Recenzja maski na włosy "Vitanove"
Witajcie Kochani,
dziś mam dla Was recenzję pewnej maski, z którą zwlekałam bardzo długo w nadziei, że dystrybutor rozwieje moje wątpliwości co do niej. Nic takiego się jednak nie stało, więc pozostaje mi opisać odczucia odnośnie stosowania maski na włosy „Vitanove”..
Bohaterkę dzisiejszego posta dostrzegłam na półce z produktami do włosów będąc w sklepie E.Leclerc, za którym nie przepadam(i baardzo rzadko robię w tym sklepie zakupy) ze względu na nagminne zastawianie (i tak już bardzo wąskich) przejść między regałami rozmaitymi kartonami, które skutecznie uniemożliwiają poruszanie się wózkiem i z wózkiem. Ostatnio wychodziłam z tego sklepu 15 min... Niemożliwością było przejechać w okolicy kas do wyjścia, z którego się korzysta nie mając zakupów (a nie moja wina, że nie mają w asortymencie oleju lnianego). Musiałam przejść cały sklep na około, a zanim do tego doszłam próbując jednak między regałami i alejkami tego dokonać minęło dużo, dużo czasu... Jednak to tylko dygresja...
Idąc do tego sklepu chciałam kupić odżywkę „Garniera 5 ziół”, którą bardzo lubię, a najłatwiej ją spotkać właśnie w supermarketach. Nie pomyliłam się, odżywkę zastałam. Jednak moją uwagę przykuło ładne pudełeczko maski, która widziałam pierwszy raz na oczy... Ciachnęłam fotkę, żeby pamiętać nazwę i udałam się do domu w celu poznania osobnika... Niestety nie znalazłam w sieci, żadnych recenzji, komentarzy -nic. Tylko i wyłącznie opinie francuskich konsumentek. Jednak bardzo pochlebne -super więc, pomyślałam i kupiłam.
Pierwsze co mnie zaskoczyło to brak zabezpieczenia owej maski. Równie dobrze mogłabym odkręcić słoiczek w sklepie i mieć dostęp do produktu - ja i moje brudne bakterie, których będąc w sklepie mamy na sobie multum... W zwyczaju jednak nie mam sprawdzania w ten sposób kosmetyków, więc ja tego nie zrobiłam – ale nie wiem czy każda osoba, która miała tą maskę w rękach przede mną podziela moje podejście – śmiem wątpić.
Maska ma zapach zbliżony po produktów „Fructis” od „Garniera” - wydaje mi się nawet, że jest to dokładnie ten sam zapach, ale nie mam aktualnie produktu tej firmy, alby porównać i mieć pewność. W każdym razie zapach jest świeży, przyjemny i owocowy. Maska jest biała o zbitej konsystencji. Nie spływa z włosów bardzo dobrze się ją aplikuje. Jest wydajna, to 300 ml produktu za 6 zł – bardzo, bardzo korzystnie. Na włosy działa przyzwoicie. Stosuję ją przed myciem z dodatkiem oleju i po myciu w tradycyjny sposób efekt jest bardzo fajny. Ułatwia rozczesywanie włosów, podbija działanie produktów, z którymi jest mieszana – za tą kwotę naprawdę świetnie i byłyby w zasadzie achy i ochy gdyby nie jeden fakt...
Kupujemy inny produkt niż ten, z opakowania – jakże urokliwego... Na słoiczku jest naklejka z polskim składem naklejona na skład oryginalnego francuskiego produktu i jak łatwo się domyśleć różną się między sobą... Nawet czas trzymania na włosach jest inny...
(Klik w obrazek, aby powiększyć)
Jako że produkt w żaden sposób nie jest zabezpieczony nie wiemy co przeszedł, zanim trafił w nasze ręce... Nie mówiąc o tym, że możemy się poczuć oszukani przecież zanim kupiłam maskę okazało się, że sprawdzałm opinie zupełnie innego produktu... Ani o tym, że po takim doświadczeniu pojawia się pytanie, co jeszcze jest w ten sposób traktowane w supermarkecie? Proszki do prania? Rybki w puszcze? Na jaką skalę?
Czy oferuje się nam gorsze produkty niż europejskim sąsiadom, robiącym zakupy w tym samym - wydawałoby się - sklepie?
Zostawiam Was z tymi pytaniami bez odpowiedzi ponieważ nie otrzymałam jej od polskiego przedstawiciela tego sklepu. Mój mali pozostał bez jakiejkolwiek reakcji, co w zasadzie wcale mnie nie dziwi...
Tak więc skoro wiemy już wszystko przejdźmy do składu produktu (nie opakowania)
(Klik w obrazek, aby powiększyć)
aqua, cetearyl alkohol, dipalmitoylethyl hydroxyethylmonium methosulfate, glycerin, parfum, cetremonium chloride, quaternium 91, cetrimonium methylosulfate, behetrimonium methosulfate, methoxy peg/peg-7/3 aminopropyl dimethicone, dimethicone, laureth-8, succinoglycan, hydrolized wheat protein, hydrolyzed wheat starch, benzyl alkohol, methylchloroisothiazolinone, methylisothiazolinone
Mamy substancję powierzchniowo czynną, antystatyk i glicerynę przed zapachem po zapachu są śladowe ilości składników między innymi dwa lekkie konserwanty, przyjazny silikon i trzy silne konserwanty...
Na opakowaniu mamy informacje o tym, że produkt zawiera prowitaminę B5 i masło Karite – zawiera, ale wersja francuska - nie nasza... Zresztą wersja z opakowania zawiera też 5 ekstraktów i ma tylko jeden konserwant, dlatego maska jest ważna 12 miesięcy po otwarciu – nasza siłą rzeczy musi mieć ich więcej, skoro nie wiadomo kiedy była „otwarta” ...
Co myślicie o takim działaniu dystrybutorów?
Pozdrawiam serdecznie.