My hair story

20KWI2013

"Facelle" kontra "Intimelle"

Helo lo lo,

ponieważ wielkimi krokami zbliża się mój pierwszy od pięciu lat urlop (wyjazdów w strony rodzinne nie zaliczam Smile), powolutku kompletuję kosmetyki. Pierwszy raz będę pakować nie tylko siebie, ale i moje maleństwo, a znając mnie będę starała się mięć odpowiednie dla niej ubranko zarówno na upały jak i na huragany Smile. Dlatego im mniej moich kosmetyków w torbie tym lepiej Wink. Są takie, z których podczas podróży zrezygnować nie można, ale są i takie które mogą nam zastąpić kilka, oszczędzając dzięki temu cenne miejsce w torbie Smile.

Czego szukam? Idealnie byłoby znaleźć produkt, którym mogłabym się cała umyć Smile. Od stóp do głowy razem z włosami. Jest to niebywale wysokie wymaganie dlatego, że skóra każdej z nas jest inna, a do tego poszczególne fragmenty też mają zupełnie inne potrzeby, więc jak to pogodzić...?

Zacznijmy od niewielkiej charakterystyki tak, aby nikt nie czuł się naciągany Wink

Skóra na moim ciele nie sprawia żadnych problemów, nie jest łatwo ją wysuszyć, odpowiednio zaopiekowana jest szybko gładka, nie straszne jej SLSy, nie ma skłonności do alergii.

Skóra dłoni jest niezniszczalna Laughing, a paznokcie twarde jak u orlicy. Od lat myję naczynia bez rękawic ochronnych i nie odczuwam nawet ściągnięcia skóry... Ciekawostka: miesiąc przed moim ślubem obiecałam koledze, że pomogę mu plewić chwasty (jakkolwiek to brzmi Laughing no, ale obiecałamSmile) i plewiłam je w zapuszczanych do ślubu pazurach, które po całej akcji razem z ich wyczyszczeniem z kawałków ziemi wyglądały tak:

Ze skórą twarzy jest już gorzej... Trudno jest mi znaleźć coś, co będzie jej odpowiadało. Do tej pory sprawdziła się jedynie „Bielenda”.

Taki ze mnie przypadek i na takim przypadku testowałam produkty, o których chcę Wam dziś napisaćSmile.

Jak pewnie część z Was wie, jestem fanka szamponu dla dzieci „Babydream”, który jest dostępny w rossmannie.

Często piszecie, że plącze on Wam włosy i trudno jest go kochać. Zgadzam się z Wami i jeżeli zaraz po odkryciu tego szamponu nie odkryłabym maski do włosów „Latte”, na pewno bym go wyrzuciła i znać nie chciała – nie ma absolutnie możliwości bezbolesnego rozczesania moich włosów po tym szamponie bez „Latte”, jednak w połączeniu z tą maską bardzo go lubię. 

Jak to z kobietami bywa, prędzej czy później rutyna się nudzi i zaczyna się szukać przygód Smile. Wodzona na pokuszenie zeznaniami włosomaniaczek, brnęłam w coraz to dziwniejsze pomysły dotyczące mycia włosów. Trop zaprowadził mnie do samego serca absurdu (jak mi się wydawało), mianowicie do mycia włosów przy użyciu płynu do higieny intymnej...Smile.

Już od dawna czytałam na temat tego pomysłu, ale jakoś nigdy do mnie nie przemawiał... Jest tyle różnych szamponów do włosów po co, aż tak cudować... Otóż okazuję się, że nie do końca...

Szamponów do porządnego wymycia włosów mam przynajmniej pięć... Najnowszy zakup przesuszył mi tak włosy, że miotła w porównaniu do czubka mojej głowy to był jedwab Frown. Mimo tego, że produkt dość mocno rozcieńczyłam i stosowałam „OMO”. Szybko musiałam od nowa nakładać i nakładać maskę na już "zrobione" włosy, aby cokolwiek czupiradło doszło do siebie...

Nie recenzuję , gdyż użyłam go dopiero jeden raz.... Jednak póki co boję się powtórzyć zabieg i raczej silnym szamponem zostanie "Barwa".

Tak wygląda sprawa silnego szamponu, jednak takiego używam raz na 2 tygodnie, natomiast bardzo trudno jest znaleźć szampon delikatny. Pomysł z płynem DHI zaczął mi się podobać, jak wiadomo takie produkty powinny mieć kwaśne pH, a takie pH zamyka łuski włosa więc same korzyści...

Postanowiłam wypróbować ogólnie chwalony „Facelle” dostępny w drogerii „Rossmann”. Są trzy rodzaje „Facelle”, ja porwałam pierwszy, w którego składzie doczytałam się ekstraktu z rumianku – po wnikliwszym przeczytaniu okazało się, że jestem szczęśliwą posiadaczką płynu dla pań powyżej 50 roku życia, tego się nie spodziewałam, ale OK...

Co w moim płynie się znajduje:

Aqua

Cocamidopropyl betaine-syntetyczny surfaktant, czyli substancja powierzchniowo czynna, a zatem myjąca, pochodzący z oleju kokosowego i dimetyloaminopropyloaminy. Ponadto środek zagęszczający i emulgator. 

Sodium chloride- chlorek sodu. Najtańszy zagęstnik, może wysuszać i podrażniać skórę głowy.

Sodium lauroyl sarcosinate-jonowy środek powierzchniowo czynny uzyskiwany z sarkozyny, stosowany jako środek myjący i pianotwórczy w szamponach, piankach do golenia, żelach pod prysznic. Uważany za substancję stosunkowo łagodną i biodegradowalną.

Sodium lauryl sulfoacetate- delikatny detergent uzyskiwany z oleju kokosowego.

Glycerin- Stanowi doskonały rozpuszczalnik dla lipidów, dlatego wykorzystuje się ją przy produkcji kremów, pomadek. Stanowi istotny substrat przy produkcji mydeł. Posiada właściwości nawilżające, ale jednocześnie może zapychać nasza skórę.

Sorbitol- Pełni rolę zagęszczacza.

Coco-glucoside- substancja pochodzenia roślinnego, uzyskana ze skrobi kukurydzianej i oleju kokosowego. Pełni rolę substancji powierzchniowo czynnej, a zatem odpowiada za usuwanie brudu.

Glyceryl oleate- jest to substancja nawilżająca, utrzymuje wilgoć. Używany jako emulgator, emolient.

Urea-mocznik. Jest to hydrofilowa substancja nawilżająca, która jest w stanie przenikać przez zrogowaciałe warstwy naskórka.

Allantoin- Posiada właściwości przeciwzapalne, łagodzi podrażnienia. Stymuluje proces regeneracji naskórka i gojenia ran. Posiada silną aktywność nawilżającą, dzięki czemu pozostawia skórę gładką.

Hamamelis virginiana leaf extract- ekstrakt z liści oczaru wirginijskiego

Chamomilla recutita flower extract-ekstrakt z rumianku.

Glyceryl laurate- Emolient tzw. tłusty, który wytwarza warstwę okluzyjną, która chroni przed nadmiernym parowaniem wody.

Propylene glycol- glikol propylenowy, związek pochodzenia chemicznego. Jest cieczą oleistą, bezbarwną i bezwonną, uzyskiwaną z ropy naftowej.

Parfum-kompozycja zapachowa.

Bisabolol-jeden z podstawowych składników ekstraktu z rumianku rzymskiego. Posiada właściwości przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, łagodzi podrażnienia.

Sodium hydroxide-wodorotlenek sodu, substancja o pH zasadowym, jej obecność może ograniczać wzrost niepożądanej mikroflory.

Phenoxyethanol- eter glikolu, często wykorzystywany w kremach, w tym także tych zapewniających ochronę przeciwsłoneczną. Pełni rolę środka konserwującego. Jest również używany jako substancja utrwalająca zapach perfum. Zapobiega rozwojowi bakterii gramdodatnich i gramujemnych, jak również chroni przed namnażaniem drożdży. Stanowi alternatywę dla konserwantów, z których uwalniany jest toksyczny formaldehyd. Sam fenoksyetanol może działać na centralny układ nerwowy, może przyczyniać się do wystąpienia wymiotów i biegunki.

Sodium benzoate-benzoesan sodu. Substancja konserwująca wykorzystywana zarówno w przemyśle spożywczym, kosmetycznym, jak i farmaceutycznym. Chroni przed namnażaniem się bakterii i grzybów. Jest to sól sodowa kwasu benzoesowego. Kwas ten występuje w niewielkich ilościach w żurawinie, suszonych śliwkach i cynamonie.

Ethylhexylglycerin-naturalny konserwant,

Methylisothiazolinone-konserwant i to bardzo silny.

Linalool-linalol - Naturalny alkohol terpenowy, występuje w wielu kwiatach i przyprawach, w tym w rozmarynie i grejpfrucie.

Bardzo długa lista i wcale nie ujmująca jeśli mam być szczera. Nie uprzedzałam się jednak i umyłam nią włosy. Produkt dość łądnie pachnie, ale chemicznie.  Nie śmierdzi. Natomiast na pewno zapach BD bardziej mi się podoba, za to świetnie się pieni Smile. Tyle piany na głowie dawno nie miałamLaughing. Po myciu standardowe procedury... Było OK włosy wytrzymały jak zwykle po szamponie bez SLS 2 dni, czyli jeden dzień więcej niż po szamponie z SLS w moim przypadku. Bardzo dobrze domywa włosy po olejowaniu. 

Jako żel do ciała też może być, choć nie da się go porównać do olejku pod prysznic...

Bardzo żle natomiast na buzi... "Facelle" mnie totalnie zapchał... Zrobiły mi się pryszcze m.in pod okiem (!) i na skroni czyli tam gdzie praktycznie nie ma tkanki tłuszczowej – jakieś szaleństwo... Okazuje się, że "Facelle" na pewno nie na moja "face".

Umyłam nim też dłonie i tak ściągniętej skóry nigdy w życiu nie miałam... Uczucie jakbym miała ją za małą, okropieństwo –  w ruch poszedł zapomniany i pomijany krem do rąk, który nie odrazu sobie z problemem poradził...

"Facelle" nie sprostał moim wymaganiom, nie oceniam go jednak jako produktu w sensie recenzji, gdyż nie używałam go zgodnie z przeznaczeniem.

Szybko po zderzeniu z powyższym żelem trafiłam na "Intimelle". Która z kolei jest dostępna w drogerii "Natura".

Zerknijmy na skład:
Aqua,

Lauryl Glucoside – surfakant niejonowy, detergent występujący w naturze, skuteczny i naturalny

Cocamidopropyl Betaine - syntetyczny surfaktant, czyli substancja powierzchniowo czynna, a zatem myjąca, pochodzący z oleju kokosowego i dimetyloaminopropyloaminy. Ponadto środek zagęszczający i emulgator.

Lactic Acid – kwas mlekowy, powoduje kwaśne pH

Sodium Benzoate – benzoesan sodu, konserwant, stosowany także w przemyśle spożywczym

Aloe Barbadensis Leaf Juice – sok aloesowy

Coco-Glucoside – tak samo jak lauryl glucoside

Glyceryl Oleate - emolient

Parfum - zapach

Potassium Sorbate - konserwant

CI 42090, CI 19140 – pigment

Mnie skład się bardzo podoba, ma C. Betaninę, która może odstraszać wrażliwców, ale mojej skórze nie robi nic złego, a coś też musi włosy dobrze oczyścić. Producent zaznacza, że produkt nie posiada SLS, mydła i substancji sztucznie zagęszczających. Ja dodam, że nie posiada także, polyquaternium, silikonów, olejów, protein, ani silnych konserwantów. Jest prosty, delikatny i ma sok z aloesu Smile.

Jego aplikacja jednak do łatwych nie należy, gdyż jest bardzo rzadki. Ja go już nawet nie rozcieńczam... Dokładnie nałożony w miarę się pieni – ja jestem przyzwyczajona do mycia glowy bez piany, ale wiem, że u wielu osób jest to wysoki mur do przeskoczenia...

Najistotniejsza rzecz dla mnie jeśli chodzi o włosy. Po użyciu "Intimelle", i byle jakiej odżywki (raz "BIOVAX", raz "Gloria", raz rosyjska i raz "Garnier") włosy bez najmniejszego problemu się rozczesały. Nie miałam tak odkąd zaczęłam dbać o włosy...

Jako żel pod prysznic jest OK, gdy umyłam nim buzię po przygodzie z „Facelle” wszystko się uspokoiło i wygoiło w ciągu 3 dni... Na moją twarz „Intimelle” działa cudownie.

Nie mam po nim żadnego nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia, czyści bardzo dokładnie mimo delikatnego składu, włosy są po nim tak samo długo świeże jak po delikatnym szamponie - czyli 2 dni, świetnie domywa włosy po olejowaniu. Bardzo, bardzo jestem tym produktem zauroczona Smile.

Podsumowując: zastosowanie „Intimelle
-płyn do higieny intymnej,
-żel pod prysznic,
-żel do mycia rąk,
-żel do mycia buzi,
-szampon,
-płyn do prania delikatnych tkanin,
-płyn do mycia pędzli,

Długaśny ten post wyszedł, ale temat rzeka... Smile Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam, jeśli znacie jakieś delikatne szampony, które są waszymi numerami 1, koniecznie dajcie znać Laughing.

Tymczasem pozdrawiam serdecznieSmile

Roulina Czeszę Się blog - starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: