) akcentem żegnam się z Wami pa pa.
______________________
* Źródło
