Recenzje

15KWI2013

Recenzja "Spray ocet z malin & koktajl owocowy", Marion

Witajcie,

dziś przychodzę do Was z octem malinowym w ręku, na który polowałam podczas zeszłorocznych wakacji. Pierwszy raz o nim przeczytałam w jakimś poradnikowym czasopiśmie (..tak.. przerzuciłam się na takie gazety z cosmopolitana. Zaraz po tym jak odkryłam, że piszą w każdym numerze o maśle maślanym w maśle maślanym) z którego też się dowiedziałam o kilku naturalnych maseczkach na włosy i skórę, ale dziś będzie o occie malinowymSmile...

Szukałam go długo – wiedziałam, że znajdę go w „Drogeriach Polskich”, ale wtedy nie wiedziałam, że „DP” znajdę prawie pod swoim nosem... Koniec końców nie kupiłam go (no bo go nie znalazłamLaughing), ale po drodze przeczytałam o nim mnóstwo opinii, przeważnie takich, że nie robi z włosami absolutnie nic.

Zacznę może jednak od początku – po co mi w ogóle ocet malinowy na włosy??

Podczas mycia włosów, podgrzewania maski w reklamówkowym kompresie, zmywania z włosów mazideł ciepłą wodą, łuski włosa uchylają się, zahaczają jedna o drugą i ulegają mechanicznemu niszczeniu. Uchylone łuski włosa nie odbijają światła dlatego włosy są wizualnie matowe. Łuski włosa zamykają się pod wpływem zimnej wody oraz kwaśnego środowiska i właśnie do tego potrzebny jest mi ocet Smile - ewentualnie płukanka cytrynowa, ale cytryna pozostawiona na włosach może je mocno przesuszyć, a tego nie chcemy...

Zazwyczaj albo kończę mycie włosów polewając je chłodnym strumieniem wody, albo robiąc płukankę octową (1-2 łyżki stołowe octu jabłkowego rozcieńczam z litrem przegotowanej wody). Natomiast smród octu jaki jest każdy wie. Nie jest więc niczym dziwnym, że szukam alternatywy... Smile

Mimo wspomnianych wyżej negatywnych opinii na temat tego produktu, będąc w „DP” i dostrzegając go (oczywiście na najniższej półce -praktycznie na ziemiSmile) nie omieszkałam się w niego zaopatrzyćSmile.

„Marion Nature Therapy” jest dostępny we flaszeczce z atomizerem oraz zwykłej buteleczce. Ten w buteleczce jest tańszy, mój kosztował niecałe 8 zł. Skład jest prawie taki sam. Jedynie w mgiełce ekstrakt z malin jest przed octem, a w zwykłej butelce na siódmej pozycji od końca i ten z atomizerem ma lotny silikon trochę dalej w składzie.

Skoro jesteśmy przy składzie...

skład:

Aqua,
Cetrimonium Chloride -  lekko emulgujący konserwant, działa tez antystatycznie i przeciwdziała rozwojowi organizmów bakteryjnych
Glycerin - gliceryna (utrzymuje wilgoć)
Polyquaternium-70 (and) Dipropylene Glycol – nawilżacz działa wygładzająco i nabłyszczająco
Propylene Glycol - rozpuszczalnik
Coceth-7 (and) PPG-1-PEG-9 Lauryl  Glycol Ether (and) PEG-40 Hydrogenated Castor Oil -emulgator
Rubus Idaeus Fruit Extract – ekstrakt z malin
Acetum – ocet
Prunus Armeniaca Fruit Extract -ekstrakt z moreli
Prunus Persica Fruit Extract -ekstrakt z brzoskiwni
Pyrus Malus Fruit Extract – olej z pestek jabłka
Polysorbate 80 - środek powierzchniowo czynny
Phenoxyethanol (and) Ethylhexylglycerin – łagodny konserwant i nawilżacz
PEG-12 Dimethicone – lotny silikon
Parfum -zapach
Methylizothiazolinone -silny konserwant
Cl 16255, Cl 16185 -pigment

O czym mówi nam producent na opakowaniu Smile?

Na front wysuwa się obwieszczenie, iż produkt nie posiada SLS, SLES i parabenów. Bardzo fajnie, że nie ma parabenów, ma jednak inny silny konserwant, więc trochę to takie wyrywanie się przed orkiestrę... O ile to jestem w stanie zrozumieć, o tyle nie wiem co w takim produkcie miałby robić detergent używany w płynach do mycia naczyń... Świetnie, że nie ma SLS i SLES, ale olejku arganowego też nie ma, nie ma też we flaszeczce soku z żuka i koziej brody– nie rozumiem intencji producenta.. Choć inaczej... Chciałabym nie rozumieć...

Producent również na wstępie zaznacza iż jest to produkt regenerujący, co nie ma moim zdaniem racji bytu. Zniszczonych włosów na pewno nie zregeneruje i już. Z tyłu opakowania jest napisane, że produkt ma przywracać włosom blask i z tym się zgodzę. Kwaśne środowisko przywraca blask zamykając łuski włosa. Jeśli jednak łuski są uchylone przez zniszczenie, to owy sprej ich nie domknie, nie mówiąc już o naprawieniu ubytków, a tak rozumiem regenerację...

A jakie są moje odczucia?

Ja go lubię Smile. Używam go po myciu włosów, kiedy są wilgotne oraz gdy są suche jest pomocny przy „reanimacji fal”. Ma w składzie polyquaternium i lotny silikon, dlatego ortodoksyjnie przestrzegające metody „Curly Girl” osoby nie będą nim zainteresowane. Ja uważam, że nie należy popadać w skrajności... Nie wiem czy wpływa na rozczesywanie włosów, gdyż staram się rozczesywać włosy na mokro, a wtedy go nie używam  (choć mam już na sumieniu rozczesanie moich falusi na sucho Tongue Out ku mojemu zdziwieniu po rozczesaniu włosów szczotką nadal były fale i dość łatwo się je reaktywowało w bardziej określone Smile).

Zapach mi się podoba, faktycznie jest trochę chemiczny, ale wciąż da się wyczuć sok malinowy „Paola” Smile.

Buteleczka jest fantastyczna! Nie wiem czy mnie się taka super trafiła, czy wszystkie takie są, ale nie zacina się, rozpryskuje się tak jak lubię tworząc prawdziwą mgłę (większość atomizerów tworzy strumień), flaszeczka poręczna i przezroczysta – świetna!.

Włosy błyszczą się po spreju trochę mniej niż po płukance z octem jabłkowym, ale się błyszcząWink i najważniejsze...Smile Zaaplikowana rano na moich włosach jest wyczuwalna do wieczora Laughing. Nie jest to zapach jak przy użyciu perfum, ale zbliżając włosy do nosa czuć maliny cały dzień Smile.

Tak się dzieje u mnie – moje włosy łatwo przyjmują zapachy, nie wiem jak będzie u Ciebie, dlatego nie wiem czy polecam ten produkt. Na pewno go nie odradzam, ale nie wiem czy stanie na wysokości Twoich wymagań Smile. Dla mnie jest dość wydajny – buteleczka 120ml wystarczyła na 6 standardowych aplikacji, plus kilkukrotne delikatne popsikiwanie włosów dla walorów zapachowych w ciągu dnia Smile.

Podsumowując szkoda, że jest tak mocno "chemiczny". Fajnie natomiast, że ma owocowe ekstrakty. Zakwasza i pachnie. Dla mnie jest na „tak”, ale nie jest to mocne „tak” ze względu na silny konserwant.

Jednak zdaję sobie sprawę z tego, że przy bogatej ilości owocowych ekstraktów prawdopodobnie jest niejako usprawiedliwiony... 

Idealnie by było zrobić samemu ocet malinowy, który by nimi pachniał Laughing Co Wy na to? Da się tak?Laughing

 

Pozdrawiam sedecznie

Roulina Czeszę Się blog - Recenzja starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: