Recenzje

30MAR2015

"The Wet Brush" - recenzja.

Cześć Kochani,

każdy ma jakiegoś bzika... Jednak ja zamiast chomika przedstawię Wam dziś moją (już nie) nową ulubioną szczotkę do włosówSmile. Wpisów na temat wszelkich „czesadeł” znajdziecie w sieci od groma i być może irytującym jest już każde „nowe odkrycie”Smile. Jednak jestem wyjątkowo zachwycona przedmiotem, który Wam dziś opiszę, dlatego bez zbędnego pitolenia przedstawiam Wam „The Wet Brush”.

Po szale we „włosowym świecie” jaki zrobiła „Tangle Teezer” do wszelkich cudeniek podchodzę z dystansem. Co prawda szczotka „TT” jest wartościowym produktem to jednak nie na każdych włosach sprawdza się tak fenomenalnie jak mi się wydawało na początku jej używania...ale o tym już pisałam.

Zacznę od tego, że potrzebowałam zwykłej szczotki to czesania włosów w koński ogon. Tak się złożyło, że do tej czynności używałam grzebienia, który niestety robił mi na głowie „plastusia” - no nie lubięSmile - wolę kiedy jest trochę nieładuSmile. Szukając tej „byle jakiej szczotki" natrafiłam na „The Wet Brush”, która przykuła moją uwagę dostępnością kolorówSmile. Bardzo mi się spodobał klasyczny kształt i jej barwa właśnie, a skoro szczotka miała swoją własną osobistą nazwę to uznałam, że poszukam o niej jakichś informacji w sieci...

O czym zapewnia nas producent owego „cuda”?

„Igiełki” szczotki są bardzo delikatne, zakończone miękką kuleczką, która jak zapewnia producent nie odpada, co sprawia, że szczotka nadaje się świetnie do masowania nawet wrażliwej skóry głowy.
Zastosowanie elastycznego materiału „Intelliflex” oraz użycie bardzo miękkich wykończeń główek ma sprawić, że włosy podczas czesania nie są ciągnięte, łamane ani wyrywane – czesanie bez łezSmile. Ponadto innowacyjny materiał ma zapewnić, że po każdym przeciągnięciu szczotki przez pasmo włosów, włókna „Intelliflex” wracają do swojej pierwotnej pozycji.
Szczotkę można używać na mokro toteż jest -jak sugeruje producent- jedyną szczotką, której potrzebujesz używając ją od mycia aż do stylizacji.
Rozplątuje kołtuny i przeciwdziała rozdwajaniu się włosów zapewniając „zdrowe rozczesywanie”.

A jak te zapewnienia mają się do mojego doświadczenia ??

Przede wszystkim bardzo podoba mi się owa szczotka - to dlatego w ogole ją odkryłamSmile. Kształt jak wspomniałam jest klasyczny, kolorów masa – co wcale wyboru nie ułatwiaWink. Do tego materiał, z którego jest wykonana bardzo mi odpowiada, jest leciutka, świetnie leży w dłoni, nie za duża, ani nie za mała.

Otrzymałam ją opakowaną w plastik i do tego w kartonowe pudełko – co mi się bardzo podobało. Szczególnie, że nie jest to normą bo np. szczotkę z naturalnego włosia „Khaję” otrzymałam zapakowaną tylko w kopertę.

Igiełki szczotki są przymocowane do poduszki pneumatycznej, a one same są rzeczywiście bardzo miękkie. Naciskając je dłonią praktycznie nie stawiają oporu – doskonale się poddają ale nie wyginają się od podmuchu powietrza Laughing- są po prostu idealnie wyważone.

Nie wiem czy za dwa lata użytkowania będą wciąż wracały do pierwotnej formy ale nie ma to dla mnie większego znaczenia. Póki co nic się nie odkształca. Dla porównania pokażę Wam moją niespełna trzyletnią szczotkę „Tangle Teezer” używaną często – moim zdaniem ma się świetnie, mimo niewielkich wygięć jakość czesania nie uległa zmianie.

"KLIK" w obrazek, aby powiększyć.

Igiełki szczotki „TWB” są długie – ma to znaczenie, gdyż szczotka za jednym razem czesze całe pasmo włosów, nie trzeba tego robić najpierw z jednaj, potem z drugiej strony – jak to jest w przypadku mojej kompaktowej „TT”Smile. Ponadto czesząc pasmo włosów i jednoczenie kładąc dłoń z drugiej strony pasma, można wyczuć jak bardzo igły szczotek różnią się od siebie. „Igiełki „TT” są naprawdę ostre.

„The Wet Brush” to szczotka, która teoretycznie przeznaczona jest głównie do rozczesywania włosów mokrych. Jednak większość miłośniczek włosów (pomijając koleżanki kręciołki) unika tej czynności. Osobiście staram się czesać włosy suche – ale nie ukrywam, że raz robię tak raz siak i w porównaniu z każdą szczotką i grzebieniem „TWB” faktycznie na mokro daje radę. Oczywiście nie szarpię nią włosów skołtunionych od samej nasady... Czeszę mokre włosy warstwowo, zaczynając od końcówek przechodzę do wyższych warstw – jasna sprawa, że zgodnie ze wzrostem włosaWink. Rozczesywanie moich włosów szczotką „TWB” trwa milka minut, włosy nie są szarpane, kołtuny jeśli się zdarzą są rozplatane, a na szczotce zostaje tyle włosów ile naturalnie wypada. „The wet Brush” moich włosów faktycznie nie łamie, nie wyrywa i nie pogarsza stanu końcówek, a warto wiedzieć, że do tego, iż są one cieniutkie z natury, doszło jakiś czas temu silne osłabienie, powodujące coś na kształt włosów dystroficznych, które wyrywały się bez większego trudu, łamały, a "końce" niestety musiały „iść pod nożyczki”. Na takich włosach również powyższa szczotka spisała się świetnie.

Nieczęsto słowa producenta, który zachwala swój produkt maja jakiekolwiek odzwierciedlenie w rzeczywistości, jednak tym razem faktycznie coś w tym jest i „TWB” to jest ostatnio jedyna szczotka jakiej używam. Ponieważ od pewnego czasu jestem poza domem jest to jedyna szczotka, którą mam ze sobą. Sprawdza się doskonale. Rozczesuję nią włosy przed snem, w ciągu dnia i przed myciem, a także włosy pokryte maską oraz podczas spłukiwania już czystą wodą.
Wilgotnych włosów nie czeszę – robię to dopiero, gdy całkowicie wyschną. Nie używam także „The Wet Brush” podczas suszenia suszarką, gdyż obawiam się, że tworzywo, z którego szczotka jest wykonana mogłoby się odkształcić od strumienia powietrza – choć pewnie nie mam racji, tym bardziej, że nie korzystam z gorącego nawiewuSmile.

Producent „TWB” oferuje poza powyższą, także szczotki okrągłe do stylizacji oraz „Shine Brush” czyli nabłyszczającą. Zastanawiałam się czy kupić jedną czy drugą jednak typową szczotkę nabłyszczająco-pielęgnującą mam – czyli moją „Helenkę”. Tak więc wybór okazał się oczywisty.

Po co mi „tyle” szczotek i jaka w tym „szaleństwie” jest metoda??

Jak wspomniałam „TWB” używam w kółko, z całą pewnością jest to moja ulubiona szczotka i na sucho i na mokro. Jest to też jedyna szczotka, która absolutnie skradła serce mojego dzieckaSmile. Świetnie się z niej korzysta, świetnie utrzymuje w czystości, nie elektryzuje włosów, nie przyspiesza przetłuszczania i przede wszystkim nie przyczynia się do pogarszania ich stanu.

Natomiast szczotkę z naturalnego włosia stosuje jako „rozpieszczacz”. Nie używam jej do rozczesywania, a do wygładzania i nabłyszczania. To taka kropka nad „i” - nie jest według mnie niezbędna, ale bardzo przyjemna i pomocnaSmile.

"KLIK" w obrazek, aby powiększyć.

Została nam „Tangle Teezer”, która praktycznie całkowicie została zastąpiona przez „The Wet Brush”. Nie lubię jednak marnotrawstwa i używam jej do rozczesania „naolejowanych” włosów, jeśli zdarzy się jakiś „mega kołtun” to igiełki „TT” zaraz sobie z nim poradzą oraz wrzucam ją do torby i rozczesuję włosy, gdy są upięte w koński ogon, a ja jestem poza domem. Natomiast masaż skóry głowy jest bez porównania przyjemniejszy, gdy wykonuje go "TWB"...

"KLIK" w obrazek, aby powiększyć.

Podsumowując.

Szczotka jak szczotka... nic specjalnego chciałoby się powiedzieć. Czesząc nią włosy każdego dnia kilka razy, tak bardzo się do niej przyzwyczaiłam, że sama uznałam swój zachwyt nad nią za przesadny i sięgnęłam po inną szczotkę, aby sobie udowodnić, że to nie szczotka, a moje włosy w istocie robią całą robotę...Smile Bardzo szybko odstawiłam tę szczotkę, wróciłam do „mokrej” i więcej testów nie robilamWink.

„The Wet Brush” spełnia moje wszystkie oczekiwania, wymagania i jest moją (powtórzę się) ulubioną szczotką do włosów. Z perspektywy czasu, wiedzy i obserwacji na pewno zamiast „TT” zaopatrzyłabym się w „TWB” ale jestem daleka od rekomendowania jej każdemu. Tak jak w przypadku „TT” jednym włosom spasuje innym nie... Nie wiadomo także jakie o niej będę miała zdanie za dwa lata bo na początku „Tangle Teezer” także mi bardzo odpowiadała, dopiero po bardzo długim czasie systematycznego stosowania zauważyłam, że niszczy mi włosy. Dlatego jeśli zmienię zdanie odnośnie „mokrej szczotki” na pewno dam Wam znaćWink. Na dzień dzisiejszy jest moim faworytem i polecam ją długowłosym, cienkowłosym oraz dzieciomSmile.

 

 

 

Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i do napisaniaSmile

Roulina Czeszę Się blog - starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: