My hair story

27SIE2013

Podsumowanie letniej pielęgnacji moich włosów.

Witajcie Kochani,

każdego roku, gdy kończy się sierpień chodzi mi po głowie piosenka The Doors „Summer's Almost Gone”... Nie inaczej jest tego roku i ponieważ zrobiło mi się melancholijnie postanowiłam podsumować letnią pielęgnację moich włosów...Smile

Musicie wiedzieć moi Drodzy, że było to pierwsze lato mojej świadomej pielęgnacji, dlatego czas ten traktuję bardziej jako naukę niż jako poradnik. Mam na myśli to, że bardziej sama się uczę, niż doradzam innymSmile.

Dowiedziałam się np. tego, że mimo iż logicznie jest nawilżać włosy w upały, równie ważne - jeśli nawet nie ważniejsze jest ich natłuszczanie  - w celu ochrony...

Dlatego od treściwszych kosmetyków zaczniemy...

Moja podstawa pielęgnacji włosów czyli oleje. Latem używałam musztardowego (z dodatkiem naturalnego cytrynowego olejku eterycznego) oraz oliwki „BD” dla dzieci. Zazwyczaj używałam ich w połączeniu z odżywką „Ziaja” lub maską „Vitanove” kładąc „maziaję” na zmoczone wcześniej i osuszone ręcznikiem włosy. W przypadku oleju musztardowego, „maziaja” miała zawsze piękny żółty kolorLaughing. Bardzo lubię kiedy maski nie są białe - jednak wolę, jeśli barwnik jest naturalny.... Podczas wakacji, a w szczególności w sierpniu nagminnie wręcz używałam silikonowego serum (Balea After Sun) nie tylko na końce, ale aż do połowy długości włosów – nawet kilka razy dziennie. Uwielbiam ten konkretny kosmetyk!Smile

Latem w duecie z kosmetykami zabezpieczającymi włosy przed utratą wody wędrują takie, które je nawilżają...

I tu jeśli chodzi o kosmetyki drogeryjne królowała maska „Natur Vital”, a jeśli chodzi o „spożywkę” to siemię lniane i miód.

Włosy myję delikatnymi szamponami takimi, które nie posiadają SLS lub mają go na końcu składu i robię to co dwa dni.

Tego lata były takie upały, że często moje włosy nie wytrzymały takiego czasu i wówczas myłam je co drugi dzień. Już na szczęście wszystko wróciło do normy (a nawet tę normę przewyższa bo oto znalazłam mój idealny szampon oczyszczający, po którym włosy są świeże o jeden dzień dłużej niż po innych z SLSLaughing – ale o tym już pewnie we wrześniu...).

Raz na 3 - 4 mycia głowy używam szamponu oczyszczającego. Tego lata była to głównie „Naturia” oraz raz na czas „Balea”, która typowo oczyszczającym szamponem nie jest, gdyż ma dość bogaty skład – uznajmy, że jest silnym szamponem myjącymLaughing. W moim przypadku baaaardzo wydajnaSmile.

Szampony z SLS rozcieńczałam z wodą w pustym opakowaniu po jakimś produkcie...

Po myciu i maskowaniu włosów od czasu do czasu nakładałam na nie albo kropelkę mojej ukochanej pomarańczowej „Balei” jako odżywkę bez spłukiwania, albo psikałam włosy tonikiem od „Rosyjskiej Babuszki”. W przypadku „Balei” włosy stawały sie bardziej określone i zdyscyplinowane, a w przypadku „Babuszki” bardzo miękkie i delikatne – oba efekty lubięSmile.

Sierpień był na mojej głowie falowany dlatego czasem, gdy chciałam uzyskać nieco silniejszy skręt sięgałam po żel od „Isany” (chyba jedyny bez alkoholu) i mieszałam go z odrobiną odżywki – u mnie sprawdza się tylko tak.

Używałam także pianki od „Balei”, która nie zachwyca składem, a wręcz nim straszy (jak większość pianek)Smile – jednak działa świetnie... Stosowana raz na czas... Oj tam oj tam... Wink

Latem w różnych kombinacjach używałam tych dwóch produktów od „Balei”

oraz opcjonalnie, aby sobie poprawić humor tenLaughing:

Tak wyglądała moja pielęgnacja latem i najważniejszą lekcją jaką wyciągnęłam w tej tematyce to jeszcze większy pozytywny wpływ olejów i masek emolientowych na włosy.

Powoli zbliżają się coraz chłodniejsze dni i wkrótce czekać nas będzie pielęgnacja włosów jesienią, w której również oleje i maski emolientowe będą odgrywać kluczowe role... Jeśli nie stosujecie pielęgnacji włosów wg „Curly Girl” to pora także pomyśleć o silikonach (ja właśnie pomyślałam jak to zdanie mógłby przeczytać przeciętny facetLaughing) - jeśli nie zrobiłyście tego wcześniejSmile.

Mimo że sporo uwagi poświęcałam włosom latem, aby je zabezpieczać przed działaniem głównie promieni słonecznych i tak nie udało mi się tego dokonać w pełni i najcieńsze partie włosów musiały iść pod nóż, a ściślej pod nożyczki...

Nigdy nie zostawiamy włosów rozdwojonych „samym sobie”, rozdwojonych końcówek nie sklei żaden kosmetyk, jedynym wyjściem jest obcięcie. Także połamane, bardzo, cienkie końcówki moim zdaniem lepiej podciąć. Nie zachęcam natomiast to podcinania „dla zasady”, jak wszędzie można przeczytać, że tak trzeba... Nie trzeba. Jeśli zapuszczamy włosy i końce są zdrowe, a nam nie przeszkadza ich kształt (gdyż włosy rosną nierówno) to nie musimy ich obcinać. - W ogóle nigdy nie musimy... Przecież to nasze włosy...Smile

W każdym razie moje już wołały o pomoc tak, że jeśli być bardzo cicho, to można je było usłyszeć...Wink

Po podcięciu wyglądały tak:

Włosy podcięte tak jak zawsze... W delikatne „U” - po prostu różnie się układają.

Na zakończenie mam dla Was „Roulinę” w wersji „dożynkowej”, „hippie” albo „na ludowo”Laughing - jak zwał, tak zwał. Prawdą jest, że siostra moja kochana idzie na "tematyczne" wesele i prosiła o zrobienie dla niej wiankuSmile. Ja tę prośbę z radością spełniłam i efekty możecie zobaczyć poniżejSmile.

Bardzo spodobała mi się idea „tematycznego wesela”. Zamiast typowej (o zgrozo!) garsonki lub innego weselnego wdzianka można przecież przebrać się w rozmaite stroje, w zależności od tematu weselaLaughing. Według mnie kapitalna opcja dla (było nie było często nudnego, czasem kiczowatego lub po prostu zwykłego) weselaSmile. Siostra moja wybiera się na wesele o tematyce ludowej i mam nadzieję, że mój wianek się jej spodoba...Smile

A Wy co na ten temat sądzicie? Byłyście już na tematycznym weselu i czy w ogóle odważyłybyście się na takie iść??Laughing

 

Pozdrawiam Was serdecznie i ściskam gorącoSmile.

Roulina Czeszę Się blog - Podsumowanie letniej pielęgnacji moich włosów. starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: