My hair story

16LIS2012

Laminowanie włosów żelatyną

Jeśli jest ktoś, kto jeszcze nie słyszał o laminowaniu to serdecznie zapraszam do zapoznania się – myślę, że warto Smile Pierwszy raz o laminowaniu włosów żelatyną spożywczą czytałam jakoś latem tego roku. Od razu wypróbowałam, używałam wtedy maski latte i żelatyny. Efekt był bardzo fajny, a włosy dostały bombę proteinową. Następnym razem użyłam maski Lady SPA Reapir, która wkrótce będzie miała swoją recenzję. Wyszło również całkiem przyzwoicie. Dziś użyłam żelatyny i płukanki do włosów blond Isany.

Nie będę jej jednak recenzować, gdyż nie byłoby to w porządku, ponieważ produkt ten nie jest przeznaczony dla mojego koloru włosów. Kupiłam ją ponieważ mam słabość do kosmetyków dla blondynek, a producent tak pięknie pisał o witaminie E, ekstrakcie ze słonecznika i filtrach, że nawet zapomniałam o glikolu propylenowym, parabenach i konserwantach. Pierwszy raz chyba od roku machnęłam sobie włosy odżywką o takim składzie, szaleństwo Smile a co Smile.

Na pewno nie wrócę do tego typu składów na stałe, ponieważ delikatna pielęgnacja bardzo moim włosom służy, ale raz na ruski rok można zrobić skok w bok i na pewno włosy nie wylecą Wink.

Tak więc laminowanie... Od razu napiszę, że w przypadku moich włosów nie ma to za wiele wspólnego z laminowaniem.. Włosy mają fajną strukturę, są odżywione, ale nie są ani nie wyglądają na zalaminowane. Tak więc co robimy.. gotujemy sobie najpierw wodę i w połowie szklanki, może troszkę mniej, rozpuszczamy jedną łyżkę żelatyny. Natknęłam się kiedyś na wersję dla wegan...ale teraz nie mogę znależć, jeśli kogoś to interesuje to proponuję poszperać, na pewno istnieje. Wracając do laminowania żelatyną. Zmieszana z wodą wygląda tak:

Dodajemy jaką chcemy użyć odżywkę (muszę przyznać, że ta isana wygląda smakowiecie..) i wymieszajmy całość:

Nakładamy maziaje na włosy uprzednio porządnie umyte, gdyż nie chcemy sobie zalaminować ich razem z kurzem, sebum, czy pozostałościami po środkach do pielęgnacji/stylizacji. Ja nakładam maziaje kawałek od cebulek i tak służy mi najlepiej.

Następnie tradycyjnie folia, czapka, ręcznik i tak sobie z tym na głowie siedzimy z godzinkę:

Po upływie potrzebnego czasu, zmywamy maziajke samą wodą. Płuczemy tak długo, aż strumień będzie czysty. Idealnie jest płukać chłodna, albo zimną wodą. Ale to wersją hard. Po wysuszeniu moje włosy wyglądały tak:

Z doświadczenia już wiem, że po takiej maziaji włosy nie przetłuszczają się szybciej i w zasadzie są same plusy Smile, są odpowiednio obciążone i wyprostowane. Jeśli jeszcze nie próbowałyście to polecam, a tym które dobrze znają laminowanie żelatyną, a być może o nim zapomniały -przypominam Smile. Efekt jest jaki jest, mnie zadowala - na pewno na zdrowiutkich włosach jest lepszy. Moje włosy coraz bardziej przez mgłę, ale jednak - pamiętają czasy rozjaśniania.. Laminowanie żelatyną daje fajny efekt, jednak mimo wszystko na moich włosach blask jest większy po siemieniu lnianym.

Pa pa

Roulina Czeszę Się blog - Laminowanie włosów żelatyną starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: