My hair story

01LIS2012

Pierwsza aktualizacja włosów plus moja pielęgnacja

Minął pierwszy miesiąc istnienia mojego bloga. W tym czasie nie obyło się bez zwątpienia w jego sens, ale także miała miejsce wielka radość, kiedy pierwsze osoby na niego zawitały, za co dziękuję Smile. Przez ten miesiąc nauczyłam się jednego, że w każdej dziedzinie życia dobrze jest mieć coś, co nas motywuje do działania. Dzięki temu, że prowadzę tego bloga, prawdopodobnie moje włosy ominął najgorszy los, a mianowicie rozjaśnianie, gdyż pierwszą załamkę już przeszłam. Jednak pokonałam tę chęć i dziś śmiało mogę powiedzieć, że się z tego powodu bardzo cieszę, ba! Nawet bardzo podoba mi się to co mam na głowie, na pewno czuję różnicę. Fakt, że niejako choćby przed samą sobą, muszę się pisemnie tłumaczyć, sprawia że jeszcze większą uwagę przykładam do pielęgnacji i zaczyna to być widaćSmile.

(po prawej włosy ponad 3 miesiące po hennowaniu farbą Khadi "ciemny brąz")

Spacerując sobie po blogach innych dziewczyn, lubię czytać w jaki sposób pielęgnują swoje włosy. Dzięki takim postom, sama odkryłam swoje perełki kosmetyczne, dlatego uważam je za jedne z ciekawszych. Osobiście może nie odkrywam Ameryki pielęgnując moje włosy, ale właśnie doszedł do mnie zamówiony olejek, z tej radosnej okazji pokuszę się o poruszenie i u mnie tego tematu. Post będzie o tym jak ja pielęgnuję swoje włosy – może powiać w nim więc nieco nudą Smile. Jakby co to zapraszam do innych postówWink.

Zacznijmy od tego, że przed myciem włosów – olejuję je. Jeśli braknie na to czasu, to przed samym myciem nakładam na nie od ucha po końce maskę, poprawnie taka czynność nazywa się OMO (czyli odżywka, mycie, odżywka i jest to jedna z metod pielęgnacji). Generalnie największą uwagę skupiam na włosach, mniej więcej od ucha po końce oraz na skórze głowy. Od ucha po końce bo tam włosy są najstarsze, a co za tym idzie najsłabsze. Potrzebują więc najwięcej ochrony i nawilżenia, aby wyglądały podobnie do tych, które są powyżej ucha. Skórze głowy ponieważ z niej wyrastają nowe włoski, a zależy mi na tym, aby były silne i gęste – wiadomo. Będąc przy skórze głowy powiem, że trzy tygodnie używam, czwartego odstawiam Jantar. Wcierając go w skórę głowy.

Wcieram w skalp jeszcze olejek Sesa i nic więcej.

Tak więc w ten sposób przygotowuję włosy do mycia. Jeśli chodzi o szampon to dla mnie ma on ładnie pachnieć, mycie nim włosów musi być dla mnie przyjemnością. Nie chcę żeby miał silikony. Mimo że używam niektórych kosmetyków wzbogaconych o silikony to w szamponie ich nie chce. Jeśli chodzi o SLS to nie mam z nim problemu, a jak go nie ma to też dobrze. Tyle. Dla mnie szampon ma głównie myć, ożywiają inne produkty. Zresztą szampon na włosach trzymamy góra 5 min... musiałby być naprawdę z górnej półki, żeby w tym czasie zregenerować nam włosy. Tak więc od jakiegoś czasu moim ulubionym szamponem jest TEN, a raz w tygodniu „Barwa” rumiankowa, żeń-szeń z Green Pharmacy to już naprawdę wszystko jedno, byle spełniał powyższe warunki.

Po umyciu włosów zawsze, ale to zawsze nakładam maskę. Dlaczego maskę a nie odzywkę? Bo jest bardziej skoncentrowana. Zauważyłam, ze jeśli stosuję maski raz w tygodniu, raz w miesiącu nie przynoszą one zadowalających mnie rezultatów. Natomiast stosowane zawsze po umyciu owszem. Jeśli mam możliwość, to na włosy pokryte maską nakładam folię, czapkę, ręcznik – cokolwiek, co sprawi, że będzie im cieplej ( gdyż w cieple składniki aktywne lepiej działają) i mam to na głowie ok 2 godzin. Jeśli czas goni nas, to od razu zmywam.

Kiedy włosy są już czyste, czasem płuczę je w wodzie cytrynowej, a czasem polewam zimną wodą w celu zamknięcia ich łusek. Natomiast zawsze delikatnie osuszam je ręcznikiem ( myślę nad przerzuceniem się na te koszulki bawełniane... kusi – muszę tylko wcielić plan w życieSmile ). Kiedy włosy są wilgotne, ale już nie mokre rozcieram ok 2 kropli olejku i wcieram we włosy. Trzeba bardzo uważać, żeby sobie nie przetłuścić tym zabiegiem świeżo umytych włosów. Nakładam tylko na końce, zaciskając dłonie pokryte olejkiem w pięści na włosach – nie umiem tego lepiej opisać Smile. Dziś ten element włączyłam w rutynową pielęgnację i chyba na dobre, bo włosy po tym olejku

były takie jakbym odkryła tajemnicę dziewczyn z reklam produktów do włosów... Naprawdę polecam – są takie..nie wiem...mięsiste...zdyscyplinowane...no super! Jeśli damy malutko olejku to go w ogóle nie znać na włosach wizualnie.

Następnie zostawiam włosy żeby sobie same wyschły, albo jeśli się spieszę to suszę suszarką. Nie nakładam środka do ochrony termicznej... zawsze zapominam. Suszę włosy średnio ciepłym strumieniem, a potem całkiem zimnym, więc ten produkt myślę, że nie jest jakiś totalnie, w moim przypadku konieczny – ale mam, na szafce stoi..tylko zapominam. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na suszarkę. Dobrze jest odżałować trochę grosza i kupić porządną. Po pierwsze skróci to nam czas suszenia, co wpływa na kondycję włosów. Po drugie możliwość decydowania o stopniu ciepłego strumienia powietrza i zimny nawiew jest nieoceniona. Po trzecie suszarka z jonizacją poskromi elektryzujące się włosy, szczególnie istotna informacja w okresie czapkowym. Poza tym dyfuzor, czy końcówka koncentrująca nawiew też są przydatne, a moja suszarka jeszcze miała najlepszą szczotkę do włosów ever! Mogącą rywalizować nawet z Tangle Teezer no i dostałam ją od mojego męża, to już w ogóle unosi ją pod sufit Smile, ale serio – warto zainwestować w sprzęt.

Suche już włosy (od ucha do końcówek) nacieram, serum zabezpieczającym końcówki.

I to tyle. Jeśli chodzi o moją pielęgnację.. Kiedy za oknem świeci słońce, albo kiedy mi się przypomni, to przed wyjściem na zewnątrz psikam włosy Jantarem przelanym do butelki z atomizerem (tak to się chyba nazywa)

 

ponieważ w składzie ma filtr. Staram się nie przesadzać z ilością produktów stosowanych na włosy, używam tylko to co mi służy i staram się nie przesadzać też w ich dozowaniu. Jeszcze tylko techniczna informacja, włosy bardziej się niszczą kiedy ocierają się o zagłówki, ramiona, kiedy facet nam je „przydepnie” łokciem - wiecie o czym mówię..? Dlatego często (wiadomo, że nie zawsze – są sytuacje kiedy muszą być rozpuszczone Smile )związuję włosy, zwracając uwagę, żeby używać frotek, gumek bez metalowych łączeń i nie związywać ich tak, aby mimika twarzy sprawia trudność Wink.

Pamiętajcie w każdym szaleństwie jest metoda, nie popadajcie w skrajności i czasem mniej znaczy lepiej. A reguły są po to żeby je czasem złamać Wink.

Serdecznie pozdrawiam.

Roulina Czeszę Się blog - Pierwsza aktualizacja włosów plus moja pielęgnacja starszy post nowszy post
comments powered by Disqus

Komentarze Facebooka: